List 14

22 5 0
                                    

Witajcie moi cudowni!
Dziś przychodzę do Was z dość nietypowym tematem a mianowicie: inność, wyjątkowość, bycie sobą, bycie dziwakiem. Całe życie czułem, że jestem inny niż wszyscy. Nie czułem się dobrze w żadnym towarzystwie, ciągle zauważałem, że nie pasuję i nie potrafiłem się odnaleźć. Wiele razy byłem tak samotny, że nie umiałem w żaden sposób sobie z tym poradzić, próbowałem ucieczki: ciągłe bycie wśród ludzi, imprezy, alkohol, papierosy i wszelakie środki które pozwolą choć na chwilę zapomnieć i sprawić żeby, aż tak nie bolało. Byłem rozdarty, nie sądziłem, że komuklowiek na mnie zależy, czułem się jak jedno wielkie chodzące niepowodzenie, dostrzegałem, że zawodzę rodziców, siostrę, przyjaciół i każdego po kolei. Czasem myślałem o sobie jak o najgorszym człowieku na tej Ziemi, było mi cholernie ciężko z wszystkim z czym musiałem się mierzyć. Analizowałem każdą najdrobniejszą rzecz i uwagę jaka padała w moją stronę. Kiedy byłem z kimś blisko, potrafiłem oddać wszystko aby tylko mnie nie zostawiał i kochał, zawsze czułem, że muszę zasłużyć na miłość, że nie zasługuję, żeby ktoś pokochał mnie za nic. Że nie jestem wystarczająco dobry i nie powinienem nawet liczyć na to, że ktoś może mnie pokochać, bo niby dlaczego miałby to zrobić? Najpierw zawiodłem Mary gdy powiedziałem jej, że jestem gejem. Widziałem jak trudne będzie to dla niej do zaakceptowania, mimo to zraniłem ją mówiąc jej o tym. Strasznie bałem się powiedzieć o tym chłopakom z zespołu, którzy byli moimi najlepszymi przyjaciółmi, byłem przerażony tym jak to odbiorą, czy mnie nie zostawią czy wciąż będą patrzeć na mnie tak samo. Lecz oni zostali przy mnie mimo wszystko, nawet nie mieli pojęcia ile to dla mnie wtedy znaczyło. Przeżyliśmy tyle cudownych chwil i kochaliśmy się jak rodzina. Przy nich byłem sobą i wiedziałem, że im to wystarcza wtedy pierwszy raz uwierzyłem, że mogę być tym dziwakiem, wyrzutkiem i wciąż będą mnie za to kochać. Kolejną osobą przy której zawsze czułem się kimś bardzo wyjątkowym był Jim, nauczył mnie tak naprawdę wszystkiego, zobaczył we mnie zalety o których nigdy bym nawet nie pomyślał, zawsze mając się za tego najgorszego. Kochał mnie bezwarunkowo tak jak i ja Jego. Była to moja najprawdziwsza miłość, na dobre i na złe, był przy mnie w tych przepięknych chwilach: na koncertach, jak i w tych najgorszych gdy dowiedziałem się o chorobie i podczas jej trwania. Mimo to wciąż nie wierzyłem, że ktoś tak dobry jak On mógł pokochać kogoś takiego jak ja. Ciągle musiałem się upewniać czy mnie kocha, i odpowiedź zawsze była twierdząca. Musiałem być pewien czy nie straciłem w Jego oczach po każdej naszej kłótni, lecz te wciąż patrzyły na mnie z tak niewiarygodną miłością, która sklejała moją każdą, nawet najdrobniejszą ranę. Gdy dowiedziałem się o chorobie od razu oświadczyłem, że w pełni zrozumiem gdy odejdzie, lecz On został, mimo tych wszystkich problemów, które musiał czasem, ze mną przechodzić. Wiecie co? Właśnie o to chodzi w miłości, szuka się kogoś kto będzie tak samo dziwny jak Ty, będzie Cię rozumiał, kochał bezwarunkowo i zawsze wybierze Ciebie mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
Bądźcie inni, bądźcie sobą, bo jesteście niezastąpieni, nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteście nic nie warci czy nic nie osiągnięcie, bo jest to obrzydliwe kłamstwo. Znajdziecie kogoś kto będzie Was doceniał i uwielbiał za wszystkie Wasze szaleństwa.
Kocham💛
Buziaki💋
Wasz
F.

,,Time waits for nobody"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz