Rozdział 1

4.7K 155 25
                                    

- Będę za Panią tęskniła. - powiedziałam do nauczycielki.

- Zawsze możesz wpaść do szkoły i mnie odwiedzić. - uśmiechnęła się wesoło, ale widziałam w jej oczach, że jej również było ciężko powiedzieć te przysłowiowe "do widzenia".

- To nie to samo. - mruknęłam. - Bardzo mi pani pomogła, gdy inni mi dokuczali, ale z matematyką również.

- Jeśli będziesz mieć z czymś problem, to wiesz gdzie mnie szukać. - puściła mi oczko.

- To faktycznie. - uśmiechnęłam się szeroko.

- I zapraszam na tę herbatę i ciasto. - powiedziała w pewnym momencie. - Nie możesz o mnie zapomnieć przez wakacje. - zachichotała.

- Na pewno nie zapomnę. Takiej cudownej nauczycielki nie da się zapomnieć.

- Och, dużo osób tak mówiło. - odpowiedziała i na chwilę wyraz jej twarzy zmienił się na smutny, ale nie minęło dużo czasu, a na jej buzi zagościł szeroki uśmiech.

- Ja nie jestem wszyscy. Dotrzymuję danego słowa.

- Wiem o tym, Marry. - westchnęła. - Po prostu.. Dużo razy zawiodłam się na ludziach.

- Wiem... Wspominała pani o tym. - odpowiedziałam. - Ale na mnie się pani nie zawiedzie. - wypięłam dumnie klatkę piersiową do przodu, na co nauczycielka wybuchnęła śmiechem.

- Wiem, wiem. - uspokoiła się. - Ehhh... Będzie mi brakować naszych rozmów na korytarzach.

- Mi też.. - wzięłam głęboki wdech. - Lepiej by siódmoklasiści nie zajęli mojego miejsca.

- Tylko ty jesteś w moim sercu, Marry. - matematyczka zaśmiała się.

Moje serce przyśpieszyło znacznie na jej słowa, choć nie powinno. Dla niej to nic nie znaczy. Jestem tylko zwykłą uczennicą, którą po dwóch latach nauki kończy uczyć. Nasze drogi się rozejdą. To było nieuniknione.

- Słuchasz mnie, Marry? - kobieta pomachała mi ręką przed twarzą.

- Przepraszam, mogłaby pani powtórzyć? - spojrzałam na nią przepraszająco.

- Mówię, że zawsze będziesz mogła do mnie przyjść. - powiedziała. - Nie ważne co będzie się działo.. Czy to problem z nauką, czy z czymś innym, to będę tu dla ciebie.

- Dziękuję. - spojrzałam w jej oczy, które miały kolor gorzkiej czekolady. - W sumie jest coś co może pani dla mnie zrobić. - uśmiechnęłam się łobuzersko.

- Słucham cię więc.

- Odpowie mi pani na pytanie?

- Oczywiście, pytaj o co chcesz. - w jej oczach czaiło się rozbawienie.

- Tak w ogóle, ile ma pani lat? - zapytałam, a czekoladowooka zaśmiała się.

- Naprawdę takie pytanie na koniec roku szkolnego?

- Zawsze mnie to ciekawiło. - wzruszyłam ramionami.

- Zawsze, hmmm? - spojrzała na mnie jednoznacznie, na co moje policzki zrobiły się czerwone. - Żartuję. - położyła mi rękę na ramieniu. - Mam dwadzieścia siedem lat.

- Ile? - moje oczy się rozszerzyły w szoku. - Tylko tyle?

- Chyba aż tyle. - poprawiła mnie.

- Wcale nie.. Nie jest pani aż tak stara.

- To miłe, że tak myślisz. - poklepała mnie po ramieniu i zabrała rękę.

Dwadzieścia siedem lat.. To tylko dwanaście lat różnicy. A może aż dwanaście?

- Nie ma tego złego.. Tylko dwanaście lat różnicy. - powiedziała tak, jakby czytała mi w myślach.

- Tak... - westchnęłam.

- Marry! - usłyszałam za sobą i gdy się odwróciłam, zobaczyłam moją przyjaciółkę, która machała ręką w moim kierunku.

- Chyba musisz już iść. - odezwała się kobieta. - W takim razie... Życzę Ci byś dostała się do tego liceum, o którym tak marzysz.

- Dziękuję. - uśmiechnęłam się nieśmiało. - To co... Ostatni przytulas na pożegnanie?

Kobieta zachichotała i objęła mnie rękoma za szyję. Ja swoje umieściłam na jej talii i przyciągnęłam bliżej, wdychając jej cudowny, kwiatowy zapach. W moich oczach pojawiły się niechciane łzy, które próbowałam z całych sił zatrzymać w sobie.

- Do widzenia, Marry. - powiedziała, gdy się od siebie odsunęłyśmy.

- Do widzenia, proszę pani.













——————————————————
Cóż.. Zauważyłam, że wolicie czytać opowiadania typu nauczycielka - uczennica, więc będę pisać więcej takich, ale uważam, że tamta tematyka była bardzo ciekawa.  Czasem zdarzy się, że o przyjaciółkach też coś się pojawi 😁

Pomysł od : _rzetelnosc_ i Vicka_Ria

Do następnego 😉

Back to the pastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz