Od zawsze był ukochanym i troskliwym starszym bratem. Wiele nastoletnich dziewcząt dałoby się za niego pokroić. Jednak jego bracia... Jego bracia niekoniecznie doceniali jego wielkie serce, sprawiedliwe osądy i troskę, jaką to dostawali. Prawdę mówiąc, nazywali go leszczem, śmiejąc się z jego okrągłych okularów i ciemnych, farbowanych loków okalających jego twarz.
Stosunku nie zmienili nawet wtedy, kiedy to ich starszy brat podjął dwuletnią służbę w miejscu, gdzie niekoniecznie chciał być. Nie przemogło to niechęci Sehuna i Jinkiego, wręcz ją wzmożyło.
Dlatego Chanyeol postanowił to zmienić. Grzecznie poprosił rodziców o wyjazd, a ci, mając do niego zaufanie, zgodzili się. Przygotowania nie mogły zająć masy czasu, wszystko musiało być dobrze.
Bo to w ten sposób Chanyeol chciał poprawić opinię braci.
W ten sposób.
***
- Idziesz? - Zapytał, uśmiechając się do brata szeroko. - Z tego co wiem... - Zaczął, puszczając młodszemu oczko. - No Sehunnie, chcesz to wiedzieć, prawda?
Chłopak wzruszył ramionami, niby obojętnie. Jednak w duchu kiwał głową, śmiejąc się jak kretyn. Obdarzył brata zaciekawionym spojrzeniem, chwilę później wzrokiem wracając do ekranu laptopa.
- No? - Ponaglił. - Chan, gadaj, cholera.
Przybyły zachichotał, zamykając za sobą drzwi. Rozejrzał się jeszcze, garbiąc się.
- Twoja platynowa blondyna też tu będzie. - Zdradził konspiracyjnym szeptem. - Zaproszenie jej masz odbierać jako prezent urodzinowy od Jinkiego, rozumiemy się?
Sehun szybko skinął głową, jeszcze szybciej zamykając komputer. Z głośnym westchnieniem wstał, cicho mlaszcząc ustami.
Wyglądał co najmniej śmiesznie, jednak nie przejął się tym, wyrzucając podarte i pogniecione dżinsy z szafy.
- Luhan jest mężczyzną. - Parsknął jeszcze, patrząc na starszego wymownie. - Jasne, wygląda straszliwie kobieco, jednak nadal ma w spodniach penisa.
Chanyeol zachichotał, zaskoczony szczerością wiecznie skrytego dzieciaka.
- Aż tak blisko jesteście? - Droczył się. - Zawsze myślałem, że utkwiłeś we friendzone, wiesz? - Puścił młodszemu oczko, odwracając się.
- Na ciebie zawsze można liczyć. - Usłyszał na pożegnanie. - Śmiej się, śmiej. Ale zobaczysz! - Zagroził mu brat. - Zobaczysz jeszcze!
***
Chanyeol był wniebowzięty. Sprzątnięcie ogromnej rezydencji nie zajęło im wielu godzin, przez co teraz mieli jeszcze trochę luzu. Jedzenie zamówili już dawno, alkohol kupili wczorajszym późnym wieczorem, więc jedyną rzeczą, o którą musieli się teraz martwić był ich ubiór i przybycie zaproszonych gości.
Jinki i Sehun zgodnie stwierdzili, że zaproszą kilku wspólnych znajomych. Chanyeol nie widział przeszkód, jednak prawdę mówiąc miał w stosunku do tego mieszane uczucia. Sam w końcu był dwudziestodwuletnim mężczyzną, więc obecność dziecinnych i z pewnością nieprzyzwyczajonych do alkoholu osiemnastolatków trochę mu zawadzała. Ale czego się nie robi dla ukochanego rodzeństwa, prawda?
Jednak miał szczerą nadzieję, że jego przyjaciele zapewnią mu rozrywkę, nie pozwalając na nudę.
Bo tego jednego wieczoru nie chciał być samotnym.
***
- Kiedyś dziadek powiedział mi, że miłość mojego życia poznam w swoim własnym pokoju. - Mówił, uśmiechając się tajemniczo. - Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, uwierzyłem mu. - Przerwał na chwilę, obserwując reakcję na własne słowa.
Jednak tej nie było. Przyjaciele Chanyeola, jak i jego bracia ze znajomymi, zignorowali go, przekazując sobie skręta.
Ale chłopak nie za bardzo się tym przejął. Wzruszył tylko ramionami, chrząkając.
- Jednak za wszelką cenę chciałem sobie pomóc. - Kontynuował, chcąc dojść do punktu kulminacyjnego. - I tym sposobem... - Ucichł, rozglądając się wkoło. - I tym sposobem...
- Skończ pierdolić. - Nie dane mu było dokończyć. - I ogarnij Jinkiego, bo znowu zarzyga nam łazienkę.
Skinął głową, powoli wstając. Nie czuł się urażony, przywykł do takich sytuacji. Teraz w myślach miał tylko samopoczucie brata. No i stan łazienki, to oczywiste. Musiał tam iść.
Jednak nie dane mu to było.
Tupanie, głośny krzyk i dźwięk bitego szkła skutecznie go rozproszył. Z prędkością światła dopadł do drzwi swojej sypialni, szybko ją otwierając.
- Wszystko w po...
- Do diabła z tobą, Taemin! Gdzieś ty nas znowu zabrał, co?! Chcę wrócić do pałacu! Zabierz mnie z sypialni tego wieśniaka! W tej chwili, cholera!
Chanyeol był zszokowany. Ale nie pozwolił na zniewagę swojej osoby, marszcząc brwi i krzyżując na klatce ręce.
- Kim wy jesteście, co? - Zapytał, uśmiechając się słabo. - Bo nie wydaje się, żebyśmy się znali.
- O Opatrzności, Baekhyun.
- Do diabła z tobą, Taemin!
- No tak, a ja Chanyeol.
CZYTASZ
Rzeczywistość | ChanBaek
Fanfiction- Daj mu szansę! - Dać mu szansę, cóż to? - Oddaj mu rękę. - Bynajmniej nie. - Cofnął się z grymasem, uprzednio schowawszy obie wypielęgnowane przez pokojówki dłonie za siebie. - Pozwól mu się starać o twoją rękę, głupku. - Czyż to nie za wcześnie...