Rozdział 3

44 2 0
                                    

Truuuu tuu tu ta

trąby...

To czas pobudki

Ugh...

Ale bym sobie jeszcze pospała

Usiadłam na łużku i rozejrzałam się po pokoju nigdzie nie było rosee
Ani aracka

Szybko przetarłam oczy i przypomniałam sobie że już nie jestem w domu

Tak

To nie mój dom

Zdecydowanie za ładnie tutaj

Przypomniałam sobie dwa ostatnie dni i otrzeźwiałam

A więc zaczne od początku

Rano obudziło mnie narzekanie rose na aracka żeby troche ciszej bawił się ze swoim zwierzoduchem -  dość pokaźnych rozmiarów rysiem, który wydawał dość głośne porykiwania.
Ale to nie tylko oni mnie zbudzili.
Przez pól nocy nie mogłam spać, podekscytowana obrzędem więzi mającym sie odbyć - dziś

Szybko wstałam i sie ubrałam

- Scarlet? Jak myślisz, jakiego zwierzoducha przywołasz? - zapytał się mnie arack.
- niewiem chyba rzadnego
- ja terz tak myślałem - pokazał na rysia - ale przywołałem phildę.
- nie wiem może... Mrówkę? - wszyscy wybuchneliśmy  śmiechem nawet philda wydawała się uśmiechać - albo maleńką słodziuteńką dżdżowniczkę

- Dobra bo nic nie przywołasz powiedziała już spokojniej rose - trzeba cię przygotować do obrzędu. Bo chyba nie myślisz, że puszcze cię na taką ważną uroczystość w "tym" - i wskazała na moją... Nawet już nie sukienkę bo taką dużą część jej pokrywały łaty że już nawet jej nie było widać, okrytą tagrze czymś na kształt płaszcza - choć pomoge dobrać ci coś

Nawet sie nie sprzeczałam kiedy przyjaciółka wcisneła  mnie w  niegdyś piękną sukienkę w odcieniu słonecznej żółci z koronką na króciutkim renkawku
teraz już wyblakłą pod wpływem lat
Do tego doszedł delikatny naszyjnik z białymi kamyczkami

Nie wyglądałam na jakąś bogatą szlachciankę ale ma normalną niloankę - no może delikatnie bogatszą od pozostałych

- wyglądasz cudownie! - powiedział mi arac

-dzięki ale to jest zasługa tylko i wyłącznie zasługa rose

Przyjaciólka mnie objeła

aż podskoczyłam ze strachu gdy zagrzmiały trąby wzywające ludzi na obrzęd więzi, na "mój" obrzęd więzi

-  idziemy - powiedziałam po czym wszyscy pędem udaliśmy sie na plac

~~~

Na placu już czekała na mnie cała moja wioska grzecznie usiadłam obok dzieciaków które razem ze mną miały dziś zkosztować nektaru ninanii

Dziś miałam być to tylko ja i chłopiec o imieniu nemo, siostrzeniec wodza naszej wioski

Na plac weszła akurat liriane - tutejszy zielony płaszcz jej zwierzoduch lekko rudawy miś koala wisiał jej na plecach

Dziś nektaru ninani zkosztują 
syn szewca - nemo
Oraz
Córka tutejszego handlarza - Scarlet

Nemo podszedł do liriane i uklęknoł
Ta z koleji zaczeła śpiewać niezrozumiałą melodje po czym wszyscy je powtórzyli
Każdy znał tę pieśń ale prawie nikt nie znał jej słów przyłożyła buleleczkę do jego ust nie przestając śpiewać
Nagle wszyscy przestali śpiewać rozbłysneło delikatne światło i na niebie pokazała sie delikatna smuga po czym wylądowała na ramieniu chłopaka była to delikatnie niebieskawa sowa ze złotymi oczyma
Chłopak usiadł wpatrzony w swoiego zwierzoducha

Pieśni zabrzmiały na nowo, podeszłam do liriane i klęknełam nektar był troszeczkę zbyt słodki ale za to był idealnie kremowy
Już miałam wstać i usiąść ale przede mną usiadło niebiańsko piękne zwierze miało idealnie ruwno rozstawione pióra na ogonie i delikatnie zdobione skrzydła delikatny dziobek podkreślał tylko jego majestat, po przez długą szyję prawie dorównywał mi wzrostem. Objawił mi się olbżymi nialże rażący swym majestatem - paw

~~~~~

Następnego dnia obudził mie tym razem nie krzyk rose ale wszask mojego "majestatycznie" wrzeszczącego pawia

Darł sie niemiłośiernie

Szybko wstałam aby go upomnieć że jest kurcze blade noc i chce sobie pospać do jasnej ciasne!

Ale kiedy wstałam to zobaczyłam że wcale tak jak mi sie wydawało nie ma nocy uświadomił mi to oślepiający blask dochodzący z okna

- ooo nasz śpioszek wreszcie wstał - zakpiła sobie ze mnie rose - to na serio musi być takie męczące przywołać zwierzoducha

Która jest godzina - nie wzieł sobie do serca jej uwag

- jest 10 rano

- co!?!

- 10 rano

- ughh....

Szybko wstałam i ubrałam się akurat zakończyłam poranną toalete kiedy ktoś zapukał do drzwi

- już ide!

Otwórzyłam drzwi
Przedemną stał dość wysoki chłopak na oko 19-letni

- dzień dobry... Czy zastałem scarlet?

- tak to ja... Czy moge wiedzoeć z kim mam przyjemność?

-jestem jason...

- prosze wejść - zaprosiłam go do środka po czym krzyknełam - rose, arack, mamy gości!

Po chwili wszyscy siedzieliśmy już w naszym skromnym salonie

-no więc... Czemu zawdzięczamy pańską obecność?

-witam jestem jason... Należe do organizacjii zielonych płaszczy i... Mugłbym spytać gdzie jest pański paw

- z kąd pan...

- mów mi jason

-z kąd ty... O nim wiesz?

- ja właśnie w jego sprawie... Otusz od povzątku... :

Kiedyś nasza wieszczka... Najlepsza jaka do tąt istniała przed tym jak... "Zbzikowała"
Wygłosiła przepowiednie w której była mowa o :
Czarnej panterze związaną z szlachcianką z zong

O orlicy jej służki kturą przyzwie ona w zong ale sama ta służka będzie z amayi

O ogromnym jadowitym płazie z betarwiusu w eurze

Oraz pawiu z maleńkiej osady z nilo przy oazie

- no i co z nimi? - rose przerwała cisze

- mają oni... Przepraszam nie moge tego wam tego powiedzieć... Mają oni udać się do zielonej przystani a tm sie dowiedzą czegoś więcej

-więc... Kiedy jedziemy?

~~~~~~

Ugh...
Prawie 2 godziny pisałam ten rozdział mający ponad 800 słów! Więc doceńcie to co robie i polubcie to prosze

zjednoczeni (nieaktywne) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz