3

46 4 11
                                    

w pewnej chwili śmiał się ze mnie
-wypierdalaj. - i znowu zasnęłam

Pov. [T/I]
Obudziłam się.
Chwyciłam telefon który leżał na stoliku i sprawdziłam godzinę, 10:20, wcześnie jak na mnie ale czas się zbierać, o 12:50 mam rozmowę o pracę w pobliskiej kawiarni, a wiecie jak długo baby się szykują.
Wstałam i poszłam do mojego pokoju po ciuchy, w sumie miło z chłopaków strony ze mnie rozpakowali.
Wzięłam białą koszule, krawat i spódnice do kolan, czarną i lekko obcisłą. Po ubraniu się postanowiłam zrobić lekki makijaż, czyli podkład i tusz to rzęs i eyeliner, uczesałam włosy i popatrzyłem która godzina, była 12:20 więc postanowiłam już wyjść, ubrałam niskie obcasy, gdy chciałam wyjść zatrzymał mnie Tord

-a ty gdzie się wybierasz? -
-na rozmowę do pracy, zaraz się spóźnię..trzymaj kciuki!-
-będę trzymać!-

Wyszłam i poszłam do kawiarenki, gdzie miałam pracować, gdy tam weszłam odrazu szef zaprosił mnie do jego biura.
Po 1 godzinie rozmowy dostałam tą pracę! Dostałam strój kelnerki.

-jutro o 9:00 zaczynasz, nie spóźnij się! -
-tak jest! - zaśmiałam się lekko a szef ze mną.

Wyszłam i pożegnałam się z szefem, miły typ z niego widać że ma dystans do siebie. Gdy szłam do domu wpadłam na kogoś, był to nasz sąsiad Jon, gadałam z nim w powrocie do domu, Poznałam go lepiej a on mnie ciekawy człowiek z niego. Gdy doszliśmy do domów przytuliliśmy się do siebie na pożegnanie. Gdy weszłam do domu odrazu Edd do mnie pobiegł,ciekawe co on znowu chce od mojej osoby.

-czemu przytuliłaś Jona?! To współlokator Eduardo!-
-ale co ja mam do waszych sporów? Edd Jon to spoko osóbka! Nie znasz go nawet za dobrze.. -
-[T/I] dobrze, ale jeżeli tylko zobaczę cię z Eduardo to nie wiem co ci zrobię bułko!- zaśmiałam się przy tym
-dobrze tato, i tak go nie lubię. -

Nic nie powiedział tylko się uśmiechnął a ja poszłam do pokoju się przebrać, ubrałam biały top i czarne szorty.
Gdy zeszłam na dół zauważyłam że jest tylko Tord siedzący na moim miejscu hibernacji... Odrazu do niego podeszłam i usiadłam obok niego patrząc do robi, robił coś na telefonie. Zauważył mnie i mnie pogłaskał po głowie, CO JA, KOT?!

-EJ! nie głaszcz mnie! Tylko mój chłopak może to robić... - chłopak którego nie mam, Tord tylko na mnie popatrzył z pytającym wzrokiem.
Postanowiłam skłamać.
-mam chłopaka. Pff-

widać że nie uwierzył, nie umiem kłamać w jego oczy... Są takie.... Nie myśl o tym! Ugh to twój kolega którego znasz 2 dni.
Postanowiłam włączyć tv i netflixa, postanowiłam że włączę wiedźmina.
Oglądaliśmy z tordem serial aż do 5 odcinka, zauważyliśmy że juz się powoli robi ciemno.

-Ej [T/I] może chcesz wyjść na spacer? Nudno tutaj a serial obejrzymy jutro? - w sumie, czemu nie? To nie taki zły pomysł, (wow tord ma dobry pomysł! ~dop. Aut.)
-czemu by nie? W sumie to dobry pomysł! - włączyłam tv i wstałam z kanapy, a za mną Tord. Potuptałam do wieszaka i wzięłam bluzę (Torda? ( ͡° ͜ʖ ͡°) ~dop. Aut)
I ubrałam buty, Tord zrobił to samo i otworzył mi drzwi, wyszliśmy i poszliśmy do parku, przez chwilę była cisza, nie taka normalna tylko przyjemna, odciszenie na chwilę pomaga czasem się uspokoić.
Gdy tak szliśmy Tord postanowił przerwać tą ciszę

-więc, dostałaś tą pracę?-
-tak, szef jest bardzo miły! Już go lubię... -
-to świetnie! Tak poza tym, wiedziałaś że są nabory do wojska? -
-ach naprawdę? Nie wiedziałam!-

Pov. Tord

Ciekawa z niej osoba, chciałbym zobaczyć co by zrobiła gdym jej powiedział że jestem w wojsku, największej armii na świecie która włada pół światem, Red army... No cóż
Wracając, [T/I] lekko mnie irytuje, ale takie są kobiety, mam nadzieję że żartowała z tym chłopakiem. Bo inaczej zaliczył y kulkę w łeb.

-Tord słuchasz ty mnie?! -
-co? Mówiłaś coś? Zamyśliłem się.. Wybacz.- eh

Pov. [T/I]

-mogę Ci zaufać? Nie mów nikomu ale... Ostatnio moja mama miała wypadek samochodowy, walczy o życie w szpitali i chciałbym aby.. Tord... ej...
TORD SŁUCHASZ TY MNIE?- ten dupek mnie nie słucha! Ugh mam go dość.
-co? Mówiłaś coś? Zamyśliłem się... Wybacz. - mówił to bez żadnych emocji w głosie... Nie mam zamiaru mi powtarzać tego... Za bardzo mnie to boli, przyspieszyłam krok a Tord nie wiedział co, się dzieje

-[T/I] Ej gdzie się tak śpieszysz?! - zaczął za mną lekko biec
-coś zrobiłem? -
-denerwujesz mnie.. Ja ci zaufałam i powiedziałam coś a ty mnie nawet nie słuchałeś, idę do szpitala- nie czekając na jego odpowiedź poszłam do szpitala, do mamy. Wiedziałam który to szpital, ale nie wiedziałam gdzie się znajduje ulica Gonciarskiego.. musiałam kogoś spytać

-um przepraszam, ale gdzie się znajduje ulica Gonciarskiego? Jestem mowa w mieście... -
-oh... Prosto potem w lewo i prosto. -
-dziękuję! Miłego wieczoru proszę pani -
-dziękuję, nawzajem - oschła typiara, ale dobra.
Po 10 minutach byłam już przed szpitalem, weszłam do budynku i poszłam na piętro gdzie powinna leżeć moja mama, gdy tak szłam
Weszłam ja źle piętro i poszłam szukać sali nr. 208, zdziwiłam się bo nie było tutaj sali 200 były tylko od 170 do 190. Domyśliłam się że jestem na złym piętrze więc poszłam na schody na właściwe piętro, gdy weszłam na piętro gdzie powinna leżeć mija mama zdziwiłam się gdy zauważyłam...

-----------
Polsat
Haha przykro mi. Niestety to koniec rozdziały :*
Papa, do jutra ☺️

----------









Nie no Jk.

Zauważyłam edda który jest na tym piętrze i widocznie czeka na coś, podeszłam do niego.

-edd co ty tutaj robisz? -
-oh! [Z/I] Tom zemdlal gdy odbierałem go z baru, i skręcił sobie kostkę, jutro powinien wyjść ale i tak jest tutaj 2 ważna mi osoba... A co ciebie tutaj sprowadza?
-moja mama..lezy tutaj po wypadku, przyszłam w odwiedziny.. - uśmiechnęłam się do zielonka, on tylko odwzajemnił uśmiech

Zapytałam się pielęgniarki czy mogę wejść do sali mojej mamy, powiedziała że mogę, gdy weszłam tam zauważyłam że puls mojej mamy jest za wysoki! To niebezpieczne dla nie, ma chore serce od kiedy pamiętam. Zawołałam szybko lekarza i powiedziałam o stanie jej zdrowia, zostałam wyproszona z sali, dobrze wiedziałam że moja mama może zginąć. Edd mnie pociesza dobrą godzinę gdy wyszedł lekarz z sali

-przykro nam... Zgon na miejscu.. Nie udało się nam jej uratować... Jej stan nie był za dobry, i tak nie miała szans, wykrylismy u niej raka... Przykro mi.. -
-to.. Nie.. Nie możliwe! To tylko salony sen! - zaczęłam płakać, byłam wściekła jak i smutna, edd mnie tylko przytulił a lekarz popatrzył na mnie wzrokiem współczucia.
Wraz z eddem poszliśmy do domu, nie miałam ochoty na nikogo patrzeć, odrazu pognalam do swojego pokoju, zamknęłam się i walnelam na łóżku, płacząc w poduszkę. Nie wiedząc kiedy zasnęłam.

---------
Teraz na serio koniec, mam nadzieję że rozdział się podobał, taki trochę smutniejszy z powodu że kanapka spadła mi masłem do dołu...💔[*]

Poprawki: zrobione mamo
--------

MÓJ PSYCHOPATA {TordxReader} Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz