•Rozdział 9•

997 75 86
                                    

Gavin Reed perspective

Conrad całował mnie żarliwie. Działał na mnie okropnie. Nie myślałem nad konsekwencjami danych czynów. Całowałem się z androidem.

— Japierdole Conrad... — wyszeptałem, gdy ten niespodziewanie położył mnie i przywarł do mnie swoim ciałem.

Mój rozum krzyczał co ja odpierdalam, ale jak to ja. Nie odpuściłem.

Jebany uparty skurwiel, który potem będzie żałował swoich decyzji.

Prawię jęknąłem, gdy Conrad przygryzł moja skórę na szyi. Skąd on znał te wszystkie sztuczki...

Dalej wszystko potoczyło się na gorsze niż mogłem to sobie wyobrazić.

***

Miał to być kolejny beznadziejny dzień w pracy. Jednak wydarzenia z poprzedniego wieczoru zmieniły moje życie na... zawsze. Przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Bałem się w chuj. Wiem, że popełniłem ogromny błąd. Dlaczego ten pierdolony robot nie zabrał mi tej wódki kurwa?!

— O wilku mowa...

Widząc spóźnionego Conrada, który wchodził pośpiesznie do biura szefa, poczułem stres. Jak mam mu spojrzeć w oczy? Cholera... Mam wrażenie, że wszyscy o wszystkim wiedzą.

Wyszedł widocznie wkurzony, lecz gdy zauważył mój wzrok, podszedł bliżej z cwaniackim uśmieszkiem. Wkurzał mnie, lecz wiedziałem co narobiłem.

— Witam, Detektywie. Jak zdrowie... fizyczne? — zapytał z wyczuwalnym triumfem.

— Kurwa zamknij się Nines — złapałem go za kołnierz koszuli i powiedziałem z zaciśniętymi zębami. — Jesteśmy w pracy, kurwa. Zapamiętaj.

Miałem zamiar się odsunąć, lecz za chwilę to on trzymał mnie za materiał skórzanej kurtki.
— Doskonale wiem gdzie się znajdujemy. Wiesz, że to co miało miejsce wczoraj... było nie na miejscu.

— No co ty pierdolisz? — użyłem sarkazmu. Ta sytuacja nie była bezpieczna.

— Pierdolę tylko Ciebie. — co z nim się stało? Wcześniej taki nie był... Kurwa ja nie pamiętam... do czego się posunąłem.

— Kurwa uspokój się, każdy się na nas gapi kurwa mać! — odsunąłem się na bezpieczną odległość. Następnie usłyszałem szefa.

— Chłopcy, robota czeka! Na romansowanie był już czas. Koniec żartów i do roboty! — krzyknął i odszedł.

Co za stary chuj!

Momentalnie wszyscy w pomieszczeniu wybuchli śmiechem. Podeszła do mnie pani detektyw SukaMamNaImię, czyli dziwka, której wolałem nie spotkać.

— Widzę, że znalazłeś sobie nową ofiarę.

— Ofiarę? Nudzi ci się, kurwa? — zapytałem.

— Nie do ciebie mówię. Rk, wyruchaj kota, bo drapie! Haha! — opadła mi szczęka. Zadowolona z siebie detektyw odeszła razem ze swoimi kolegami.

Moje serce stanęło przez chwilę. Mam nadzieję, że nikt nie dowiedział się o sytuacji... z wczoraj. Inaczej jestem martwy.

— Nines, japierdole, co sie tu odkurwia?! — popchnąłem go wściekły.

— Spokojnie, to tylko malinki. Nie przejmuj się bezsensownymi plotkami. — powiedział ze spokojem. Rozszerzyłem oczy. Migiem pobiegłem w stronę łazienek i miałem nadzieję, że to był tylko głupi żart. Okazało się, że to wcale nie był żart.

— Kurwa, kurwa, kurwa!
Nines podszedł do mnie od tyłu, przylegając ciałem do mojego.

— Mówiłem ci jak na mnie działasz, kiedy przeklinasz... — szepnął zaczepnie do ucha.

Wziąłem głęboki oddech, czując go z tyłu. Gwałtownie odsunąłem się i prawie że wybiegłem z łazienki. Musiałem ukryć blizny na szyi.
Postanowiłem założyć szalik, pomijając fakt, iż w pomieszczeniu było dobre dwadzieścia parę stopni, a moje ciało rozgrzane do czerwoności.

— Reed, piłeś coś? Ryj masz czerwony jakbyś dwa litry wódy wychlał, haha! — zaśmiał się stary porucznik Hank.

— Odpieprz się.
Usiadłem przy moim stanowisku i oparłem nogi o biurko. Za chwilę przyszedł Nines.

— Mamy jakąś sprawę? — zapytałem.

— O dziwo, nie.

— To spierdalaj. — burknąłem, nie spoglądając na tego kmiota. Kątem oka widziałem jak odchodzi. O kurwa, cud.
Upiłem łyka kawy i wziąłem się do papierkowej roboty.

_________________________________

Chodź minęło sporo czasu, przez cały czas, gdy zajmowałem się robotą przy biurku, myślałem. Zastanawiałem się co odjebałem i dlaczego nie poznaje zachowania Conrada. Zachowuje się... jak jebany zboczeniec.

— Kurwa... — zakryłem twarz dłońmi.

— Zmęczony? Masz kawę. Cud, że po wczorajszym czujesz się dobrze.

— Odeeejdź...

Usłyszałem jak Conrad zabiera fotel z innego biurka i przysuwa je do mnie.

— Detektywie... Musimy porozmawiać.

Partner | D:BH | Reed900 | bxb PrzerwaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz