– Dobra, chyba wszystko mam.
Spoglądałam kątem oka na moją mamę, która rozglądała się na boki w poszukiwaniu przedmiotu, który mógł się jej jeszcze przydać podczas tych trzech miesięcy. Minęły dwa dni od tamtej pamiętnej rozmowy i właśnie dzisiaj był dzień, w którym miałam wprowadzić się do Archera. Byłam niezmiernie wkurzona tym faktem. Na myśl o tym, że będę musiała codziennie go oglądać , chciało mi się wymiotować.
– Musisz jechać?
– Tess, to jest okazja życie dla naszej firmy! – potrząsnęła mną. – Poza tym, kiedyś i tak byście się musieli dogadać, a to jest idealna okazja do tego.
– Mamo, no proszę cię. Ja i on w tym samym domu na trzy miesiące. Ty chyba chcesz, żebyśmy się pozabijali – mruknęłam, opadając na fotel. Rodzicielka przejechała mnie rozbawionym spojrzeniem i pokręciła głową na boki.
– Nie przesadzaj, przecież dużo razy byliście razem na wakacjach. Jakoś wytrzymywałaś – powiedziała i wzięła łyk wody z butelki, którą trzymała w ręce.
– No tak, ale to były maksymalnie dwa tygodnie a nie trzy miesiące.
– Poradzisz sobie – westchnęła, a następnie spojrzała na zegarek. – Już po dziesiątej. Idź do góry po swoje walizki i zanieś je do samochodu. Będę tam na ciebie czekać.
Wciągnęłam cicho powietrze, lecz posłusznie wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Sięgnęłam po dwie czarne walizki, które leżały na łóżku, po czym postawiłam je na ziemi. Ostatni raz spojrzałam na pomieszczenie, wzdychając ciężko. Będzie mi go brakować. Zaczęłam ciągnąć walizki do schodów, na których prawie je sturlałam, bo nie było mowy, abym je podniosła. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę samochodu, przy którym stała moja mama i grzebała w telefonie. Kiedy mnie zauważyła, schowała go i poszła zamknąć drzwi od domu. Ja w tamtym czasie schowałam walizki do bagażnika, po czym wsiadłam do auta. Kobieta po chwili znalazła się bo mnie emanując szerokim uśmiechem. Mi natomiast nie było tak do śmiechu.
Już po pięciu minutach stanęłam pod drzwiami domu cioci z dwoma dużymi walizkami i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długa czekać, ponieważ po kilku sekundach otworzyła mi Madeline, która chyba była bardzo zabiegana, bo przywitała się krótkim "cześć" i szybko pognała w inną stronę. Wzruszyłam ramionami i weszłam do środka, odkładając bagaż na holu.
– Mama już czeka w samochodzie – powiedziałam, kiedy kobieta znalazła się przede mną.
– Już idziemy. – uśmiechnęła się pośpiesznie w moją stronę. – Josh chodź!
– Już idę!
Spojrzałam w kierunku schodów, na których mężczyzna schodził z czteroma walizkami, o mało nie potykając się o własne nogi. Posłał cioci wrogie spojrzenie i wskazał głową na duży bagaż.
– Co ty tutaj nabrałaś? Ja się spakowałem w jedną a ty w trzy – wymamrotał, jednocześnie wskazując palcem na trzy czerwone walizki. Ciocia zaśmiała się cicho i pokręciła głową jak mała dziewczynka, która coś przeskrobała.
– Zawołaj lepiej Archera.
Josh nie musiał go wołać, ponieważ w tym samym momencie brunet schodził ze schodów. Miał na sobie szare dresy z Nike oraz czarną bluzę także z tej firmy. Jego włosy były ułożone w idealnym nieładzie, a twarz wykrzywiona była w niesmaku. Chyba dopiero co wstał, bo ziewnął ciężko i pokiwał głową.
Posłał mi wrogie spojrzenie. Ja je odwzajemniłam.
– Powinienem zamontować tu kamerkę. Byłby kabaret za darmo – parsknął rozbawiony Josh, spoglądając na naszą dwójkę, kiedy spoglądaliśmy na siebie z ogromną niechęcią.
CZYTASZ
Ideal [W KSIĘGARNIACH]
Romance[W KSIĘGARNIACH] Tessa i Archer są wrogami od małego dzieciaka. Ich mamy przyjaźniły się od zawsze, przez co często musieli przebywać w swoim towarzystwie, chociaż tego szczerze nienawidzili. Tylko, że ona już nie jest małą, naburmuszoną dziewczynk...