Po kilku godzinach snu na moim ciele pojawiła się ręka, która złapała mnie za ramię, delikatnie mną potrząsając.
— Jiminie, jeśli zaraz nie ruszysz tego swojego dużego tyłka, to nas po prostu znajdą — do moich uszu dotarł ten niski głos, który przez niecałą dobę, zdążyłem naprawdę polubić.
— Nie patrz mi się na pupę — burknąłem i otworzyłem powoli oczy, przecierając je piąstkami. Usiadłem na ziemi, na której leżałem i przeciągnąłem się, bo najwygodniejsze miejsce do spania, to, to nie było.
— Nie mogę na nią nie patrzeć, kiedy tak się do mnie wypinasz, to po pierwsze, a po drugie wojsko się kręci pod naszym domkiem, więc muszę cię jakoś obudzić, bo zaraz naprawdę nas znajdą — Jeongguk odpowiedział i poważnie dziwiłem się, że zrobił to tak spokojnie.
— Jak to wojsko? — Zapytałem, kompletnie ignorując fakt tego, co powiedział przed informacją o siłach zbrojnych.
— No normalnie — zaśmiał się Jeon, co nasunęło mi tylko jedną myśl.
Dlaczego on nie panikuje?
— A mówisz to tak spokojnie dlatego, bo? — Zapytałem, przyjmując od niego butelkę wody i pastę, dzięki którym mogłem wypłukać sobie zęby, za co dziękowałem mu w myślach na kolanach.
— Chyba zapominasz, że jestem niebieski i to ludzie słuchają mnie, a nie ja ich — powiedział i zaczął zawijać śpiwory z powrotem do plecaka. Czułem, że przydadzą nam się jeszcze nie raz.
— Wciąż nie rozumiem. Jak poradziłeś sobie z taką armią? Przecież są ich setki — zmarszczyłem brwi i wstałem, naciągając na siebie bluzę, którą podał mi Jeongguk. Oczywiście była jego.
— Nie weszli tutaj grupą — zaśmiał się i oparł biodrem o ścianę. — Wysłali tu tylko jednego, przecież jesteś fioletowy, prawda? — Zapytał, a ja skinąłem głową. — Nie wiedzą, że jestem z tobą, nawet do głowy im to nie przyszło, dlatego wszedł tu tylko jeden. Powiedziałem mu, żeby przekazał reszcie, że domek jest czysty, i że nie ma tu niczego, poza kurzem i jakimiś robakami — powiedział i uśmiechnął się ponownie, widząc mój podziw, który zapewne miałem wymalowany na twarzy.
— Nie mam więcej pytań — parsknąłem, na co Jeon zachichotał i dopiął plecak, zarzucając go sobie na ramiona. — Posłuchaj, teraz na pewno nie wyjdziemy, bo stoją przed chatką. Pójdziemy na strych, który ciężko znaleźć, bo drzwi są strasznie zakurzone i zostaniemy tam, dopóki się nie oddalą, chociaż na chwilę, okej? — Zapytał, a ja skinąłem głową i poszedłem za nim, wchodząc po schodach przez niewielki otwór, gdzie było paskudnie ciemno i mokro.
— Nie bój się. — Czarnowłosy szepnął i zapalił na swojej dłoni niewielki ogień. Oczywiście, że wyczuł, że się bałem. Przecież umiał czytać w myślach.
— Wyjdź z mojej głowy. — Mruknąłem i podziękowałem za płomyk, który oświetlił nam dalszą część drogi.
— Wybacz — szepnął i usiadł na jakiejś skrzyni, która leżała na samym końcu pomieszczenia. — Chodź tu, zmieścisz się.
CZYTASZ
War ★ Jikook
Fiksi PenggemarSiedemnastoletni Jimin ucieka przed armią ludzi, prowadzącą eksperymenty na dzieciach z nadludzkimi mocami. Jego rodzice cztery lata wcześniej oddali go w ręce doktora Lee, dostając dzięki temu ogromną sumę pieniędzy. Po kilku latach bycia królikiem...