Rozdział 12

13K 531 1K
                                    


NICOLE

Leżałam na łóżku i od dłuższej chwili wpatrywałam się w sufit. Zastanawiałam się, jakby wyglądało moje życie, gdybym podejmowała inne decyzje. Gdybym była bardziej sobą, a nie projekcją rodziców, która przez lata chciała zdobyć ich uznanie i miłość. Będąc młodsza, często myślałam, że to ja byłam problemem. Uważałam, że nie mogli mnie kochać, bo nie byłam wystarczająco dobra i dopiero całkiem niedawno zrozumiałam, że to nie ja ponosiłam winę. Żałowałam, że zrozumiałam to tak późno, może gdybym wiedziała to wcześniej, byłabym szczęśliwsza.

Moje rozmyślania zostały przerwane przez ciche pukanie do drzwi. Początkowo planowałam zignorować niechcianego gościa, jednak ciągłe zakłócanie mojego spokoju było gorsze od spławienia natręta, którym najprawdopodobniej była moja matka.

— Proszę.

Minęło kilka sekund, a w progu stanęła kobieta w średnim wieku i nienagannym stroju oraz makijażu. Wyglądała jak jedna z tych dojrzałych modelek, wyjęta żywcem z żurnala. Musiałam przyznać, że była piękna, ale to było tylko ładne opakowanie. W rzeczywistości wnętrze kobiety, która mnie urodziła było zepsute i nic nie warte.

— Wieczorem mamy gości — oznajmiła, przesuwając dłonią po czerwonym materiale sukienki. — Ubierz się odpowiednio.

— To znaczy? — Uniosłam brew do góry i podźwignęłam się, siadając na skraju materaca.

— To znaczy jak dziewczyna z dobrego domu, a nie... — Ugryzła się w język, mierząc mój aktualny strój z wyraźną dezaprobatą.

— Dokończ mamo — prychnęłam i stanęłam naprzeciw kobiety.

— Nie prowokuj kolejnej kłótni.

— To nie moja wina, że nie umiecie rozmawiać z własnymi dziećmi. — Uniosłam hardo głowę do góry i skrzyżowałam ręce na piersiach, nie spuszczając z niej wzroku. — Jak beznadziejnym rodzicem trzeba być, że własny syn nie chciał się spotkać z wami spotkać?

Znieruchomiała i poczerwieniała ze złości, głośno zasysając powietrze.

— Alexa w to nie mieszaj. Doskonale wiesz, że wasz ojciec się starał.

— Starał? — parsknęłam, wsuwając palce w rozpuszczone pasma włosów. — Starał się? — zapytałam głośno, nie wierząc w to co powiedziała. — Przepraszam mamo, ale w czym się starał?!

— Nicole, nie tym tonem! — Położyła dłoń na klamce i zamykając je za sobą, rzuciła na odchodne. — Bądź gotowa za pół godziny.

Odeszła, chociaż nie była pewna, czy bardziej odpowiednie nie byłoby określenie, że kobieta uciekła przed prawdą i rozmową, która w końcu musiała się odbyć. Nie byłam już dzieckiem, które nie miało prawa pytać. Nie mogli mnie już zamknąć w pokoju i zastraszyć krzykiem, gdy z gabinetu ojca co niedziele docierały do mnie krzyki i płacz Alexa. Zacisnęłam powieki, czując wzbierające się łzy w moich oczach.

Musiałam być silna i wytrwać ostatnie miesiące w tym przeklętym domu. Najgorsze było już za mną, a przede mną rozwijała się wizja studiów i lepszego życia z dala od Riverside i rodziców, którzy nie zapewnili nam niczego poza pieniędzmi i dostatnim życiem. Jednak czym było wychowywanie się w rodzinie, w której nie było miłości? Marnością, która wyniszczała człowieka od środka i pustką, która pochłaniała człowieczeństwo.

Nie chciałam brać udziału w tym spotkaniu, ale zdawałam sobie sprawę, że moje buntownicze zachowanie może tylko doprowadzić do eskalacji napięcia, jakie od dłuższego czasu było pomiędzy mną a rodzicami. Chciałam tylko świętego spokoju, dlatego postanowiłam robić dobrą minę do złej gry. Nakładanie maski od dawna było elementem mojego codziennego życia i opanowałam to do perfekcji. Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej karmazynową sukienkę na szerokich ramiączkach, która kończyła się przed kolanem. Dobrałam do niej odpowiednią bieliznę i poszłam do łazienki, chcąc się odświeżyć przed spektaklem, który musiał się odbyć.

HEART ON FIRE | WYDANEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz