Idź prosto. Idź prosto.
Nie zwracaj uwagi na te chore, pokręcone strzałki i po prostu idź prosto.
Znajdę ten debilny stolik, wrócę do Avengers Tower i walnę się na łóżko.
Może nawet zgodzę się obejrzeć z Peterem te sławetne Gwiezdne Wojny, byle tylko nie chodzić po tym stukniętym labiryncie.Skręciłem w prawo między łóżkami z baldachimem, cały czas mamrocząc pod nosem obelgi w stronę sklepu.
Nagle drogę przebiegła mi trójka nastolatków w dziwnych czarnych workach, wymachujących powykręcanymi patykami. Jeden z nich miał rozczochrane czarne włosy i okrągłe okulary, drugi był piegowatym rudzielcem, a trzeci, właściwie trzecia, była szczupłą brunetką ze stosem poplątanych włosów na głowie. Nad nimi, jak wisienka na poruszającym się torcie, leciała biała sowa. Z kolei za nimi biegł beznosy łysy koleś w jeszcze większym czarnym worku, krzyczący coś w stylu ,,Abada Lenadra" i wymachując innym poskręcanych patykiem.Prychnąłem i miałem zamiar ich zwyczajnie zignorować, ale ten wysoki beznosy mnie potrącił. Rozumiecie? P O T R Ą C I Ł. Przez niego złamałem paznokieć! Czy wy wiecie, jak trudno jest znaleźć dobrego manikiurzystę w Nowym Yorku?!
— Ej ty! — warknąłem, otrzepując się. Paskud zatrzymał się i rzucił mi nienawistno-kpiące spojrzenie.
— Czego chcesz, nędzny mugolu?! —. wrzasnął na mnie. W środku zagotowałam się z wściekłości. Nikt nie ma prawa (oprócz mnie) nazywać innych nędznymi! I na dodatek mugolami! Ja! Mugolem! (Nieważne, że nie wiem, co to znaczy i tak się obrażam.)— Jak śmiesz? — syknąłem.
Trójka nastolatków w workach zatrzymała się parę metrów dalej i najwyraźniej próbowała mi przekazać informacje w języku migowym, bo machali chaotycznie rękami, wskazując na Beznosego Paskudę. Zignorowałem ich.
Paskud zabierał się chyba do zadźgania mnie patykiem, ale ja zdążyłem w tym czasie wbić mu dwa sztylety w worek - nie powiem wam, w które części ciała, bo przez tą szmatę, którą miał na sobie, nic nie można było stwierdzić na sto procent - i go zamrozić.Głupi śmiertelnicy. Pomyślałem i odwróciłem się na pięcie, w celu wyjścia z tego korytarza, ale mój wzrok padł na tamtą trójkę.
Dziewczyna z szopą na głowie mamrotała coś
pod nosem, co chwila na mnie zerkając i jednocześnie grzebiąc w małej torebeczce. Rudy zbladł tak, że można mu było policzyć wszystkie piegi, a ten w okularach szczerzył się jak głupi. Łaskawie pozdrowiłem ich skinieniem ręki i odmaszerowałem w kierunku luster, ignorując ich ciekawskie spojrzenia.A/N:
Hejka ludki!
Ja wiem, że była długa przerwa, ale, tak jak już pisałam na moim profilu, matematyka dorwała nawet mnie. I choroba. Bo mój chorowity organizm postanowił, że przeziębi się dwa tygodnie temu i nadal trzyma swoje postanowienie, więc nie wymagajcie ode mnie żadnych dzieł Szekspirowskich 😂
No, to do zobaczenia
K.N.S.
CZYTASZ
Zagubieni w IKEI || Loki Laufeyson
فكاهةIdź po szafkę mówili... będzie dobrze mówili... zostaniesz bohaterem obiecywali... A ja głupi uwierzyłem i tak oto jestem, w IKEI...