Bez wyrzutów obserwował sprzątającego cuchnące wymiociny chłopaka. Wzdrygał się z obrzydzenia za każdym razem, kiedy szczotka nowoczesnego odkurzacza zasysała się na brudnej podłodze.
- To obrzydliwe. - Westchnął, opadając na miękkie poduszki stojącej przy ścianie kanapy. - Jednakże nie obchodzi mnie to, jestem zmęczony.
- Mieliśmy zwiedzać!
- Taemin. - Spojrzał na przyjaciela ostro. - Jestem zmęczony. - Powtórzył, przenosząc wzrok na Chanyeola. - Niech służba przygotuje mi kąpiel i posłanie, byle szybko.
Chanyeol spojrzał na niego w szoku.
- Służba? - Zapytał, zdezorientowany. - Jaka służba? Nie masz rąk i nie napuścisz wody do wanny, huh?
- Mam zrobić to sam?!
- No... - Chanyeol wzruszył ramionami. - Gosposia przyjedzie dopiero jutro, ale nie pomogłaby ci, jest wystarczająco zajęta kuchnią.
Baekhyun westchnął, wstając i podchodząc do Chanyeola.
- Nigdy nie miałem męskiej pokojówki. - Zlustrował go wzrokiem. - Ale myślę, że się nadasz. Więc idź, przygotuj kąpiel.
Chanyeol nie wiedział, dlaczego posłusznie to zronił.
***
Opłukał wannę, zatykając kurek i nalewając do niej wody. Dosypał orzeźwiających soli. Po głębszym zastanowieniu wrzucił też kolorową kostkę zmieniającą kolor wody. Może temu dziwnie ubranemu chłopakowi się spodoba?
Nie mógł o tym dłużej myśleć, był zbyt zaskoczony wtargnięciem do łazienki przedmiotu jego rozmyśleń.
- Kąpiel jest gotowa. - Powiedział, drapiąc się po głowie. - Idę, jak coś to wołaj.
Baekhyun zagrodził mu drogę.
- Nie masz zamiaru mi pomóc? - Zapytał, w szoku. - Czy ty masz pojęcie, co ty w ogóle tutaj robisz?
Chanyeol pokręcił głową.
- Nie? - Zapytał, powolutku się wycofując. - Mogę iść?
- A ja sam mam zdejmować z siebie ubranie, huh? Rozbierz mnie w tej chwili!
I jak Park na początku sądził, że wystarczy zdjąć z dziwnego nieznajomego tylko spodnie i koszulę, tak teraz się dziwił, licząc, który już z kolei guzik odpiął. A tych wydawało się nie ubywać.
- Zdejmij również halkę. - Usłyszał.
Nic nie odpowiedział, zastanawiajac się tylko, czym jest ta przeklęta halka. Ale szybko doszedł do wniosku, że to po prostu zbyt długi, niemal przezroczysty podkoszulek, pod którym chłopak miał jeszcze spodenki.
Jednak z tymi poradził sobie sam, na nieszczęście Chanyeola. Bo Park szybko przyznał, że dotykanie nagiego ciała nie sprawiłoby mu żadnych problemów, żadnych. Byłoby przyjemnością.
Niemal taką samą, jak obserwowanie kąpiącego się chłopaka. I niemal taką samą jak mycie jego delikatnych stóp i nóg, jak później pleców i górnej części pośladków.
To wszystko było przyjemnością.
***
- Wyjdź. - Rozkazał, widząc dziwne spojrzenia rzucane swemu ubranemu już ciału. - I nie wracaj do rana, budzę się o piątej.
- Mam wyjść?
- Czy ja zawsze muszę się powtarzać? - Zacisnął pięśni. - Wyjdź. - Powtórzył. - A ty, Taemin, zostań.
- Ale...
- Ale co?
- Ten miły chłopak chciał mi pokazać swojego pytona! - Był podekscytowany. - A ja jeszcze nigdy nie widziałem węża!
- Taemin, naprawdę?
- No co?
Zamiast odpowiedzieć, Baekhyun spojrzał jeszcze raz na Parka. I patrzył, dopóki ten nie opuścił sypialni i nie zamknął za sobą drzwi.
- Świetnie! - Klasnął w dłonie. - A teraz chodź, wracamy do domu. - Powiedział ze śmiechem. - Mamy tam lepsze pokojówki, ja naprawdę potrzebuję porządnego masażu.
- Podnieciłeś się, hrabio?
- Wyobraź sobie, że nie miałem ku temu okazji. - Odpowiedział, ciągnąc roześmianego przyjaciela za sobą. - I jestem zmęczony. - Powtórzył. - Myślałem, że spędzimy tutaj noc, jednak znalezienie lustra była o wiele prostsze niż mu się wydawało.
- Znalazłeś portal. - Baekhyun przytaknął. - Gdzie jest? - Nie musiał odpowiadać.
Nikt nie przegapiłby ogromnego lustra na ścianie łazienki.
- Brakujący kawałek trzymam w dłoni. - Ciągnął. - Jednak zostało jedno.
- Co?
- Któryś z nas musi się skaleczyć.
Taemin mocno trzymał się ramienia przyjaciela, kiedy ten niedelikatnie przeciął kawałek swojego palca, przeklinając pod nosem. Tak samo mocno trzymał go wtedy, kiedy ten upuścił zakrwawione szkło, umazanym we krwi palcem dotykając tafli lustra.
Tak samo mocno trzymał, kiedy w końcu znaleźli się w domu.
W domu.
CZYTASZ
Rzeczywistość | ChanBaek
Fanfiction- Daj mu szansę! - Dać mu szansę, cóż to? - Oddaj mu rękę. - Bynajmniej nie. - Cofnął się z grymasem, uprzednio schowawszy obie wypielęgnowane przez pokojówki dłonie za siebie. - Pozwól mu się starać o twoją rękę, głupku. - Czyż to nie za wcześnie...