Siedziałam z tyłu a obok mnie był on. Ach Justin, powili zaczęłam się przyzwyczajać do jego towarzystwa. Żeby zacząć rozmowę rzuciłam:
-W ogóle Justin przepraszam za tą akcję ze szkołą- On tylko porozumiewawczo spojrzał na mnie jakby chciał powiedzieć, what ever. Uznałam że nie ma co gadać z tym gburem i wróciłam do rozmyślań o szkole i przyszłości, która mnie czeka.
Dojechaliśmy do szkoły i ogarnęła mnie fala stresu, nie chciałam przejść przez te drzwi, ale on mnie popchnął do przodu i weszliśmy razem do mojego koszmaru. Jak tylko przeszliśmy przez próg wszyscy spojrzeli na nas, ktoś złapał mnie za ramie i pośpiesznie zabrał do pierwszej lepszej sali. Jak zamknęłam drzwi usłyszałam jego głos, głos mojego chłopaka.
O nie czemu on tu musi akurat być! I co powiem Justinowi. Pomyślałam. Byłam sama z Wojtkiem.
-Kim on jest?! I czemu mi wczoraj nie odpisywałaś?- zapytał oburzony.
-Osz ty draniu!- wykrzyknęłam oburzona, co on sobie wyobrażał?
-Z tego co pamiętam znalazłeś sobie lepszą laskę. -powiedziałam z ironią.
- Nie odwracaj kota ogonem! Bylem pijany, to się nie liczy- moje oburzenie nie miało granic, co on sobie myślał.
-To jest mój chłopak, Justin Bieber, a co?! Zazdrosny?- trochę nagięłam rzeczywistość pod konflikt, ale myślę że było warto.
Uderzył mnie w policzek, upadłam na podłogę złapałam się w twarz i z łzami w oczach wstałam i wybiegłam wpadłam w ramiona Justina, który po chwili szoku objął mnie i wyprowadził ze szkoły do taksówki, gdzie po chwili na uspokojenie mu wytłumaczyłam co się stało.
-Serio nic nie powiesz? On mnie pobił i zdradził!- Nie rozumiałam jego toku myślenia myślałam, że możę mnie obroni, albo bedzie chciała zrobić coś spontanicznego i chaotycznego, ale nie zachował spokój którego nie mogłam znieść.
-Nie powinienem się mieszać aż tak w twoje życie, twój ojciec by tego nie chciał.
-On też mnie porzucił! Nie będę się obchodziła jego zdanem. A ciebie twoim tym bardziej! - byłam obużona czemu on bronił i stał murem za moim tatą przecież on mnie zostawił i kazał Justinowi sie mną opiekować!!!! Czemu on nie był zły?
-Mmm, zanim twoi rodzice się ożenili byłem bardzo blisko z twoim ojcem. Jestem tutaj powiedzmy po starej znajomości.- byłam zszokowana, czy on właśnie próbował mi powiedzieć że Justin Bieber był z moim tatą!?
-Nie rozumiem, a co oni tam robią w sumie? I czemu są tam beze mnie?- głowa mnie bolała po ciosie, byłam na granicy omdlenia.
-Nie mogę ci póki co za dużo powiedzieć, ale to jest relatywne. Istotna jesteś ty. Nie oni. - Jak to mówił patrzył mi prosto w oczy, czułam że też był trochę tą całą sytuacją sfrustrowany.
- Co?- nie miałam siły nic więcej powiedzieć emocję mną targały, nie miałam już na to wszystko siły oparłam swoją głowę o jego bark.
-Rzecz w tym że oni tam nie pojechali dla samego wyjazdu, a po to żebyś ty tu została. Widzisz relatywizm.- nic nie rozumiałam, straciłam przytomność na jego ramieniu.
Zobaczyłam światło, czułam swoje zmęczone ciało a co jeżeli to wszystko był sen? Tak to musiał być sen. Z którego teraz się rozbudzam. Wtuliłam się w poduszkę i od sapnęłam, ach te podłe koszmary. Pociemniało, a ja z powrotem zasnęłam.