Rusz ten swój duży tyłek

694 101 53
                                    

Po kilku godzinach snu na moim ciele pojawiła się ręka, która złapała mnie za ramię, delikatnie mną potrząsając

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kilku godzinach snu na moim ciele pojawiła się ręka, która złapała mnie za ramię, delikatnie mną potrząsając.

— Jiminie, jeśli zaraz nie ruszysz tego swojego dużego tyłka, to nas po prostu znajdą — do moich uszu dotarł ten niski głos, który przez niecałą dobę, zdążyłem naprawdę polubić.

— Nie patrz mi się na pupę — burknąłem i otworzyłem powoli oczy, przecierając je piąstkami. Usiadłem na ziemi, na której leżałem i przeciągnąłem się, bo najwygodniejsze miejsce do spania, to, to nie było.

— Nie mogę na nią nie patrzeć, kiedy tak się do mnie wypinasz, to po pierwsze, a po drugie wojsko się kręci pod naszym domkiem, więc muszę cię jakoś obudzić, bo zaraz naprawdę nas znajdą — Jeongguk odpowiedział i poważnie dziwiłem się, że zrobił to tak spokojnie.

— Jak to wojsko? — Zapytałem, kompletnie ignorując fakt tego, co powiedział przed informacją o siłach zbrojnych.

— No normalnie — zaśmiał się Jeon, co nasunęło mi tylko jedną myśl.

Dlaczego on nie panikuje?

— A mówisz to tak spokojnie dlatego, bo? — Zapytałem, przyjmując od niego butelkę wody i pastę, dzięki którym mogłem wypłukać sobie zęby, za co dziękowałem mu w myślach na kolanach.

— Chyba zapominasz, że jestem niebieski i to ludzie słuchają mnie, a nie ja ich — powiedział i zaczął zawijać śpiwory z powrotem do plecaka. Czułem, że przydadzą nam się jeszcze nie raz.

— Wciąż nie rozumiem. Jak poradziłeś sobie z taką armią? Przecież są ich setki — zmarszczyłem brwi i wstałem, naciągając na siebie bluzę, którą podał mi Jeongguk. Oczywiście była jego.

— Nie weszli tutaj grupą — zaśmiał się i oparł biodrem o ścianę. — Wysłali tu tylko jednego, przecież jesteś fioletowy, prawda? — Zapytał, a ja skinąłem głową. — Nie wiedzą, że jestem z tobą, nawet do głowy im to nie przyszło, dlatego wszedł tu tylko jeden. Powiedziałem mu, żeby przekazał reszcie, że domek jest czysty, i że nie ma tu niczego, poza kurzem i jakimiś robakami — powiedział i uśmiechnął się ponownie, widząc mój podziw, który zapewne miałem wymalowany na twarzy.

— Nie mam więcej pytań — parsknąłem, na co Jeon zachichotał i dopiął plecak, zarzucając go sobie na ramiona. — Posłuchaj, teraz na pewno nie wyjdziemy, bo stoją przed chatką. Pójdziemy na strych, który ciężko znaleźć, bo drzwi są strasznie zakurzone i zostaniemy tam, dopóki się nie oddalą, chociaż na chwilę, okej? — Zapytał, a ja skinąłem głową i poszedłem za nim, wchodząc po schodach przez niewielki otwór, gdzie było paskudnie ciemno i mokro.

— Nie bój się. — Czarnowłosy szepnął i zapalił na swojej dłoni niewielki ogień. Oczywiście, że wyczuł, że się bałem. Przecież umiał czytać w myślach.

— Wyjdź z mojej głowy. — Mruknąłem i podziękowałem za płomyk, który oświetlił nam dalszą część drogi.

— Wybacz — szepnął i usiadł na jakiejś skrzyni, która leżała na samym końcu pomieszczenia. — Chodź tu, zmieścisz się.

War ★ JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz