~Chapter 5~

266 16 6
                                    

~ᴀ ᴊᴀᴋɪᴇ ᴊᴇꜱᴛ ɴᴀᴊᴡɪĘᴋꜱᴢᴇ ᴋŁᴀᴍꜱᴛᴡᴏ Śᴡɪᴀᴛᴀ? 

– ᴛᴏ ᴍɪᴀɴᴏᴡɪᴄɪᴇ, Żᴇ ɴᴀᴅᴄʜᴏᴅᴢɪ ᴛᴀᴋᴀ ᴄʜᴡɪʟᴀ, ᴋɪᴇᴅʏ ᴛʀᴀᴄɪᴍʏ ᴄᴀŁᴋᴏᴡɪᴄɪᴇ ᴘᴀɴᴏᴡᴀɴɪᴇ ɴᴀᴅ ɴᴀꜱᴢʏᴍ Żʏᴄɪᴇᴍ ɪ ᴢᴀᴄᴢʏɴᴀ ɴɪᴍ ʀᴢĄᴅᴢɪĆ ʟᴏꜱ. ᴡ ᴛʏᴍ ᴛᴋᴡɪ ɴᴀᴊᴡɪĘᴋꜱᴢᴇ ᴋŁᴀᴍꜱᴛᴡᴏ Śᴡɪᴀᴛᴀ.~


Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Sądziłam, że ten dzisiejszy poranek będę mogła w spokoju przeżyć, powspominać wczorajszy wieczór, ale jak widać los zwyczajnie sobie ze mnie zakpił. Czekał tylko na odpowiedni moment, aby spróbować mi to wszystko zniszczyć. Najwidoczniej w moim przypadku nie był on przyjaźnie nastawiony, co do mnie. Chciałam móc w spokoju żyć...wiedziałam, że nie jestem taka sama jak inny i to mnie denerwowało. Nigdy się o to nie prosiłam. Nikomu nie życzyłam, aby miał takie same życie jak ja; pełne bólu. Gdy tylko zaczęłam rozczesywać swoje włosy przypominałam sobie, co się wydarzyło w restauracji.


Przez chwilę myślałam, że mam zwidy. Emocje jakie miałam w sobie były nie do opisania, bo przecież nie widziałam go od tak dawna, a mimo to rozpoznałam go bez najmniejszego problemu, jakby odpowiedź miał wypisaną na twarzy. Na mojej twarzy zapewne był widoczny szok, ale także iskierka nadziei, którą miał podobną w swoich oczach. 

Niepewnie postawiłam pierwszy krok do przodu, następnie zrobiłam to samo z drugą, jakbym dopiero uczyła się chodzić. Postąpił tak samo ze sobą, dokładnie kopiując moje ruchy. W końcu oboje nie wytrzymaliśmy i rzuciliśmy się na siebie w mocny niedźwiedzi uścisk. Trzymał mnie mocno w swoich ramionach, podejrzewając, że mogłam się rozpłynąć w każdej chwili. Miałam ochotę płakać a z drugiej piszczeć jak mała dziewczynka po dostaniu wymarzonego prezentu na urodziny. 

Odsunął się na chwilę, ale na tyle, aby mnie puścić. Dokładnie przyglądał się mojej twarzy, skanował mnie dokładnie, ale najdłużej wpatrywał się w moje oczy, które wpatrzone w jego. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę go widzę.  Nie obchodził mnie dzwoniący telefon dobiegający z mojej torebki, tylko wpatrywałam się w mojego najlepszego przyjaciela.

Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. powiedział w końcu, po chwilowej ciszy. 

A ja nie mogę uwierzyć, że widzę Ciebie. — uśmiechnęłam się delikatnie. — Minęło sporo czasu, odkąd Cię widziałam. Wciąż masz tą czapkę. zauważyłam dotykając delikatnie materiału. 

Gdy udało nam się już uściskać usiadł, a gestem ręki pokazał, abym się przyłączyła. Rozmawialiśmy bardzo dużo i każdy z nas zadawał nurtujące pytania, co każdy z nas robił pod jego nieobecność. Kiedy zapytał o rodziców musiałam powiedzieć mu to samo, co powiedziałam dziewczyną. Był wstrząśnięty, bo przecież nasze rodziny, tak dobrze się znały. Opowiedział mi o swoich rodzicach, a także o swojej młodszej siostrze. Bardzo chciałam ją znów zobaczyć. 

ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰ ɪɪ -ᴄᴢᴀꜱ ɴᴀ ᴢᴍɪᴀɴʏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz