Patrzyłam jak ratownicy powoli zamykają drzwi od karetki. Karetki, w której leżał martwy Jackson.
- Scott, nie wiem co tu się dzieje, ale daje sobie głowę uciąć, że jest to sprawka Gerarda. - wypuściłam z trudem powietrze cała rozdygotana. - Musimy znaleźć Stilesa.
- Wiem. Chodź do szatni, muszę złapać jego zapach.
Pokiwałam niewyraźnie głową. Scott trzymając rękę na moich plecach razem z Isaaciem zaprowadzili mnie do wskazanego pomieszczenia. Wśród zawodników nadal było niezłe zamieszanie. Wszyscy w pośpiechu ubierali się w normalne ubrania, aby tylko jak najszybciej opuścić tą przeklętą szkołę. Na miejscu zauważyliśmy zdeterminowanego Szeryfa, który przepytywał wokół wszystkich, których tylko się dało. Podeszliśmy do niego.
- Muszę spotkać się z koronerem i ustalić co się stało Jacksonowi. - powiedział kiedy nas zobaczył. - Kazałem też szukać Stilesa. - westchnął. - Jego Jeep wciąż stoi na parkingu, co oznacza... - zaczął nam gorączkowo tłumaczyć. - Sam nie wiem co...
Rozchyliłam delikatnie usta zamierzając coś powiedzieć. Pocieszyć,powiedzieć, że będzie dobrze, że go znajdziemy. Cokolwiek. Ale sama nie miałam takiej pewności. Jeśli Stiles się po prostu nie zgubił, albo poszedł na zwykły spacer, to jest to na pewno wina Gerarda. Jeśli go porwał, to na pewno miał w tym jakiś cel. A tonie może skończyć się dobrze.Momentalnie pociągnęłam nosem starając się nie wypuścić łez zbierających się pod powiekami.Szeryf zauważając to natychmiast do mnie podszedł i mnie po prostu, najzwyczajniej na świecie przytulił. Oplótł mnie ramionami i pozwolił się wypłakać, cały czas pocieszając,chociaż wiem, że jemu też nie było z tym lekko.
- Jeśli odbierze telefon czy maila, albo któryś z was go zobaczy... - zaczął gładząc moje plecy.
- Damy znać. - powiedział Isaac.
Szeryf pokiwał głową, odsunął się lekko ode mnie i położył ręce na moich ramionach.
- Lily, zrobię wszystko aby jak najszybciej go odnaleźć, okej? - spytał dogłębnie lustrując moją minę. Pokiwałam niechętnie głową. - Wszystko będzie dobrze. Zostań z nimi. - uśmiechnął się pokrzepiająco.
Otarłam dłońmi łzy widząc, jak pan Stilinski odchodzi razem z innymi policjantami.
- Poczekajmy aż wszyscy wyjdą. - odezwał się Scott.
- McCall! - zawołał chłopaka trener i do nas podszedł. - Jesteś potrzebny w drużynie. Wiesz, że nie możesz grać, jeśli nie poprawisz ocen.
- Wiem trenerze. - Scott pokiwał głową.
- Wiem, że dużo krzyczę, ale nie nienawidzę was. No, może oprócz Greenberga, ale to co innego, to Greenberg. - zaśmiał się. - Chcę powiedzieć, że... potrzebuję cie w drużynie. Podciągnij się. - powiedział cicho.
- Poprawię. - odpowiedział.
- Wiem. - Finstock lekko się uśmiechnął i odszedł.
- Łał, nigdy nie widziałam go takiego szczerego. - powiedziałam do chłopaków.
Scott bez ceregieli wyrwał drzwiczki od szafki Stilesa i rzucił je na podłogę.
- Będziemy go szukać po zapachu? - spytał Isaac.
- Obaj będziemy. - powiedział i wyjął z szafki jego ubrania.
- Dlaczego ty masz koszulę, a ja buta? - popatrzył na niego z pretensjami.
- Nie narzekaj. - przekręciłam oczami doprowadzając się już praktycznie do porządku. Zdradzić mogły mnie jedynie czerwone oczy.
Nagle zza szafek wyszedł nie kto inny jak Derek.
YOU ARE READING
I will fight for you | Stiles Stilinski | Continuation (wstrzymane)
FanfictionPoprzednie rozdziały: https://www.wattpad.com/story/186776546