✈
— Tata wychodzi z więzienia.
Ta jedna informacja spowodowała, że odwróciłam się gwałtownie w stronę Jugheada, który aktualnie siedział w naszej kuchni i spokojnie zżerał frytki. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy i choć bardzo chciałam, nie mogłam się go pozbyć. Mimo moich wszelkich prób niechęci do FP wciąż uważałam, że powinni wypuścić go z więzienia. I w końcu się udało.
— To wspaniale, Juggie! Jak to się właściwie stało? — zapytałam z przejęciem, siadając po drugiej stronie stołu. Wpatrywałam się w chłopaka, ledwo mogąc wysiedzieć. Sama nie wiem do końca, co powodowało mój entuzjazm, ale w tamtej chwili nie chciałam się nad tym zastanawiać.
— Nie wiem — przyznał chłopak, przygryzając z zadowoleniem frytkę. Gołym okiem było widać, jak bardzo się cieszył. — Nawet w to nie wnikam. Zadzwonił do mnie wczoraj... i tak się zastanawiałem... może chciałabyś z nami go odebrać?
W pierwszym odruchu zmarszczyłam brwi. Z jednej strony nie chciałam odmawiać Jugowi, jednak z drugiej, pomysł był bez sensu. Od tygodni wmawiałam sobie, że powinnam żyć z dala od FP i nie szukać okazji, żeby się z nim widywać. Przynajmniej nie w małym gronie.
Odebranie z więzienia wydawało się dość ważnym przeżyciem. Dlatego milczałam przez dłuższą chwilę nie wiedząc, co powiedzieć. Czułam jednak samą sobą, że chciałam zobaczyć Jones'a już bez towarzystwa krat.
Ale gdy otworzyłam usta, by się zgodzić, słowa Jugheada spowodowały, że natychmiast postanowiłam zrobić odwrotnie.
— Pani Cooper koniecznie chce być naszą podwózką, żeby mieć o czym pisać... ale... ale ma jeszcze jedno miejsce, więc...
Tak, ja i Alice w jednym samochodzie, który wyrusza po marnotrawnego FP? Nie w tym życiu. Już myśl o tym, że będą oboje w jednym samochodzie napawała mnie niesamowitą niechęcią.
— Dzięki Jug, ale myślę, że... że byłabym tam tylko balastem...
Jones spojrzał na mnie wyraźnie zdziwiony. Dobrze, nie postarałam się z tym kłamstwem, ale mógł już dać spokój.
— Mickey, tata cię lubi i...
— Nie przesadzaj, Jughead — poprosiłam, wstając. Odwróciłam się plecami do chłopaka, opierając się o zlew, wypełniony naczyniami. — Jestem tylko członkiem gangu... nikim specjalnym... jedź z Alice odebrać tatę. Gwarantuję ci, że tylko ciebie chce zobaczyć.
✈
Sąsiedztwo z Cooperami dużo częściej niż często wydawało się prawdziwą zmorą. Nie tylko dlatego, że często czerpali z poczciwych sąsiadów inspirację do swojego szmatławca. Choć, to w dużej mierze decydowało o mojej nienawiści do nich. Oczywiście mówimy w tej chwili o Alice i Halu, którego akurat mogłam tolerować. Nie był aż tak fałszywą żmiją, jak żoneczka. Polly to w sumie kojarzyłam trochę gorzej niż Betty, więc za wiele też nie mogłam powiedzieć... natomiast Betty... słodka Betty to przyjaciółka naszego Archa, która spędzała z nim naprawdę dużo czasu. Często u nas bywała jako dziecko. Mała perfekcjonistka. Nie mogłam jednak do końca stwierdzić, czy zmieniła się w ciągu tych pięciu lat, bo wciąż poznawałam całą zgraję mojego brata.
Dotychczas najbardziej w pamięć zapadła mi Veronica, która poznała mój mały sekrecik. Jednak zgodnie z umową milczała i zaczęłam łudzić się, że zapomniała o swoim znalezisku.
Betty natomiast wciąż sprawiała wrażenie tej idealnej. Aż do czasu, gdy była łaskawa napisać do mnie z prośbą o spotkanie w Pop's. Nie, żebym była specjalnie leniwa, ale mieszkałyśmy obok siebie, więc mogła po ludzku wpaść na kawę. Chyba, że ta jej cała prośba dotyczyła czegoś, co nie powinno dotrzeć do jej wścibskiej matki i mojego nadopiekuńczego ojca.
![](https://img.wattpad.com/cover/209906307-288-k307817.jpg)
CZYTASZ
One Last Time || FP Jones
FanfictionAndrews karmił się tym kłamstwem nieświadomy, że właśnie w tamtym momencie Victoria wyjęła z dna walizki czarną kurtkę Serpents i ułożyła delikatnie w szafie. Z kosmetyczki wydobyła stare zdjęcie, które zrobiono tydzień przed jej wyjazdem. Stała na...