IV

2.6K 259 221
                                    

Sugawara zbladł. Zabrał dłoń od przyjaciela i przełkną ślinę. Oczy delikatnie mu się zaszkliły, zagryzł dolną wargę i pociągnął odruchowo nosem. Nie uszło to uwadze przyjaciela, który gwałtownie spojrzał na Sugę. Ten zamkną oczy z których wypłynęły drobne łzy. Daichi zamarł. Teraz to do niego dostało. Teraz to zobaczył. Teraz to poczuł.

– Kōshi, j-

– Pójdę już – Przetarł twarz rękawem swojego swetra i podniósł się. – Wybacz, że tak pomyślałem.

Po tych słowach Suga podszedł do wyjścia i odwrócił się do przyjaciela. Uśmiechał się, na prawdę szczerze, nie smutno, a tym bardziej nie sztucznie. To zakłuło Daichiego. Zanim zdarzył się odezwać, chłopak zniknął za drzwiami.

Daichi nie spał bardzo długo tej nocy. Szanował przyjaciela i chciał go mieć blisko, ale w obecnej sytuacji, oczywistym było, że odrzucony Sugawara, będzie się jak najbardziej odsuwać. Biedny szarowłosy, nie zasługiwał na bycie zranionym. Brunet nigdy nie ukrywał, że zależy mu na nim i na jego samopoczuciu, teraz nie było inaczej. Serce go kuło na wspomnienie twarzy przyjaciela. Czy to było bez znaczenia? Czy to nie było jak pierwszy krok do uczucia?

————————————————

Mijały dni i tygodnie. Chłopcy chodzili nadal do jednej klasy i trenowali razem. Sugawara skutecznie odcinał się od osoby, bez której wcześniej nie wyobrażał sobie dnia. Zrobił to tak stopniowo i delikatnie, że początkowo tylko Sawamura to zauważał. Po pewnym czasie uwagę zwrócili na to znajomi z klasy oraz Yui i Asahi. Nastolatkowie pytani o tą sprawę zawsze milczeli, skutecznie dając do zrozumienia, że nie jest to najprzyjemniejszy temat. Po około miesiącu niechęć jednego do drugiego, była widoczną również w drużynie. Nierozłączni trzecioklasiści, "rodzice" Karasuno nagle osobno. Zero kontaktu. Sugawara nawet nie wypowiadał, imienia drugiego, kiedy wystawiał mu piłkę. Pomimo zranionego serca, nadal zachowywał się bardzo porządnie, to było wręcz sportowe zachowanie. W takich sytuacjach Daichi czuł, jakby miał zaraz zwymiotować. Nie umknęło to uwadze trenera. Poirytowany brakiem skupienia kapitana, zadał w końcu pytanie:

– Daichi, źle się czujesz? Zacznij w końcu grać!

– Przepraszam Sensei! Wiem, że ostatnio gorzej mi idzie, ale postaram się coś zrobić z moją słabością.

– A co tak nagle stało się tą twoją słabością?

Daichi nie musiał się zastanawiać nad poprawną odpowiedzią. Myślał tylko, jak ująć to w słowa, aby się nie skompromitować. Nie żeby wstydził się tego, co miał oznajmić! Po prostu z najzwyklejszego szacunku, zarówno do trenera, jak i do osoby drugiej, chciał sformułować to jak najładniej.

– Myślę, że srebrnowłosy, uroczy rozgrywający może nią być.

Spojrzał na na Sugaware. Wszyscy na niego spojrzeli, ze zdziwieniem namalowanym na twarzy. Ten obrócił głowę i spojrzał w podłogę, zaciskając zęby. Stał zaraz przy siatce, był tyłem do swojej drużyny, więc także do Sawamury i ani myślałam spojrzeć na kogokolwiek.

– Załatwcie to na osobności chłopcy, możecie wyjść – powiedział zakłopotany Ukai.

Suga zacisnął piłkę, którą trzymał w dłoniach. Następnie gwałtownie obrócił się i obdarzył bruneta chłodnym spojrzeniem. Jego wzrok był mocny i absolutnie nie czuły, mimo że oczy były lekko zaszklone, a policzki i uszy mocno różowe. Rzucił do niego obiekt, który miał w dłoniach, bo przecież jego kolej na zagrywkę.

– Nie w trakcie meczu.

Wszyscy zaczęli udawać, jakby całość nie wydarzyła się i wrócili do skromnej gry.

Moja Słabość | DaiSugaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz