25.

425 27 6
                                    

Po opanowaniu podstawowych układów dłoni, ruchów i gestów, Avallac'h zaczął mnie uczyć zaklęć i ich formuł. Nie było to zbyt łatwe, gdyż wszystko było zapisane w Starszej Mowie, której także musiał mnie nauczyć od początku. Jak się jednak okazało, formuły szybko zapadały w pamięć, a sam język nie był taki trudny jak mogło się wydawać. Można nawet powiedzieć, że wyglądało to tak,jakbym mowę tą miała już jako cechę pierwotną i należało ją ze mnie jedynie wydobyć. Z konieczną przy wypowiadaniu zaklęć,niekiedy dość skomplikowaną intonacją również nie miałam większych problemów. Przebrnęłam też przez Dialogi o naturze magii Stammelforda, Mocarstwa żywiołów Giambattisty, przez Magię naturalną Richertai Moncka. Wertowałam też – bo przeczytać ich w całości nie zdołałam – takie dzieła, jak Świat niewidzialny Jana Bekkera czy Tajemnica tajemnic Agnes z Glanville. Zaglądałam do pradawnego pożółkłego Kodeksu z Mirthe i do Ard Aercane, a nawet do słynnej,strasznej Dhu Dwimmermorc,pełnej budzących grozę grawiur. Sięgnęłam również po inne,nie dotyczące magii książki. Czytałam Historię świata i Traktat o życiu.Chciałam zaznać trochę miejsca skąd tak naprawdę pochodzę,dowiedzieć się czegoś więcej. A książek, po które mogłam sięgnąć w kryjówce Avallac'ha nie brakowało. Sam elf był dla mnie jak otwarta księga i z chęcią odpowiadał na wszystkie zadawane pytania. Starał się przekazać mi jak najobszerniejszą wiedzę i nauczyć tak wielu rzeczy, jak tylko mógł.

- To jak to jest z tymi... intersekcjami? - spytałam przeciskając się między wysokimi trawami.

- Są to miejsca, z których można czerpać moc magiczną. Musisz wiedzieć jedno, Lily. Aby rzucać zaklęcia, musisz dać coś w zamian. Dlatego właśnie czerpiemy energię z żywiołów. Jeśli rzucisz zaklęcie nie mając w zapasie mocy, zrobisz to kosztem własnego zdrowia. Wydać możesz tylko tyle, ile wzięłaś. Jeśli wydasz choćby odrobinę więcej, robisz to kosztem własnego organizmu.Taki wysiłek może cię pozbawić przytomności, a w krańcowym przypadku nawet zabić. Rozumiesz? - Avallac'h prowadził nas w stronę jakiegoś wzgórza, co jakiś czas oglądając się do tyłu by upewnić się, że słucham.

- Rozumiem. - kiwnęłam głową.

- Zaczniemy od czerpania z żył wodnych. Jest to najłatwiejsze i najbezpieczniejsze źródło, szczególnie dla początkujących.

- A czemu nie mogę czerpać z innych źródeł? Sam mówiłeś, że moc jest wszędzie. - ze zmrużonymi oczami próbowałam wyskubywać rzepy, które wszczepiły mi się w rękaw.

- Jesteś jeszcze za słaba, żeby wyciągnąć energię z ziemi. Za mało jeszcze wiesz, by udało ci się wydobyć coś z powietrza. A o energii ognia nawet nie myśl! Ten żywioł jest zbyt chaotyczny i nieprzewidywalny, byś bezpiecznie czerpała z niego moc. - zatrzymał się na moment aby spojrzeć mi w oczy, jakby upewniając się, że wszystko dobrze zrozumiałam. - Nie dotykaj się energii ognia. - powtórzył wolno.

- Zapamiętam. - pokiwałam głową. - To gdzie mam iść? - stanęłam na środku wzgórza rozkładając ręce.

- To obojętne.

- Jak to? Żyły są wszędzie? - zmrużyłam oczy.

- Prawie. Z czasem nauczysz się je wykrywać, rozpoznawać takie punkty. Znaczą je uschłe roślinki i skarlałe drzewa. - przeszedł kilka kroków na bok. - Działaj.

Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam oczy starając się odprężyć ciało. Skoncentrowałam się najmocniej jak na tą chwilę potrafiłam.

- Tam! Tam coś chyba jest, za tym drzewem. - pokazałam ręką na stary pień czując jakieś dziwne przyciąganie.

-Niemożliwe, intersekcje wyczuwa się stojąc nad nimi, nie kilka metrów dalej. Hmm... to interesujące. Wyczuwasz ciąg? - spytał podchodząc bliżej.

I will fight for you | Stiles Stilinski | Continuation (wstrzymane)Where stories live. Discover now