NATHANIEL
Moje życie od dłuższego czasu było popieprzone i miałem wrażenie, że nawet Rollercoaster przy tym wydałby mi się nudny, jak łowienie ryb. Zacząłem popełniać błędy, na które nie mogłem sobie pozwolić. Wiedziałem, że teraz już nie tylko chodziło o zemstę, Amy czy mojego ojca. Stawka rosła a ja nie byłem pewien, czy na koniec nie będę musiał gry blefować, że miałem do zaaferowania coś, czego w rzeczywistości nie posiadałem.
Zerknąłem na wyświetlacz telefonu, który leżał na miejscu pasażera.
Mama, kolejne nieodebrane połączenie od kobiety, która mnie wychowała, ale po wszystkim nie była w stanie spojrzeć mi w oczy. Nie rozumiała moich decyzji, dlatego odeszła i ja jej na to pozwoliłem. Potrafiłem zrozumieć, że chciała zapomnieć, ale ona się mnie wyrzekła. Prawda, którą usłyszała mogła być przytłaczająca dla matki, ale czy była wystarczająca by rozgrzeszyć ją ze słów, które wypowiedziała tamtej nocy?
Nie chciała mnie wysłuchać i osądziła bez możliwości wyjaśnienia podjętych decyzji. Jeszcze rok temu miałem normalne życie i z dnia na dzień utraciłem wszystko. Zostali mi tylko przyjaciele, bo rodzina przestała istnieć, a dziewczyna stała się przeszłością. Wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, praktycznie bez mojego udziału. Kolejny raz spojrzałem z irytacją na dzwoniący telefon. Wywróciłem oczami, gdy zobaczyłem imię Evansa na wyświetlaczu.
— Czego chcesz?
— Jaki ty jesteś milusi, kochanie — zakpił Jordan, przez co po raz kolejny wywróciłem oczami.
— Nie mam dziś nastroju na twoją dziecinadę. Może Morgan to bawi, ale nie mnie — oznajmiłem sucho, skręcając gwałtownie samochodem, bo przez pieprzenie chłopaka przegapiłem skrzyżowanie.
Nagłe hamowanie na ulicy spowodowało niewielkie zamieszanie na skrzyżowaniu, a kierowcy samochodów zamiast mózgów zaczęli używać klaksonów. Skontrolowałem sytuację we wstecznym lusterku, upewniając się, że nie spowodowałem żadnego poważniejszego wypadku, po czym docisnąłem gaz, zbliżając się do sali treningowej.
— Zauważyłem — mruknął w odpowiedzi. — Zabawne, bo Lily mówiła, że Nicole też dziś wszystkich opieprza — zakpił, a ja na sama wzmiankę o brunetce mocniej zacisnąłem dłonie na kierownicy.
Zerknąłem na licznik, orientując się już dwukrotnie przekroczyłem dozwoloną prędkość.
Wspaniale.
— A co w tym zabawnego? I co mnie obchodzi jej zachowanie?
— Myślałem, że trochę cię obchodzi skoro się bijesz z kolesiem, który do niej startował w klubie.
— Z nikim się nie biłem o White — oznajmiłem krótko, wyprowadzając go z błędu. — Dostał w mordę, bo nie rozumiał odmowy i tyle w temacie.
—Jasne.
Gwałtownie zahamowałem na parkingu pod salą, na której miałem treningi. Nerwowo przeczesałem zmierzwione włosy i uderzyłem dłonią o kierownicę, klnąc pod nosem. Jego kpiący ton zaczynał mnie powoli denerwować, ale nie chciałem powiedzieć o kilka słów za dużo, bo był moim przyjacielem.
— Nie wpierdalaj się w to po prostu. — Wziąłem głęboki wdech, próbując w taki sposób wyrównać podwyższone ciśnienie.
— Jak chcesz, ale pomyśl o tym, żeby z nią szczerze pogadać, bo możesz przez własna głupotę stracić coś więcej.
— Dobrze tato — prychnąłem, nie skupiając się nawet na jego wypowiedzi. — Pamiętaj o dostawie w porcie, bo nie będę ci znowu osłaniać dupy przed Costello.
![](https://img.wattpad.com/cover/204703629-288-k986264.jpg)
CZYTASZ
HEART ON FIRE | WYDANE
RomanceNiegdyś przyjaciele, a potem... Nicole White i Nathaniel Wood, nigdy nie byli wrogami, a jednak walczyli ze sobą. A może tak naprawdę nie ze sobą, a z uczuciami, jakie się w nich tliły? Ona to pozornie zwyczajna nastolatka, która stała przed wybore...