I

4.9K 337 368
                                    

Tego dnia nikomu nie chciało się siedzisz w szkole, gdyż pogoda była naprawdę cudowna. Promienie słoneczne było rozproszone przez lekkie chmury, delikatny wiatr poruszał niedawno zakwitłymi azaliami, a temperatura sprzyjała długim spacerom. Sugawara ze spokojem patrzył w okno, przyglądając się naturze. Jeszcze parę minut lekcji i trening, dzieliły go od zerwania paru kwiatów w drodze do domu.

Owy trening przebiegał w niezwykle miłej atmosferze. Może to kwestia pogody, a może zwykły przypadek, ale nawet Kageyama był dla Hinaty milszy niż zazwyczaj. Prawie wszyscy byli spokojni i grali bardzo płynnie. Jedynym wyjątkiem był Daichi. "Może stratuje się nienaturalnym zachowaniem Kageyamy? Może to przez szkołę? Pewnie ma jakiś test...", zastanawiali się współzawodnicy, jednak żaden nie zapytał. W końcu mógł być nie w humorze, a nikt nie chciałby rozdrażnić go bardziej. Rozgniewany kapitan to przerażający kapitan.
W końcu trening się zakończył, wszyscy w szatni patrzyli na siebie porozumiewawczo.

– Suga, co się dzieje z Daichim? – szepnął Asahi. Sam oczywiście by nie zapytał, gdyż obawiał się przyjaciela.

– Właściwie to sam nie wiem... Dai, co z tobą? – powiedział wyjątkowo głośno, aby brunet go wyraźnie usłyszał.

W jednej chwili nastała cisza, wszystkie oczy były skupione na kapitanie, który z grobową miną zasuną bluzę. Siatkarze oczekiwali reakcji. Wszyscy wiedzieli, że Sugawara na pewno nie oberwie za to pytanie, co ich trochę uspokajało. Jest reakcja! Uśmiechał się delikatnie pod nosem, ledwo widocznie. Przymknął oczy.

– Wszystko gra, jestem tylko trochę niewyspany.

Skrzywiona mina Tsukishimy idealnie podsumowała całą tą dziwną sytuację. Szybko po tym, wszyscy zaczęli się rozchodzić.

– Do jutra! – powiedział As drużyny zostawiając swoich kolegów z równoległej klasy samych.

Kiedy chłopak już wyszedł, Suga kończył składać swoje rzeczy.

– Nie musisz nam mnie czekać i tak idziemy w różne strony – powiedział melodyjnie do towarzysza.

– Chciałem o coś zapytać – odpowiedział brunet.

– Śmiało.

– Chciałbyś się dziś spotkać? – powiedział patrząc na ścianę.

– Jasne, o której?

– Przyjdę po 18 – przerwał mu, po czym wyszedł.

Zachowanie kolegi zdziwiło Suge, czekał z nim tyle, tylko po to żeby zadać pytanie, które mógł napisać SMSem? Po krótkim czasie chłopak wyszedł z szatni i ruszył do domu. Priorytetem dla niego było posprzątać pokój i zjeść smaczny obiad, więc tak zrobił.
Kiedy dochodziła zaledwie 18:05, Sawamura był już pod domem przyjaciela. Zadzwonił i cierpliwie czekał. Kiedy w końcu drzwi się uchwali, jego oczom ukazał się serdeczny uśmiech.

– Witaj, zapraszam! – odsunął się, aby wpuścić kolegę.

– Właściwie, to myślałem, że się przejdziemy.

Sugawara nie zdejmując uśmiechu z ust, założył buty i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

– Dokąd idziemy? Byłem przekonany, że będziesz chciał się razem pouczyć... – mówił jasnowłosy – i czy ja czuję od ciebie perfumy?

– Ja... Po prostu chciałem się przejść – powiedział nerwowo, drapiąc się po karku.

Chłopcy szli przed siebie, skacząc z tematu na temat. Ich kroki zaczęły podążać w stronę wzgórza, zdala od zgiełku miasta. Suga nadal nie rozumiał celu spotkania, zazwyczaj chodzili gdzieś we trójkę, a jeśli byli sami to spędzali czas na nauce. Nie mógł jednak zaprzeczyć, że taka odmiana była bardzo miła.
Przechodząc obok paru budynków, jasnowłosy zapytał:

– Czy tu w okolicy nie mieszka Yui?

– Oh, chyba tak.

– Chyba? Myślałem, że Cię już zaprosiła – zdziwił się – Bo jesteście razem, tak?

– Co? My nie...

– Oh... Ale wiesz, że cię lubi, tak?

Daichi zarumienił się. Nigdy nie myślał o przyjaciółce w ten sposób. Może to głupi żart, ze strony Sugawary. Milczał przez dłuższą chwilę, aż ciszę przełamał jasnowłosych. Niedługo po tym przyjaciele zawrócili. Brunet był trochę mniej rozmowny już wcześniej, ale myśląc o wcześniejszym temacie zapytał:

– A tobie się ktoś podoba? Poza Kiyoko-san.

– No co ty! – uśmiechnął się szeroko.

Brunetowi ulżyło, bo przecież będąc w związku, ciężko jest się skupić na tak wymagającym sporcie, jak siatkówka. Chłopcy zmienili temat, na bliższy im i weselszych. Sugawara zawsze miał odpowiednia minę do sytuacji i nigdy nie wyglądał nienaturalnie, pomimo częstego uśmiechu. Z pewnością był wielkim optymistą, ale też może mistrzem maskowania emocji. Troskliwy, wesoły, rozważny, a czasem groźny - taki był na zewnątrz, ale w środku, zapewnie jak każdego, ogarniał czasem smutek. Może nie był wcale taki zadowolony? Może było coś co sprawiało mu ból? Może emocje były jego słabością?

Moja Słabość | DaiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz