2

814 49 29
                                    

- Już jestem tato!- Krzyknęła starając się przenieść przez drzwi ogromnego delfina. Wgramoliła się z nim do przedpokoju, wychyliła się spoglądając w stronę salonu. Otworzyła usta kiedy zobaczyła Benedicta w swoim salonie, tym bardziej, że nikt jej o tym nie poinformował.- Cześć.- Przywitała się z nim siadając obok na kanapie.- Gdzie tata?- Spytała.

- Musiał coś załatwić i kazał mi przyjechać.- Wytłumaczył uśmiechając się.- Oglądamy coś?

- Sherlocka.- Stwierdziła kierując się w stronę kuchni z zamiarem zrobienia popcornu.

- Trochę głupio mi jak siedząc obok mnie wzdychasz do loków na mojej głowie.- Przyznał wyciągając z szafki wiśniową Pepsi.

- Stary...oglądamy go razem dwa lata, a ty jeszcze się nie przyzwyczaiłeś?- Zaśmiała się łapiąc się za skroń.

- Jak widać.

- To moja wina, że wyszedłeś tam tak uroczo? Aczkolwiek ciekawi mnie ile podkładu zleciało żeby zakryć to.- Powiedziała wskazując palcem na jego twarz.

- Uznajmy, że drugiego zdania nie słyszałem. Zatem dziękuję, wiem że jestem ładniutki.- Uśmiechnął się sztucznie.

- Jak wolisz.- Powiedziała po czym wzięli rzeczy i zanieśli je do salonu.

- Który odcinek włączyć?- Spytał.

- Ty już dobrze wiesz, który.- Uśmiechnęła się na co mężczyzna przewrócił oczami.

- Daj spokój.- Mruknął włączając Pusty Karawan i siadając po turecku na kanapie.

- Molly i Sherlock to przecież ship życia.- Powiedziała całkowicie poważnie.

- Wiesz, że skacząc na tym bungee to mało się nie posikałem?- Zmienił temat ignorując jej wypowiedź.

- Wiesz, że nie chciałam tego wiedzieć?

- Oh no tak.- Zaczął się z nią droczyć patrząc w ekran.

- Naprawdę.

- Tak, tak oczywiście.- Uśmiechnął się szeroko dyskretnie na nią spoglądając.

- Ben.- Powiedziała dobrze wiedząc jak mężczyzna nie lubi kiedy tak się go nazywa.

- Grabisz sobie.

- Zrobić ci meliskę na uspokojenie?- Spytała.

- Byłbym wdzięczny.

- Czajnik stoi w kuchni, zrób dwa kubki.- Uśmiechnęła się do niego czarująco na co machając nogami wstał z kanapy i poszedł zrobić herbatę.- Z Sherlocka coś ci jednak zostało.- Stwierdziła.

- Ile słodzisz?- Spytał.

- Dwie poproszę.

- Będziesz gruba.- Uśmiechnął się dosłownie od ucha do ucha wychylając się zza ściany.

- Jednak nie jesteś uroczy.- Stwierdziła i wytknęła mu język.

- W takim razie ciekawe dlaczego masz ze cztery moje plakaty w pokoju...- Uśmiechnął się chytrze niosąc dwie filiżanki po czym stawiając je na stole.

- Z kąd to wiesz?- Spytała czując jak jej policzki robią się czerwone.

- Robert i ja...- Nie dała mu dokończyć prychając.

- Robert i TY.- Zachichotała w głębi duszy wiedząc, że Ironstrange istnieje.

- Robert i ja kątrowaliśmy jak bardzo nadzy chłopcy są na twoich plakatach.- Stwierdził na co dziewczyna upiła łyk herbaty.- Nigdy więcej nie wezmę udziału w takiej sesji.

- Przykro mi, ale na moich plakatach nie ma nagiego ciebie, masz rozpięty jeden guzik koszuli i tyle.- Powiedziała, jednak w myślach przeleciała wzrokiem po swoim pokoju chcąc się upewnić.

- Teraz nie ma, oczywiście.- Uśmiechnął się po czym tak, jak ona upił łyk parującego napoju.

- Wróciłem!- Oboje usłyszeli krzyk ojca dziewczyny i po chwili stali obok niego.- Jak było?- Spytał.

- Prawie randka.- Stwierdził mężczyzna.

- Jeśli moja kanapa jest brudna...- Zaczął, jednak przeszkodził mu komentarz córki.

- Może i w tych portkach on ma lepszy tyłek od ciebie, ale nie przesadzaj.- Powiedziała czując, jak jej policzki ponownie przybierając czerwoną barwę.

- Zapomniałaś o mojej cudownie fioletowej koszuli.- Benedict szepnął jej na ucho przez co dostał łokciem w żebro.

- Idę do siebie oglądać wasze gołe klaty.- Stwierdziła i skierowała się w stronę swojego pokoju.

- Poczekaj, musimy porozmawiać.- Zatrzymał ją ojciec. Odwróciła się i spojrzała na nich poważnie.

- Jesteście razem?- Spytała z nutą nadzieji w głosie.

- Nie. Jutro gdzieś jedziemy ubierz się ładnie, a nie...tak.- Oznajmił skanując ją wzrokiem.

- Dzięki tato.- Uśmiechnęła się i razem z delfinem pobiegła do swojego pokoju.

Jak każda nastolatka włączyła YouTube'a i zaczęła oglądać to, co akurat przyszło jej do głowy. Po jakimś czasie usłyszała pukanie do drzwi, zatrzymała film i krzyknęła jak zwykle to samo "proszę".

- Wiesz gdzie jutro jedziemy?- Spytał skacząc na jej łóżko, widać było, że był niezdrowo podekscytowany.

- Boję się...- Zaśmiała się widząc jego kilometrowy uśmiech.

- Jutro poznasz kogoś, kogo od dawna chciałem ci przedstawić.- Pisnął jak mała dziewczynka.

- Brad Pitt!?- Pisnęła tak samo jak on.

- Nie...- Mężczyzna przewrócił oczami.

- Leonardo DiCaprio?- Spytała.

- Nie.

- Powiesz mi?

- Nie, dowiesz się jutro. Zakochasz się w nim tak samo, jak ja.- Stwierdził i wyszedł z pokoju.

- Gej...- Krzyknęła z powrotem włączając film.

- Lily, idziemy już spać, jutro nie możesz mieć worów pod oczami, bo będziesz brzydka.- Usłyszała głos swojego ojca zza drzwi.

- Tato, jestem już duża.- Zaśmiała się, jednak wyłączyła urządzenie i odłożywszy wszystkie graty na szafkę przykryła się pierzyną.

- Dobranoc kochanie.- Szepnął gasząc światło, a jedyną rzeczą, jaką dziewczyna usłyszała było skrzypienie zamykających się drzwi.

Shut up Holland!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz