~Sen~

484 31 17
                                    

Pov.Sal???

Siedziałem na podłodze pokoju , którego nie znałem. Był cały pokryty bielą.Przede mną ,były drzwi.Próbowałem wstać , lecz od razu się zachwiałem i wpadłem na ścianę.
Z góry, nagle zaczęła spływać czerwona substancja. Krew. Rozpoczołem próbę biegu. Im dalej byłem , tym drzwi zdawały się oddalać od mojej osoby.
Cały czas trzymałem się ściany jedną ręką.Chwiałem się, jeszcze przez krótki odcinek , a potem odzyskałem równowagę. Przyspieszyłem. Wyciągnołem rękę przed siebie i złapałem klamkę.
Pokój nagle obrócił się , przez co natychmiastowo musiałem wejść do środka. Podciągnołem się na rękach i wszedłem do pomieszczenia.
Pustka i nagły błysk.
Kolorowe obrazy.

Nóż.
Tabletki.
Czerwone oczy.

Dużo migających świateł i nagła cisza.

Znalazłem się w pustym jasno żółtym pokoju.
Stali tam Larry,Todd i Ash.
Nie było [T.I].

-O rany...Cieszę się ,że was widzę. -powiedziałem stawiając pierwszy krok.

Nikt nic nie odpowiedział. Wszyscy tylko lekko na mnie spoglądali , z kącika oka.
Skierowałem się w stronę Larrego.
Spojrzał mi się ,jako jedyny prosto w oczy.

-Hej Larry co jest grane? -zapytałem.

Chłopak tylko spoglądał na mnie tymi pustymi oczami.
Nagle światło zgasło.
Ujrzałem go ... , lecz to nie był do końca Larry. To był, jego duch.
Światło znów powróciło do normalności.
Mojego przyjaciela już nie było.
Został po nim ,tylko czarny ,jak węgiel cień.
Stałem wryty nie wiedząc co zrobić.
Spojrzałem w stronę Todda.
Jego oczy były czerwone.
Wydał z siebie dziwny krzyk.
Był straszny.Tak ,jakby coś zaczęło go pożerać od środka.
Gdy skończył , również znikł.
Ten sam,czarny cień pojawił się na jego miejscu.

Ash spojrzała na mnie.

-Wszystko okej Sal? Dobrze się czujesz? Może pomóc Ci w jakiś sposób?

Te słowa powtarzały się w mojej głowie niczym echo. Cały czas.
Ash znikła ,jak i reszta pokoju.
Zamknąłem oczy.

Stałem w dziwnie czarnej wodzie . Nie było tam nic , oprócz... niej.
Stała tam. Ona mnie nie zostawiła.
Uśmiechała się.
Świeciła lekkim białym światłem.
Była moim blaskiem w ciemności.
Próbowałem wykrzyknąć jej imię.
Na próżno. Czułem ,jakby woda zaczęła nagle się podnosić. Zaczołem biec w jej stronę. Woda podniosła się na tyle ,że straciłem oddech. Byłem ,już przy niej.
Byłem dla niej. Ona się nie odwróciła.
Nie skrzywiła na mój widok.
Kocham ją. Gdy już byłem przy niej...usłyszałem, tylko krótki krzyk.
Zniknęła , lecz nie tak jak Larry ,bądź Todd. Rozpłynęła się , na drobne,lśniąco białe kawałeczki. Tylko to po niej zostało.
Oszołomiony próbowałem wydostać się na powierzchnię. Nie mogłem nic zrobić.
Nie miałem wyboru.
Łzy coraz szybciej napływały do moich oczu.Moja maska została przeze mnie już wcześniej opuszczona.
Nie zdążyłem nawet dopłynąć do powierzchni. Straciłem oddech.
Zanim moje ciało spadło na dno zobaczyłem ją.
Złapała mnie, za twarz, jakby chciała mnie zatrzymać przed utonięciem.
Jej dotyk był ciepły. Utrzymywał ,jakoś moją świadomość. Płakała i krzyczała moje imię.
Słyszałem je coraz głośniej.
Nawet nie wiem , dlaczego spadałem w dół.
To uczucie , było takie lekkie.
Ale ona nadal chciała mi pomóc i mnie nie zostawiła.
Jej głos coraz wyraźniej do mnie docierał.Rozszerzyłem swoje powieki , żeby móc ją zobaczyć.
Nie mogłem nic powiedzieć ,chodź w tym momencie bardzo tego potrzebowałem.
Była taka piękna. Piękniejsza ,niż zazwyczaj.W końcu dźwięk jej głosy przedostał się do moich uszu. Krzyczała moje imię.

-SAL! SAL OBUDŹ SIĘ!

Gwałtownie otworzyłem oczy.
To był tylko sen.
Siedziałem , w tej windzie z nią.
Była tu ze mną.
Przez cały czas.

Pov.[T.I]

-Boże Sal! W końcu się obudziłeś... dlaczego płaczesz?..-mówiąc to wytarłam łzę na jego policzku.

Fisher, był oszołomiony. Po chwili zawachania wstał.

-J-jest okej... Nie musisz się martwić ,to tylko przez głupi koszmar...  -powiedział zakładając maskę -Wybacz , ale czas na mnie ...

Drzwi windy się otworzyły.

-To...Cze-

Podbiegłam do niego i gwałtownie przytuliłam.
Miałam coś powiedzieć , ale to nie było potrzebne. Do chwili , gdy zakończyłam uścisk.

-Sal ... Daj czasem sobie pomóc... -powiedziałam , odchodząc w stronę mojego mieszkania.

Pov.Sal

Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Tak ,jakby wiedziała co się działo w tym śnie...
Gdy mnie objęła poczułem, zrozumienie.
Szczęście i jednocześnie smutek.
Wiedziałem ,bardzo dobrze ,że ten uścisk nie potrwa długo. W końcu zrozumiałem to uczucie....Naprawdę się w niej zakochałem i nie mogę nic z tym zrobić ,że znamy się tylko pare dni.

KONIEC ROZDZIAŁU!!!
Wiem ,że krótki PRZEPRASZAM ,ale spokojnie... następny będzie dłuższy uwu!
Jestem ciekawa waszej opinii na temat tego co tu się zadziało , więc śmiało piszcie ! ^^
Trzymajcie się!

《~°Nie mogę kochać°~》 {Sal X Reader}[porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz