oo4 Take care of her? ✍

1.6K 78 17
                                    

Przez pierwsze kilka tygodni życia w Riverdale wszystko szło dość dobrze. Praca z tatą nie była aż tak okropna, choć spięcia były już naszą tradycją. W międzyczasie, po głośnych namowach ojca, złożyłam CV do Ratusza, choć wątpiłam, że coś z tego wyjdzie. Zgodziłam się jednak, dla świętego spokoju.

Po romansie ze swoją nauczycielką Arch skupił się na czymś innym. Dzień za dniem, po kilka godzin dziennie, ćwiczył. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby wychodził biegać, albo skakał przez płot - najlepiej ten, który dzieliliśmy z Cooperami, żeby Alice dostała szału, ale mój szanowny brat stwierdził, że kupi worek. Worek treningowy i co najlepsze, powiesi go w swoim pokoju.

Od trzech tygodni, gdy Arch wracał po szkole, nie słyszałam nic innego niż napieprzanie w cholerny wór, który pomieściłby ludzkie zwłoki.

Jak co dzień około siedemnastej nastawiłam się psychicznie na kolejną dawkę trzęsących się ścian. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, do niczego takiego nie doszło. Nie, żebym narzekała. Odczekałam jeszcze piętnaście minut, jednak wciąż nic. Nieco zdziwiona, ale zadowolona, wyszłam z pokoju.

W korytarzu natknęłam się na ojca, który akurat wchodził do pokoju Rudego. Podbiegłam, by zajrzeć mu przez ramię, gdy poza jego głosem i Archa, usłyszałam jakąś dziewczynę.

— Jes-jestem jego ojcem... — powiedział Fred.

Uśmiechnęłam się.

— Na pewno by się nie domyśliła, tatku — powiedziałam, poklepując Freda po ramieniu. Przyjrzałam się dziewczynie. Widziałam ją pierwszy raz w życiu.

— Tak, to mój tata i moja siostra... Mickey, tato, to Valerie... pomaga mi w muzyce...

— Och, Bogu dzięki! — zawołałam, teatralnie wyciągając ręce ku górze. — Wolę to twoje brzdąkanie niż strach, że zaraz żyrandol spanie mi na głowę razem z sufitem.

— Miło cię poznać, Valerie — powiedział Fred, prawie wbijając mi łokieć w żebra. Spojrzałam na niego z wyrzutem, jednak udał, że tego nie zauważył.

Westchnęłam ciężko, kręcąc głową.

— Pracujemy nad muzyką, więc... — mruknął Arch, patrząc na nas znacząco.

Kiwając powoli głową, wycofałam się z pokoju. Tata zrobił to po chwili, mrucząc coś o zamykaniu drzwi, ale nie do końca.

— Podstaw cegłę, tak dla pewności — prychnęłam, drepcząc na dół.


— Ty jeszcze nie gotowa?!

Przez jakże uroczy głosik mojego słodkiego braciszka byłam zmuszona oderwać wzrok od tureckiej telenoweli. Niechętnie spojrzałam na Archibalda, który stał przede mną w czarnych spodniach i koszuli.

— Victoria wychodzimy! — zawołał tata, stając obok Rudego.

Zamrugałam, wpatrując się w nich, jak w wariatów. W najlepszym wypadku oboje coś wypili.

— Wy się dobrze...

— Pożegnanie Jasona?

— Nigdzie nie idę — powiedziałam zupełnie poważnie, wracając wzrokiem do ekranu telewizora.

Nie znałam chłopaka, ani jego rodziny. Gdy wyjeżdżałam z Riverdale sławne bliźniaki były w wieku Archie'ego, więc to logiczne, że praktycznie nie miałam z nimi styczności. Nie mówiąc już o tym, że opinia rodziny Blossom już za moich młodzieńczych lat była negatywna.

— Nie wygłupiaj się. Wszyscy idą.

— Czy ja ci wyglądam na wszyscy, tatku? — westchnęłam.

One Last Time || FP JonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz