•Rozdział 11•

1K 57 121
                                    

- Uważasz, że ten powalony typ lubił jeść na podwieczorek kawałki szkła? - zapytałem rozbawiony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Uważasz, że ten powalony typ lubił jeść na podwieczorek kawałki szkła? - zapytałem rozbawiony.

- Detektywie Reed, mowiłem już, że to morderstwo. Ktoś usiłował go zabić w dość drastyczny sposób.

Przewróciłem oczami.
- Ta, wiem. Bardziej mnie martwi mój urlop.

- Chwila, co? Jaki urlop?

Czy ja kurwa umiem trzymać język za zębami?
- Żaden. Po prostu jestem już zmeczony.

- Detektywie dopiero zaczęliśmy. Poza tym miałeś wolne, ze mną.

- No własnie, z tobą.

- Jasne, w takim razie zajmijmy się śledztwem. - powiedział, nawet na mnie nie spoglądając. Czy ja jestem właśnie świadkiem androidziego focha? Niesamowite.

Conrad podszedł do ofiary, dokładnie przyglądając się jamie ustnej.
- Widać skaleczenia, ale mają już około trzech tygodni. Nie są to świeże rany... - zaczął dogłębnie badać.

Pojebana akcja.

- Powiedziałeś, że ktoś go zmusił do tego i umarł. To co z tymi ranami sprzed trzech tygodni? Gościu był pojebany i pewnie chciał się wpisać w jakieś księgi Guinnessa, a my tu stoimy jak debile, tracąc czas.

- Nigdzie mi się nie spieszy w porównaniu do Ciebie.

- Zamknij pysk, od dziś masz do mnie mówić służbowo.

- Oczywiście Detektywie Reed, jednak Pan również. Dla Pana Detektyw Conrad. Miło mi. - pewny siebie Rk posłał mi zwycięską minę i wrócił do wcześniejszego tematu. Próbowałem zignorować moje wkurwienie do granic możliwości i posłuchać jego pierdolenia, aby jak najszybciej to zakończyć.

- Sugeruję, że mężczyzna wpadł w nieciekawe towarzystwo z własnej woli. Niestety po czasie musiał zmienić zdanie i chcąc usunąć się z niebezpiecznej grupy, skończył właśnie w taki sposób. Ktoś zagroził mu i kazał przełknąć kawałki szkła.

- Nie rozuiem jak można połknąć jebane szkło?

- Tak jak Pan poły-

- Dokończ, a cię kurwa zapierdole... - zgiąłem dłoń w gotową do przyłożenia pięść - Panie Conradzie.

Sukinsyn jedynie posłał mi pół uśmieszek.

- Szkło było poćwiartowane na drobne kawałki, ale to nie oznacza, że nie wyrządziły krzywdy. Jeśli chodzi o te rany sprzed trzech tygodni to jakieś wstępne testy do dostania się do grupy.

- Albo o to chodziło od początku. Czego to mogłaby być grupa? Albo jakiś psycholi, albo osoba dostała się tam tylko dla tego szkła.

- Co Detektyw sugeruje? - założył dłonie na ramiona. Wpatrywał się, wywierając dziurę w moim mózgu. Przez chwilę zapomniałem, co chciałem powiedzieć.

Partner | D:BH | Reed900 | bxb PrzerwaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz