List 3

172 17 3
                                    

Witam Was moi piękni!!!
To znowu ja, mam nadzieję, że się stęskniliście. Chciałem z Wami dzisiaj pogadać na temat ludzi. Tak, po prostu ludzi. Powiem Wam, że potrafią niesamowicie podciąć człowiekowi skrzydła, pewnie już to wiecie i sprawdziliście na każdy możliwy sposób. Bardzo mi przykro z tego powodu. Jest to tak bardzo bolesne, czasem nawet cieszę się, że nie ma mnie już na Ziemi - choć bardzo ją kochałem. Przeżyłem wiele cudownych chwil, ale musiałem też podnieść się z wielu upadków. Byli tacy przez których staczałem się coraz niżej, ale także tacy którzy albo podawali mi rękę albo kładli się obok mnie. Jedną z nich była właśnie Mary, kochałem ją jak nikogo nigdy w życiu, była idealna i przepiękna. Myślałem, że jest jedynym cudem jaki spotka mnie w mojej czarno-białej rzeczywistości. Byłem tylko częścią człowieka którym chciałem być a ona potrafiła ten strzępek mnie zauważyć i do tego pokochać. Kochałem, kocham i będę kochać ją całym moim sercem, jako moją pierwszą miłość i najlepszą przyjaciółkę. Następnym z aniołów stróżów na Ziemi był Jim, który był wszystkim czego potrzebowałem i został ze mną do samego końca mojego życia. Jego też kochałem nad życie, był przyjacielem jakiego zawsze pragnąłem mieć, któremu na mnie cholernie zależało i który zrobiłby dla mnie wszystko. Był moją ostoją, chwilą spokoju po koncercie, każdemu życzę takiego człowieka. Wasze życie jest jeszcze trudniejsze od mojego bo żyjecie w erze elektroniki i zamiast rozmawiać i nawiązywać relacje z innymi, bawicie się telefonami i chociaż w głębi serca chcielibyście mieć prawdziwych przyjaciół to nie potraficie rozmawiać albo boicie się odrzucenia ze strony innych. Wiecie co, myślę, że każdemu i każdej z Was przydałoby się choć raz stanąć na scenie, wystąpić najlepiej jak potraficie i odczuć energię ludzi i ich optymizm który napędzał mnie do działania za każdym razem kiedy przeżywałem kryzys. To sprawiało, że codziennie chciało mi się wstawać z łóżka, pisać nowe utwory i uszczęśliwiać coraz większą liczbę ludzi, którzy byli mi tak bardzo bliscy choć nie znałem każdego z osobna. Kiedy śpiewaliście razem ze mną czułem się jak najbardziej wyjątkowa osoba w całym wszechświecie bo wtedy kochaliście mnie wszyscy razem i każdy z osobna. Bo potrafiliście tworzyć jedną, spójną całość, umieliście stać się jednością, aby przekazać mi swoje wszystkie uczucia. Jestem Wam za to bardzo wdzięczny i kocham Was całym sercem. Do tej pory kiedy przypominam sobie stadion z milionami ludzi śpiewającymi ,,Love of my life" mam łzy w oczach. Czułem waszą bliskość oraz to, że składacie wszystkie kawałki mojego rozerwanego serca. Miałem wielką ochotę przytulić każdego i każdą z Was, bo aby być w stanie coś takiego zrobić musieliscie przeżyć w swoim życiu bardzo dużo bolesnych sytuacji. A w tym odrzucenie przez jedną z najbliższych osób. Kochaliście, ale musieliście sobie odpuścić tą relację, ponieważ Wasza miłość znalazła sobie kogoś lepszego. I zamieniła na ładniejszą albo ciekawszą wersję. Wiecie co?! Zostawcie takich ludzi, nie ma co nawet się z nimi przyjaźnić i oddawać swoją miłość na siłę. Kiedy ta osoba chciałaby żeby zrobił to ktoś inny. Zostawmy swoje uczucia dla ludzi którzy będą z nami zawsze nie tylko wtedy kiedy będzie dobrze.
Bardzo Was kocham❤
Nigdy o Was nie zapomnę😍
Buziaki😘
Freddie😙

,,Time waits for nobody"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz