oo7 Bloody dinner... ✍

1.4K 60 13
                                    

Następny dzień zapowiadał się dość dobrze. Wstałam o nawet ludzkiej godzinie i zdążyłam przygotować się do pracy. Śniadania nie zjadłam, kawę zabrałam na wynos, ale przynajmniej wyglądałam jak człowiek. 

Pierwsza połowa dnia minęła mi całkiem dobrze. Dopiero około jedenastej mój względny spokój został przerwany. I to nie przez byle kogo, a mojego szanownego brata. W pierwszej chwili zamierzałam nie odbierać, jednak zdałam sobie sprawę, że o tej porze Arch powinien siedzieć w szkole. Jeśli dzwonił, musiało stać się coś ważnego.

Odebrałam telefon i nawet nie zdołałam się przywitać, bo Rudy już zaczął gadać.

— Musisz coś dla mnie zrobić. To sprawa życia i śmierci...

Pokiwałam powoli głową.

— Tak jak wczorajsza kolacja? — mruknęłam, przypominając sobie wczorajszy wieczór.

— Tym razem na poważnie, Mickey... Juga aresztowali, jego tata nie odbiera telefonu... 

Wypuściłam z dłoni długopis, serce momentalnie podeszło mi do gardła. Takiej informacji się nie spodziewałam. 

— J-jak to aresztowali? Za co?

— Nie czas na wyjaśnienia. Jestem z tatą na komisariacie, Betty też tu jest... chcemy rozmawiać z szeryfem, ale póki co przesłuchuje Juga... Mickey, musisz znaleźć FP... wiesz, gdzie przesiadują Serpents, może... może... 

Pomysł wysyłania mnie po FP był najgłupszym, na jaki mój szanowny brat mógł wpaść. Nic durniejszego nie mogło mu przyjść do głowy, zaręczam. 

— To nie jest dobry pomysł... — powiedziałam, przecierając twarz. 

— Mickey, podejrzewają Juga o zabójstwo Jasona! Musisz pomóc!

Musiałam, to tylko jeść i spać, żeby przeżyć. Pomóc, ewentualnie mogłam. A nie chciałam. Przynajmniej nie FP. Ale oczywiście sytuacja wymagająca mojego bezpośredniego kontaktu ze starszym z Jonesów, miała pomóc wyciągnąć z tarapatów młodszego Jonesa. Westchnęłam ciężko, zdając sobie sprawę z tego, że mój los został przesądzony. Archie niestety miał rację. FP prawdopodobnie nie odbierał, bo przebywał z resztą bezrobotnych, chlejących Serpents w Whyte Wyrm. 

Nie podobała mi się perspektywa pójścia tam, nie po tylu latach. W mojej wyobraźni pojawił się jednak widok przerażonego, osamotnionego Jugheada. 

— Prześlij mi SMS-em numer FP. Znajdę go. 

Numer był niepotrzebny, bo prawdopodobieństwo, że FP był w barze wynosiło sto pięćdziesiąt procent. Nie zmieniało to jednak faktu, że zamierzałam w międzyczasie napisać temu cholernemu pijakowi kilka niemiłych SMS-ów. Tak, żeby wyładować swoją złość i frustrację, że znowu to mnie wyznaczono najgorszą robotę. 

Poinformowałam mojego współpracownika, że muszę na chwilę wyskoczyć. Oczywiście spodziewałam się, że podróż na South Side zajmie mi trochę dłużej, ale nie zamierzałam tłumaczyć się Scottowi. Zanim do jego mózgu dotarło, że wychodzę, byłam już na parkingu. Stamtąd wyruszyłam do domu, znaleźć jakieś bardziej przyzwoite ciuchy. Ratuszowe fatałaszki w obskurnym barze zwróciłyby zbyt dużą uwagę. 

Gdy już narzuciłam na siebie najzwyklejsze spodnie i ciemną bluzę z kapturem, stanęłam przy szafie, w której ukrywałam moją pamiątkę z przeszłości. Kurtka z logo Southside Serpents. Wracając do Riverdale sądziłam, że już nigdy nie będzie mi potrzebna. Wrzuciłam ją na samo dno szafy marząc, by wszelkie wspomnienia z nią związane również przepadły w odmętach mojego umysłu i serca.

I tak znalazłam się w tamtym momencie zastanawiając się, czy jestem gotowa wrócić do tamtego świata. Tylko na chwilę, tylko po to, by pomóc Jugheadowi.

One Last Time || FP JonesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz