"We want the truth
Give us the absolute
We need your help
'Cause we've got nothing left to loseI know, we've tried
This thing a million times
But put me out
'Cause I'm on fire"
Nie wiedziałem po tamtej nocy jak mam cię traktować. Jak przyjaciela? Kogoś bliższego? A może chciałeś, żebym znów stał się dla ciebie nieznajomym? Mówiłeś jedno, robiłeś drugie, a twoje myśli pewnie obierały jeszcze inny tor. Zgodziłeś się na spotkanie, ale przez godzinę siedzieliśmy tylko w ciszy, wpatrzeni w siebie nawzajem. Popijałeś owocową herbatę, obserwując każdy mój ruch. A ja bałem się odezwać, sparaliżowany twoją obecnością. Tego dnia wyglądałeś tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Mógłbym patrzeć w te oczy do końca życia. Znów zostawiłeś mnie bez odpowiedzi. Znów próbowałem wszystko sobie poukładać, ale mimo wszelkich starań, nie potrafiłem cię zrozumieć. Może właśnie tak miało być.
Tego wieczoru znów poszedłem do klubu, z nadzieją że uda mi się chociaż na ciebie popatrzeć. Spędzałeś tam dużo czasu, wiedziałem o której przychodziłeś godzinie, co zamawiałeś i ile kieliszków musiałeś wypić, by stać się pijanym. Dlatego do przewidzenia było, że znów cię tam zobaczę. Tym razem jednak nie wiedziałeś, że stoję z boku.
Siedziałem przy jednym ze stolików. Barman postawił przede mną kolejkę szotów. Stałeś po drugiej stronie pomieszczenia, mimo tłumu ludzi, widziałem cię bardzo dobrze.
Jeden.
Podszedł do ciebie ten mężczyzna. Ten sam, z którym przyłapałem cię kilka tygodni temu.
Drugi.
Uśmiechnąłeś się i bez wahania dałeś mu się pocałować. Był starszy od ciebie, widziałem to. To właśnie z nim mieszkałeś?
Następny.
Jego dłonie błądziły po twoim idealnym ciele, a ty tylko stałeś oparty o ścianę, pozwalając mu na coraz śmielsze ruchy.
Jeszcze jeden.
Patrzyłeś na niego tym samym wzrokiem pełnym porządania, którym obdarzałeś mnie, kiedy zamykaliśmy się sami w pokoju.
Ostatni.
Nie rozumiałem...
Wstałem od stołu, wywracając szklankę stojącą obok. Upadła z hukiem na posadzkę. Odwróciłeś się w moją stronę.
"Don't talk, if you
Are going to tell me the truth
Don't tell me you know
You've got everything under control
We can't have it all
But we can break the fall
This time I'm letting go
'Cause I can't take it anymore"
-Jak długo to robisz?
Stałeś przede mną niczym zbity pies. Nie patrzyłeś nawet na mnie.
-Przepraszam.
-Miałeś nadzieję, że nigdy się nie dowiem? Że będę twoją zabawką do końca życia?Kręciłeś tylko głową. Widziałem, jak coś ściska cię od środka i za cholerę nie chce puścić. Mówiłem prawdę? Może w końcu złapały cię wyrzuty sumienia. Cała miłość i poświęcenie, jakie zbierałem w sobie przez cały ten czas, nagle zmieniły się w gniew. Gniew tak mocny, że nie wiedziałem czy bardziej chcę wbić nóż w serce tobie, czy temu facetowi. Chciałem, żebyś choć przez chwilę poczuł to, co ja. Ale przecież ja byłem dla ciebie nikim. Nie mogłeś tego zrozumieć.
-W czym on jest lepszy ode mnie?
-W niczym...
-Pieprzył cię mocniej niż ja? O to chodzi?Odwróciłeś głowę, żebym nie widział twoich łez. Nie potrafiłeś przyznać, że ci nie wystarczałem. Sam nie wiedziałeś, czego potrzebujesz.
-Rozkładałeś przed nim nogi za każdym razem, kiedy wracałeś ode mnie, prawda?
Nie zaprzeczałeś. Parsknąłem śmiechem.
-Jesteś zwykłą kurwą.
A jednak wciąż cię kocham.
-Przestań!
Krzyknąłeś, podnosząc na mnie rękę. Złapałem twój nadgarstek, nim zdążyłeś mi przyłożyć. Widziałem w twoich oczach rozpacz i bezradność. Łzy lały się z nich bez przerwy, a ty nie mogłeś nic z tym zrobić. Kiedy tylko cię puściłem, znalazłeś się przy mnie. Drżałeś, zanosząc się płaczem w moich ramionach. Kurczowo ściskałeś w palcach materiał mojej bluzy, jakbyś nie chciał, żebym odszedł. Ja też nie chciałem.
Nie mogę już tak dłużej. Wciąż nie jestem dla ciebie wystarczający.
YOU ARE READING
The Art Of Breaking - Kayn x Talon ||League Of Legends||
Fanfiction"Nazywał mnie aniołem, a to jemu miłość podcięła skrzydła. Już nigdy nie wzbije się w niebo."