Rozdział VII - Ostatnia podróż 🎓

85 6 20
                                    

-CZAS NA TORT!!!! - Krzyknął Rudy równocześnie dmuchając w urodzinową trąbkę i podrygując do planetarnych hitów.

-Jak myślisz ile świeczek powinienem zapalić? – Wyszeptał głośno Alek. – Piętnaście? Szesnaście? Jak czas tutaj działa? – Zastanawiał się dalej.

-Za mną. – Zarządził Eunico i pojechał do kuchni.

Cała trójka pobiegła do kuchni w celu narady tortowej.

-Chwila, skoro wszyscy jesteśmy tutaj to kto zajmuje się Józkiem, żeby nie zepsuć niespodzianki? – Zapytał Alek.

-Dobra to ja tam szybciutko wrócę zanim on zauważy, że nas nie było. – Szybko odpowiedział Zośka.

-Patrzcie jak się wyślizguje z kuchni jak jakiś złodziej. – Złośliwie zachichotał Rudy.

Zośka tylko się na to uśmiechnął wypełzając za drzwi. W międzyczasie Alek wysypał na blat świeczki i zaczął je liczyć, po czym resztę zgarnął do szuflady.

-Ile odliczyłeś?- Zapytał Eunico.

-Szesnaście, to kres górny zbioru jego wieku. – Odpowiedział Alek.

-Jednak proponuję wbić „X", które będzie oznaczać niewiadomą. – Zaproponował robot.

-Kurczę jednak ty to masz dobre pomysły!-Ucieszyli się chłopcy.

- Tylko młotek przyniosę i już wbijamy. – Powiedział Alek.

Robot już zdążył obruszyć, kiedy Alek zaczął rechotać ze swojego żartu.

-Bardzo zabawne, uśmiałem się aż po przewody.

-Patrzcie i podziwiajcie moje arcydzieło. – Rudy machnął zamaszyście rękami niby odsłaniając widok tortu już ze świeczkami.

Alek zaczął klaskać jakby jakieś przedstawienie się właśnie skończyło a Rudy tylko się ukłonił.

-Czy już możecie przestać? Wosk zacznie za chwilę kapać i zepsuje ciasto. – Eunico się powoli coraz bardziej denerwował.

- Już dobrze, wynosimy ciasto do salonu. Patrz już je podnoszę. – Powiedział Rudy.

- Panowie z ciastami mają pierwszeństwo. – Nonszalancko otworzył drzwi Alek.

- Dziękuje, proszę pana. – Odpowiedział Rudy.

Rozpoczęli śpiewanie urodzinowej piosenki, do której dołączył się Tadek grając na cymbałkach (skąd on je ma?!). Rudy ostrożnie położył tort na stole i popatrzył się na radosną twarz Józka. Ale ten się cieszy z tego, że tyle osób z nim świętuje, było watro tyle siedzieć w kuchni.

- POMYŚL ŻYCZENIE I ZDMUCHNIJ ŚWIECZKI. – Krzyknął Alek.

- I NIE MÓW ŻYCZENIA NA GŁOS. – Dodał Rudy.

Mały Książę na chwilę się zamyślił po czym pochylił się nad tortem i dmuchnął najmocniej jak potrafił. Wszyscy zaczęli klaskać, ściskać go i klepać po ramionach.

- No to co sobie zażyczyłeś? – Zapytał Zośka.

- Ale miałem nie mówić. – Zapeszył się Książę.

- Spokojnie, tylko żartowałem. – Uśmiechnął się i puścił oczko Tadek.

- Ale z ciebie kabareciarz! – Poklepał go łokciem Rudy.

- Wybacz, że nie mamy prezentów na urodziny. Ale były organizowane na ostatni moment. – Powiedział Alek.

- Przecież same urodziny były prezentem. – Zaprotestował Książę. – Szkoda, że brakowało na nich jednej osoby.

✔| k o l u m b o w i e | Mały Książę x Kamienie na szaniecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz