7

374 22 17
                                    

Jeżdżąc kolejną godzinę po mieście stwierdziłem że trzeba wkońcu coś zrobić. Nie miałem pomysłu, więc padło na auto. Zajechałem na najbliższy warsztat samochodowy i wysiadłem z samochodu, po krótkiej chwili podeszła do mnie młoda dziewczyna. Była bardzo ładna, wysoka laska o ciemnych włosach związanych w koka. Była w niebieskich ogrodniszkach, na nogach czarne kabaretki i glany, a we włosach czarna bandama. Nie powiem, była seksowna, nawet będąc ubrudzoną smarem i bez makijażu.

- Syn Sebastiana? -spytała, a mi prawie szczęka upadła na podłogę. Skąd ona wiedziała?

- Tak. Skąd wiedziałaś?

- Znam te auto, nawet dobrze. Abigail jestem. -dziewczyna uśmiechnęła się podając mi dłoń.

- Marcel. -odparłem.

- Więc co Cię do mnie sprowadza królewiczu?

- Nie nazywaj mnie tak.

- Dlaczego nie? Taki jest fakt. Ty obejmiesz tron po ojcu. Zaczniesz rządzić i prowadzić dalej gang.

- Nie dorosłem jeszcze do tego. O zawodzie taty dowiedziałem się kilka dni temu. Nie mam pojęcia o wszystkim co i jak.

- Spokojnie, nauczysz się wszystkiego. Szkolenie dopiero przed Tobą.

- Jakie szkolenie? -spytałem zaciekawiony.

- Sam zobaczysz. Więc o co chodzi, coś z autem? -spytała dziewczyna podając mi puszkę piwa i oglądając auto.

- Nie. Chciałem je trochę podrasować. No wiesz nitro, wymiana tłoków i korbowodów, montaż turbosprężarki i te sprawy. -odparłem otwierając i upijając kilka łyków piwa.

- No okay, na czwartek będzie gotowe.

- Co? Potrzebne jest mi na teraz.

- Nie ma opcji.

- Myślałem że pracuje tu więcej osób niż jedna dziewczyna.

- Bo wybacz kochaniutki. Poza tym części muszę zamówić, bo do auta szefa syna nie mogę wsadzić jakiegoś gówna.

- No okay. - rzuciłem niechętnie rozstając się z autem i pijąc piwo.

- Spokojnie, Twój tato będzie tutaj za jakąś godzinę to możesz na niego zaczekać.

- Nie ma opcji! Zerwałem się że szkoły już pierwszego dnia. Ojciec by mnie zabił gdyby się dowiedział.

- Więc co, mam Cię podrzucić do domu?

- Mogłabyś?

- Jasne, przy okazji zajadę na bazę. Zbieraj się.

Dopiłem piwo i zostawiłem dziewczynie kluczyki do mojego Camaro. Wyszliśmy z warsztatu który został zamknięty. Wsiedliśmy do czarnego Jeepa i ruszyliśmy ulicami w stronę domu. Dosyć szybko dojechaliśmy na miejsce.

- Dzięki wielkie, naprawdę. - uśmiechnąłem się wysiadajając z samochodu.

- Nie ma za co. Trzymaj tutaj mój numer. Auto będzie na czwartek. Miło było mi Cię poznać Marcel. -odparła podając mi kartkę z numerem telefonu.

- Mi również. Do zobaczenia Abigail. -zamknąłem drzwi i wszedłem do domu. Taty nie było, w sumie to dobrze. Udałem się do swojego pokoju i rzuciłem się na łóżko. Postanowiłem zadzwonić do Molly. Urocza blondynka odebrała po trzech sygnałach.

- Hej piękna.

- Hej słodziaku. Co u Ciebie? Jak tam w Dallas?

- A wporządku. Pierwszy dzień w szkole, a już się zerwałem.

- Mój niegrzeczny chłopiec. -wymruczała dziewczyna do telefonu, od razu mi się cieplej zrobiło.

- A co u mojej dziewczynki?

- Nie jest źle. Ojciec świruje, ciągle się z mamą o coś kłócą. Nikt nie chcę mi nic powiedzieć, boję się że będzie wojna. Nie chcę znowu uciekać, znikać i zmieniać danych. -odparła łamiącym się głosem.

- Ejejej.. Nie płacz słonko. Wszystko jakoś się ułoży. Wiesz chociaż z jakim gangiem szykuje się ta wojna? -spytałem zmartwiony stanem ukochanej.

- Z gangiem Twojego ojca. - wyszeptała do słuchawki. Zacisnąłem zęby ze wkurwienia, przy okazji usłyszałem zamykane drzwi wejściowe.

- Wrócił Sebastian, akurat se z nim pogadam. Odezwę się jeszcze skarbie. Kocham Cię. Trzymaj się.

- Ty też. - usłyszałem odpowiedź w słuchawce po czym się rozłączyłem i szybko zbiegłem na dół.

- O, Marcel! Świetnie że jesteś, chciałbym Ci kogoś przedstawić. -rzucił mężczyzna wskazując ruchem głowy na mężczyznę w podobnym wieku do taty.

- W dupie mam Twoich ludzi i ten Twój gang! Wojna z wężami? Do reszty Cię pogieło!? -naskoczyłem ostro na tatę, a ten tylko westchnął.

- Więc już wiesz.

- No trudno bym nie wiedział. Wkońcu ja i Molly się kochamy.

- Co Ty możesz wiedzieć o miłości w tak młodym wieku?

- A Ty!? Pozwoliłeś na to by kobieta którą kochasz była szczęśliwa z innym mężczyzną. Co za łaska.

- Nie przeginaj młody. -rzucił kolega ojca.

- Nie masz nic tu do gadania, nie wrącaj się. - rzuciłem do typka, a ten się chyba wkurzył.

- Uważaj do kogo mówisz synku. - odezwał się tato już spokojniej.

- Nie obchodzi mnie to. Nie chcę żadnej wojny i tego gangu. Chcę mieć normalnego tatę i by Molly była bezpieczna. Chcę być szczęśliwy. A wiem że przez to co robisz nie mogę. Przyznaj się że ta cała wojna jest tylko dlatego, że wkurwiłeś się tym że spotykam się z córką szefa węży.

- Zgoda, przyznaję. I co w związku z tym?

- Znam dobrze Vivien i Kurt'a, a Molly naprawdę kocham. Oni naprawdę są wporzadku i nie są źli. Dobrze wiesz że węże nie mają szans z Twoim gangiem i nie przetrwają. Nie chcę ich śmierci. To wporządku goście. Wiele razy mi pomogli i są dla mnie jak rodzina. Więc nim zaczniesz z nimi jakąkolwiek wojnę, to będziesz musiał najpierw zabić mnie.

- Dobrze wiesz że nie zabije własnego syna.

- Chcąc zabić moich przyjaciół i dziewczynę będziesz musiał najpierw zabić mnie. Inaczej sam zginiesz, bo będę ich bronił. Ja łatwo się nie dam.

- Zgoda. Nie będzie żadnej wojny pod warunkiem że zerwiesz z Molly i wszelkie kontakty z wężami.

- Nie mogę, kocham ją.

- Teraz wszystko zależy od Ciebie chłopcze. - rzucił mężczyzna, który przyszedł z tatą.

- Dobrze. Ale zrobię to osobiście.

- Nie ma opcji, że tam znów pojedziesz. -oznajmił Łajcior idąc za mną do kuchni.

- Więc z nią nie zerwe. -stwierdziłem nalewając do szklanki soku i upijając kilka łyków na raz.

-Dobrze. Pojedziesz, ale w weekend. W tygodniu masz szkołę i treningi. A apropo treningu, to jest Dusty. Moja prawa ręka i Twój trener.

- Trening za 15 minut. Lepiej się przebierz i widzimy się w piwnicy. -rzucił od niechcenia mężczyzna.

No cóż, szaleństwo czas zacząć. Stwierdziłem poczym ruszyłem do pokoju się przebrać. Gotowy udałem się na trening chcąc jak najszybciej mieć to wszystko już za sobą, gdyż myślami ciągle byłem z ukochaną.

Jaki Ojciec Taki Syn  |  White 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz