(Felix)

1K 54 19
                                    

Title:I'am sorry

Warnings:Rozdział niesprawdzony

For: This_is_so_not_yummy

Kamyczek, który nie wiadomo jakim sposobem znalazł się w środku tenisówki młodej dziewczyny, skutecznie utrudniał jej chód w kierunku bram szkoły. Westchnęła z rezygnacją zdając sobie sprawę, że i tak nie zdąży uwolnić się od tego uwierającego uczucia...Jedyne co jej w tym momencie pozostało to zapewne rozmyślanie nad swoim losem...Poczynając od znienawidzonych przez nią dojazdów.

Dlaczego autobusy nigdy nie przyjeżdżają na czas? Nie dość, że szkoła zaczyna się równo o 8 rano, kiedy nikt nie ma ochoty na poranny jogging to jeszcze komunikacja miejska zawsze właśnie o tej godzinie ma najlepszy humor i postanawia płatać figle i tak już zbyt zestresowanym uczniom...Chociaż to nie był ich największy problem...Gdyby (Y/N) miała wybór wolałaby codziennie męczyć się z bieganiem do budynku szkolnego i spóźniającymi się autobusami byle by tylko jeden z jej największych koszmarów liceum sobie odpuścił. Jej codzienna droga do szkoła była przesiąknięta tylko jedną osobą. Osobą, która z niewiadomych powodów postanowiła uprzykrzać jej życie... 

Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że w każdej chwili mogłaby to zgłosić, wyżalić się komuś dorosłemu, ale nie chciała robić z tego nie wiadomo jakiej afery...Jej rodzice i tak mają już wystarczająca ilość obowiązków. Praca, dom i kolejny członek rodziny w drodze...Czuła, że to nie jest odpowiedni moment...O ile kiedykolwiek taki nadejdzie. Jak na razie próbowała radzić sobie z tym sama, ignorować, udawać, że nie robi to na niej wrażenia lub czasem po prostu odpyskować, ale zdawałoby się jakby mu to wcale nie przeszkadzało...Dalej bawił się jej kosztem...Tak samo jak każdego kolejnego dnia.

Jej rozgrzane od biegu ciało przekroczyło próg drzwi prowadzących do środka budynku. Do jej uszu dotarły głośne rozmowy nauczycieli i śmiechy uczniów tworząc typowy dla liceum gwar.  Chcąc postawić pierwszy krok w stronę sali, nagle jej ciało utraciło równowagę. Jej drobna sylwetka upadła na podłogę. Nie zwracała nawet uwagi na przeszywający ból w prawym kolanie jedyna myśl, która zaprzątała jej głowę brzmiała: Oby nikt nie widział...

Jednak słysząc śmiechy tuż nad swoją osobą wszelka nadzieja, która w niej drzemała znikła niczym bańka mydlana. Podniosła swój zawstydzony wzrok na bandę, której nie miała ochoty oglądać do zakończenia tych nędznych lat...A w szczególności jego...

-Oj...(Y/N). Wszyscy wiemy, że jesteś pokraką życiową, ale dziewczyno...Powinnaś chociaż wiedzieć jak się chodzi, uwierz nie wymagam od ciebie za wiele...

-To ty mi podstawiłeś nogę...-Westchnęła zrezygnowana, podnosząc się do pionu, próbując nie zwracać uwagi na uszczypliwe uwagi kumpli jej dręczyciela.

-Powiedzmy, że...Sprawdzałem twój refleks, nie powinnaś mi mieć tego za złe...Raczej bardziej zasługuję na wdzięczność z twojej strony, nie uważasz?-zapytał, podchodząc krok bliżej do oburzonej dziewczyny, która z chęcią wygarnęła mu wszystko, gdyby nie ten cholerny strach który przeszywał jej ciało. 

Chciała być silna, walczyć, albo chociaż udawać, że jest do tego zdolna...Ale nie dawała rady, to było silniejsze od niej...

-Wdzięczność? Nie wydaje mi się...Zostaw mnie w spokoju Felix, nie chcę mieć żadnych kłopotów.-mruknęła, chcąc odejść w stronę sali lekcyjnej, jednak uścisk na przedramieniu skutecznie zatrzymał jej dalszą drogę. Ciepły oddech obwiał jej ucho przyprawiając o dreszcze, która wcale nie należały do tych pożądanych.

-Nic mnie to nie obchodzi...Wiec radzę ci uważać (Y/N)...Nie lubię jak ktoś mnie denerwuję, a zwłaszcza nie lubię kiedy robisz to ty.-wyszeptał wprost do jej ucha, po czym razem ze swoimi kumplami oddalił się od sparaliżowanej dziewczyna, która doskonale zdawała sobie sprawę, że ma do czynienia z potworem. I nie będzie w stanie od niego uciec...

One shot- Stray kidsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz