Marek
Obudziłem się dosyć wcześnie rano, przez co nie byłem wyspany.
Łukasz był już na dole, podejrzewam, że robił sobie kawę i dla nas śniadanie.
Ociążale podniosłem się do pozycji siedzącej.
Wiedząc, że będę miał rano z tym problem, spakowałem się dwa dni przed wyjazdem.
Nie jedziemy do Berlina.
To tylko nazwa naszego tajnego miejsca.Łukasz nadal o tym nie wiedział, on w ogóle myślał, że to prawdziwy Berlin.
Dowie się gdy każe mu jechać za samochodem Błażeja.Tak na marginesie Błażej ma dwadzieścia lat.
Z nami jedzie tylko Hubert.
Nie chce by chłopacy palneli coś głupiego, czego potem będę żałował.Ubrałem coś normalnego, zaraz po tym udałem się do dorosłego.
- Za godzinę jedziemy - poinformowałem siadając do stołu.
- Wbiłbyś mi w nawigację? - odwrócił się przodem do mnie.
- Pojedziesz za moim kumplem - odparłem.
Konsumując moje śniadanko, zastanawiałem się nad sensem udawania.
W salonie rozległ się dźwięk dzwonka z telefonu.
- Siema.[...] Podjedziemy po ciebie... No narka - wbił na kuchnię.
Wstałem od stołu, żeby znieść walizki.
Nie będę go aż tak wykorzystywał.
Za coś mu i tak płacę.Wziąłem do obydwóch rąk walizki.
Gdy miałem z nimi schodzić na sam dół, potknąłem się o własne nogi.
Gdyby nie Łukasz, leżałabym już na ziemii i zbierał zęby.- Marek! Mogło ci się coś stać! Czemu mnie nie zawołałeś? - zapytał gdy już wstałem.
Nie odpowiedziałem mu na to pytanie, choć w głębi duszy mówiło mi coś, że jestem pizda, a nie chłopak.
Zszedłem do piwnicy aby nie patrzeć na jego mordę.
Wkurwiłem się.
Jak to musiało wyglądać?Nawet normalnie walizek znieść nie umiem.
Zsunąłem się po ścianie w dół.
Siedziałem tak chyba z dziesięć dobrych minut.
Wstyd było mi pokazać się na oczy Łukaszowi.Pobiegłem schodami w górę, wzrok miałem wbity w podłogę.
Spakowałem jeszcze coś do jedzenia.
Nie zwracając uwagi na tego palanta.- Jedziemy? - zawołał.
Znowu nic nie powiedziałem.
Jedyne co zrobiłem to ubrałem buty i bluzę leżącą na komodzie.Byłem w stu procentach gotowy.
Bez żadnych zdań wparowałem do MOJEGO samochodu.Oczywiste było to, że moje miejsce jest na tyłach.
Brunet przyszedł chwilę później z jedną torbą.
Schował ją i wsiadł za kierownicę.
Podjechał pod jakiś dom.
Wyszedł i przyszedł z dredziastym chłopczykiem.Jego bagaże wylądowały w bagażniku, a on z przodu.
- Siema. Hubert jestem - podał mi rękę, której nie uścisnąłem.
Łukasz wyglądał na zmartwionego.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, którą przerwał brunet.- Zostaw, Hubert. Nie naciskaj na niego, jak będzie chciał gadać to się odezwie.
CZYTASZ
Nie zapomnij o mnie! | KxK
FanfictionK❌K Z początku ich znajomość się nie kleiła, jednak po jakimś czasie chłopcy znaleźli wspólny język.