6

383 19 23
                                    

Do domu wróciłem koło 5 nad ranem, wszystko z powodu mojego ochroniarza. Byliśmy w barze i upiłem go, mając nadzieję że nie zdąży ze mną do szkoły na 08:00.

Z bólem serca i ciężką głową wstałem o 07:00 i udałem się do łazienki by wziąść szybki prysznic. Ubrałem na siebie czarne jeansy z przetarciami, oraz biały obcisły podkoszulek, do tego wszystkiego zarzuciłem na siebie czarną skurzaną kurtkę i czarne glany dziesiątki. Ułożyłem szybko włosy i zabierając telefon, fajki z zapalniczką zbiegłem szybko na dół, chwytając szybko jabłko wybiegłem z domu zgarniając jeszcze portfel i kluczyki od mojego auta. Zasiadając za kółkiem ruszyłem szybko z piskiem opon, a jeszcze szybciej znalazłem się przed szkołą. Zapakowałem na parkingu i z petem w mordzie ruszyłem w kierunku budynku. Wszyscy mnie obczajali, już mam naklejkę nowego. Stwierdziłem że jebie mnie to. Zadeptałem peta i weszłem do szkoły, jeszcze 10 minut do dzwonka, a już zaczęły się przewijać tłumy przez korytarze. Z pomocą jakiejś kujonki o imieniu Vanessa trafiłem do sekretariatu. Sekretarką dała mi plan lekcji i kod do szafki. Już miałem iść na lekcję, gdy do sekretariatu wszedł dobrze mi znany mężczyzna.

- O kurwa! No nie wierzę!

- Ja pierdole. Siema młody. Co Ty do chuja tutaj robisz? -spytał mnie wujek Patryk.

- Mieszkam teraz z Sebkiem. I muszę chodzić do tej zjebanej budy.

- Ejejej.. Nie wyzywaj mojej szkoły. -Stefański się zaśmiał, a ja byłem w szoku.

- Jesteś tutaj dyrektorem? -spytałem niedowierzając.

- Tak, a to nie koniec niespodzianek, ale zresztą sam zobaczysz. Co masz teraz?

- Chemię w 12.

- No to chodź. -ruszyłem za byłym raperem do klasy w której wszyscy już byli.

- O kurwa! Wac, jak ja Cię dawno nie widziałem! -przytuliłem mocno wujka.

- Jezu Chryste, Marcel! Co Ty u licha tutaj robisz? -spytał zaskoczony nauczyciel.

- Mieszka teraz z Sebkiem i musi chodzić do tej zjebanej szkoły. -rzucił Blacha robiąc palcami cudzysłów, na co się zaśmieliśmy.

- Resztę chłopaków już widziałeś? -spytał wujek Wacław.

- Jaką resztę? Inni są tutaj? Kto?

- Zobaczysz. Dobra chyba wypada Ciebie przedstawić klasie. - wyznał nauczyciel chemii, na co rozejrzałem się po klasie.

- Uwaga klaso! To jest wasz nowy kolega, Marcel Kondracki. Młody opowiedz coś o sobie. -Patryk szturchnął mnie łokciem, na co spojrzałem na niego gniewie, by po chwili znów rozejrzeć się po mojej nowej klasie.

- Hej, Jestem Marcel. I mieszkałem jakiś czas w Californii, pochodzę z Polski i tyle wam styka.

- Mógłbyś być milszy. -rzucił Wac.

- Dobra młody, siadaj gdzieś. W razie czego to kontakt. -oznajmił Blacha na co skinąłem głową, a ten poczochrał mi włosy i wyszedł.

W trzeciej ławce dostrzegłem tą kujonkę, która mi pomogła, więc dosiadłem się do niej uprzednio pytając czy mogę. Klasa się na mnie dziwnie spojrzała, ale ja miałem wyjebane. I zacząłem bazgrać w zeszycie.

Po paru minutach kulka papieru wylądowała na moim zeszycie. Rozejrzałem się po klasie, a niska blondynka się uśmiechnęła do mnie i puściła oczko. Oho, już wiem że to ona. Świetnie, numer telefonu tylko potrafi napisać. Zgniotłem kulkę spowrotem i rzuciłem do kosza, na co dziewczyna tylko prychnęła.

- Może i w nożną jesteś dobry, ale w kosza coś Ci chyba szwankuje. -nauczyciel się zaśmiał podnosząc kulkę papieru która nie trafiła do kosza i ją wyrzucił.

- No wiesz, może i dobry z Ciebie nauczyciel, ale coś chyba słaby raper. -odgryzłem się, na co mężczyzna się zaśmiał.

- Tak? To pokaż jaki jesteś dobry i rozwiąż zadanie z tablicy.

- Dobrze wiesz, że nie umiem. - rzuciłem niechętnie wstając i idąc do tablicy.

- Próbuj.

- Specjalnie chcesz mnie ośmieszyć przed tymi debilami.

- No proste, ale dam Ci kogoś do pomocy.

- Jakiś Ty łaskawy. - prychnąłem, na co Wacław się zaśmiał.

- Vanessa, chodź proszę do tablicy i pokaż dla Marcela jak się to robi.

Dziewczyna podeszła do tablicy i szybko rozwiązała jakąś reakcję chemiczną, czy coś.

- Brawo Vanessa, dostajesz piątkę. Marcel, Ci by się przydały koki.

- Dobrze wiesz że nie mam nawet czasu.

- Czyli jednak. Sebek kurwa oszalał, masz dopiero 16 lat.

- Tak i jeden typek chce mojej głowy.

- W co Ty się wpakowałeś młody? Siadajcie.

Wykonałem polecenie, jak i moja koleżanka. Po 15 minutach zadzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy wyszli z klasy. Podbiły do mnie jakieś plastiki, ale szybko zgarnął mnie Wac wychodząc na tyły szkoły, gdzie była palarnia.

- Nauczyciele mogą palić z uczniami? -spytałem odpalając papierosa.

- No, ale a dlaczego nie? W końcu przerwa jest też dla nauczycieli.

Po chwili dołączył do nas wujek Kuqe z Żabsonem i Chivasem. Z każdym się przywitałem i porozmawialiśmy chwilę. Wyjaśniłem chłopakom wszystko i dlaczego tutaj jestem. Ale również oni mi wyjaśnili o co chodzi z tą szkołą w której uczą. Tato chcę mieć ich blisko siebie, poza tym również należą do gagu. Tak samo jak wujek Maciek jest dyrektorem w mojej byłej szkole. Zwyczajnie tato, wolał mieć blisko nas kogoś w razie zagrożenia. Teraz już wszystko zrozumiałem.

- Ej, chłopaki? Moglibyście kryć mnie przed tatą? Proszę.

- Chłopie, to jest Twój pierwszy dzień w nowej szkole. Nie możesz zwalić nauki i nie możesz spierdalać z lekcji. -zaczął Żaba dążyć mi kazanie, na co Chivas wywrócił oczami i zgasił peta.

- Dobra, kryjemy Cię. Ale tylko dzisiaj i tylko dlatego że to Twój pierwszy dzień. Potem tylko nauka, treningi i ciężka praca. Jasne młody? -spytał wujek Krystian na co pokiwałem ochoczo głową.

- No pewnie, dzięki wam. Dobra, to ja spadam. Do jutra chłopaki. -porzegnałem się z wujkami i udałem się na parking przed szkołę.

Wokół mojego auta było małe zbiorowisko. Przeraziłem się i szybko podbiegłem. Zobaczyłem blondyna wyrywającego laski na moje auto. Wśród dziewczyn była ta niska blondyneczka z mojej klasy i jeszcze jakieś których nie widziałem jeszcze. Podeszłem bliżej, a chłopak jak i dziewczyny spojrzeli się na mnie.

- No hej. - rzuciłem na wstępie.

- Spadaj lamusie. -rzucił chłopak, na co się zaśmiałem pod nosem.

- Nie ma sprawy, tylko najpierw zrób mi miejsce bym mógł wsiąść do auta. Wypad od mojego Camaro z tymi plastikami.

Chłopak był w szoku, a dziewczęta wkurzone że je okłamał. Co za blachary. Wsiadłem do auta i z piskiem opon ruszyłem spod szkoły robiąc jeszcze przy tym mały drift pędząc ulicami miasta.

Jaki Ojciec Taki Syn  |  White 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz