28.

464 22 5
                                    


  - Nie zamierzacie się tam chyba bardzo upić? - spytałam bruneta ze skupieniem pomagając mu zapiąć guziki od koszuli.

- Nie wezmę nawet łyka alkoholu. - powiedział Stiles i stanął na baczność kładąc prawą dłoń na sercu. 

- Głupku nie chodzi mi o to, że nie możesz pić. - przekręciłam oczami zapinając mocno ostatni guzik na kołnierzu. - Niczego ci nie zabraniam. Nie chcę tylko, żebyś przesadził. - stanęłam na palcach i cmoknęłam go w usta.

- Możesz być spokojna. - przybliżył się i patrząc mi głęboko w oczy potarł kilka razy swoim nosem o mój. - Idziemy tam tylko by Scott mógł się w końcu trochę rozerwać, plus to moja stara koleżanka urządza tą imprezę.

- Rozumiem. Męski wypad. Żadnych dziewczyn. - zacisnęłam usta w cienką linijkę.

- Wytrzymasz beze mnie jeden wieczór. - zaśmiał się i sięgnął po telefon by napisać wiadomość do Scotta.

- Zobaczymy. - wydęłam wargę i przytuliłam się do chłopaka, wtulając się w jego tors jak małe dziecko.

- Oj nie, nie rób tak bo jeszcze serio się rozmyślę, a nie mogę wystawić Scotta. - cmoknął mnie w czoło i odsunął od siebie delikatnie. - Nie patrz tak na mnie noo! - powiedział przeciągając samogłoski jakby sam ze sobą walcząc co ma zrobić.

- Idź już! - powiedziałam i rzuciłam się na łóżko.

- Nigdy nie sądziłem, że ktoś będzie na mnie tak działał. - warknął i położył się obok obsypując mnie pocałunkami i łaskotkami.

- Dobra, dobra, przestań! - wydusiłam z siebie przez przerywane salwy śmiechu.

- Zostajesz tu czy idziesz do siebie? - położył się na boku i oparł głowę na zgiętej w łokciu ręce.

- Na noc raczej wrócę, ale laptop coś mi ostatnio zacina a chciałam się trochę pouczyć. - pogłaskałam bruneta delikatnie po policzku. - Oczywiście, jeśli to nie problem.

- Pewnie, że nie. - oburzył się. - Wiesz, że możesz tu robić co tylko chcesz. Zawsze jesteś tu mile widziana.Kocham Cię. - uśmiechnęłam się szeroko błądząc wzrokiem po jego twarzy.

- Nie da się nie zauważyć. - powiedział i musnął lekko moją wargę.

- No dobra. - odetchnęłam głośno. - Baw się dobrze.

- Będę pisał! - krzyknął na odchodne ubierając płaszcz.

Pożegnał mnie jedynie głuchy trzask drzwi wyjściowych. No trudno, trzeba się będzie w końcu czymś zająć. Poszłam jedynie po szklankę wody do kuchni, aby nie musieć się potem odrywać bezsensownie od pracy i usiadłam przy biurku Stilesa nad książkami. Jak to zazwyczaj jest, na początku roku ma się największą motywację, więc postanowiłam to wykorzystać.

Za oknem rozbrzmiewał ogromnie głośny wiatr, bo było go wyraźnie słychać nawet w zamkniętym pomieszczeniu. Jak to mówią – pogoda pod psem. Pokręciłam głową i z powrotem wpakowałam nos w książki,nie przejmując się tym zbytnio. Taka już pora roku.

Nagle tuż przed północą zerwała się straszna zawierucha, mocno zadął wiatr, w którym poprzez szum przyginanych niemal do ziemi drzew ikrzaków słychać było głośne grzmoty. Jak nic zaraz się rozpada, a wtedy trudno będzie wrócić do domu. Podskoczyłam w miejscu kiedy usłyszałam coś jakby stukanie w okno. Obróciłam szybko głową w tamtą stronę, ale nic nie zobaczyłam.

I will fight for you | Stiles Stilinski | Continuation (wstrzymane)Where stories live. Discover now