To był on...
To był ten cień... Ten cień o kształcie królika... Patrzył na mnie swoimi czerwonymi oczami (?). Gdy się obróciłam w stronę z której pochodził dotyk widziałam go w pełnej okazałości.
Był lekko fioletowy, ale dało się zobaczyć co jest za nim, bo był trochę przeźroczysty i podobnie jak Chica, był wysoki. Miał lekko ciemniejszy żakiet bez rękawów jak ja i w jego ślepiach można bylo ujrzeć jasne czerwone źrenice, ledwo widoczne z daleka.
Nadal trzymając moje ramię patrzył na mnie zaciekawionym, ale zarazem smutnym i nieobecnym wzrokiem. Przyglądał mi się.
Gdy zaś mrugnęłam on poprostu zniknął. Tym razem mnie to nie zdziwiło tak jak za pierwszym razem.
Przypomniałam sobie, że kompletnie z nikąd znalazłam się na strychu i postanowiłam, że się tu na jakis czas zatrzymam. Było tam pare mebli, takie jak rama łóżka wraz ze starym materacem, poniszczone biurko, jakiś pożółkły fotel i średniej wielkości, ciemna szafa w którą było wmontowane ubrudzone i zardzewiałe lustro.
Ustawiłam te rzeczy gdzie mi się podobało najbardziej, a że strych byl wielki to miałam duży wybór.
Po godzinie męczenia się z meblami, padłam na moje ,,nowe" łóżko.
Nie miałam ze sobą nic, więc leżałam na nim dobre 20 minut i zasnęłam.
Kiedy wstałam nie wiedziałam która godzina. Zaczęłam szukac zegara.
-No tak przecierz to jest to moje ,,nowe" mieszkanie, w którym raczej zbyt przydatnych rzeczy to nie znajdę. O ile w ogóle jakie kolwiek.- pomyślałam.
Usiadłam przy biórku i patrzyłam przez małe okno strychowe. Na dworzu było dość jasno, widziałam przez to okno las. Wysokie, cienkie drzewa zdawały się nie kończyć. Las nie był aż tak gęsty, ale był napewno dość duży.
Zaczęłam się zastanawiać co się stało... Jak się tutaj znalazłam... Kim był ten królik...
Doszłam do wniosku.. Dość głupiego ale w tej sytuacji nie ma innej logicznej opcji.
-Czy ja mogę się teleportować? Nie to głupie.- pomyślałam, ale doskonale wiedziałam, że nie ma innej opcji niż ta.
-Trzeba to przetestować... - jak pomyślałam tak zrobiłam.
Skupiłam się na jakiejś lokalizacji którą mniej więcej pamiętam. Wybrałam Freddy's. Skupiałam się najmocniej jak potrafiłam, już mnie głowa zaczęła boleć i wtedy otworzyłam oczy.
Byłam w Pirate Cave u Foxiego.
- Kim jesteś i co tu robisz. - powiedział Foxy zirytowanym głosem. Jednak brzmiał on inaczej niż zapamiętałam. Był bardziej... ludzki.
-To ja, Amy. - odpowiedziałam.
Lis wstał i potrzedł powoli do mnie.
Gdy był lepiej widoczny, nie widziałam w nim robota. Wyglądał jak człowiek.
Miał średniej długości, lekko pokręcone, czerwone włosy.
Twarz miał trochę dziecięcą, ale bardziej przypominał nastolatka, miał też opaskę na oko tak jak miał robot.
Był ubrany w podartą, luźną, czerwoną koszulę z podwiniętymi rękawami oraz również podarte brązowe, dresowe szorty, nie miał na sobie butów.
Miał srebrne oczy w które można było się wpatrywać godzinami.
Na twarzy miał również lekkie piegi.-A mówiłem Ci z Chicą, żebyś uważała. Ale w sumie wyglądasz ładnie w tym wydaniu.- powiedział opanowanym głosem po czym się ciepło uśmiechnął.
-Dzięki.- powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
- Chodź. Muszę cię przedstawić reszcie.- powiedział z entuzjazmem Foxy.
- Reszcie? To jest was więcej niż ty i chyba Chica?
-Oczywiście, że tak. Jest jeszcze Freddy, Bonnie, Golden Freddy, Marionetka i paru innych.
-Ou... Troche was jest. I was wszystkich spotkał ten los co mnie?- zapytałam.
-Tak... No, ale trzeba żyć tu i teraz. No więc chodźmy do reszty, przedstawię cię.- odparł Foxy.
-Wiesz... wolałabym narazie, żeby zbyt dużo osób o mnie nie wiedziało...
- Dobrze, ale gdzie będziesz mieszkać?-spytał z troską w głosie.
-Przez to, że potwierdziłam moją teorię, że mogę się teleportować mam duży wybór...
-mhm.. teleportacja się przydaje, ale to i tak nie zmienia faktu że nie masz gdzie się zatrzymać...
-A wiesz, że mam?- spytałam z nutką złośliwości i uśmiechnęłam się na myśl mojego szczęścia.
-oOOo... Jakie?
-Kiedy TO się stało ktoś zaczął pukać do drzwi za którymi zostałam.. no wiesz, trochę się przestraszyłam, zamknęłam oczy i gdy je otworzyłam znalazłam się na jakimś starym strychu. Było tam kilka mebli więc je poprzestawiałam jak mi się podobało i narazie tam zamierzam zostać.
Foxy patrzył na mnie z troską, ale dało się zauważyć jego zszokowanie tą historią i że miałam takie szczęście w nieszczęściu.
-Foxy?
-Tak?
-Wiesz może, która godzina?
-emm.. 19.43 a co?
-Pytam bo tam nie mam ani zegara ani telefonu. Nie mam tam nic, nawet ubrań.- odparłam ze smutkiem w głosie.
-poczekaj- powiedział lis i wyszedł na chwilę z kącika. Po 2 minutach wrócił ze sporą torbą, która była cała zapełniona jakimiś rzeczami.
-prosze. - odparł lisiasty i podał mi torbę. - masz tam potrzebne rzeczy, np. zegar, kartki i jakieś ołówki, ubrania, które podrąbałem Chice, masz tam też jakieś jedzenie i butelki coli, bo innych rzeczy nie mamy. Obstawiam, że nie masz żadnego koca ani kołdry więc masz tam też i to.
Patrzyłam raz na torbę, raz na lisa i podziękowałam nieśmiało za rzeczy.
Powiedziałam, że muszę już iść, bo to w sumie była prawda. Pożegnałam się z Foxym i przeteleportowałam się spowrotem do mojego pokoju.
Położyłam torbę na biórku i zaczęłam rozpakowywać rzeczy. Tak jak mówił Foxy znalazły sie tam takie rzeczy jak:
-kartki
-dwa ołówki
-kilka kredek
-żółte koszulki
-sukienki
-czarne dżinsy
-cztery duże butelki coli
-kilka kawałków pizzy w pudełku
-zegarek na nadgarstek
-szczotka do włosów i gumki
-czarne platformy
-miękki kocykTo była większość rzeczy, bo było też tam kilka innych pierdółek. Ale jedna rzecz przykuła moją uwagę. Była to karta. Przypatrzyłam się jej i wtedy zrozumiałam...
-To była moja torba- powiedziałam na głos mimo iż nikogo obok mnie nie było.- Ale gdzie są moje inne dokumenty, moje książki ze szkoły... Zapewne wyrzucili... Czekaj, czy to moja bluza?- wzięłam do ręki białą oversize bluzę którą miałam wtedy na sobie.
Pogrzebałam jeszcze po torbie i znalazłam moje dresy i skarpetki z tego dnia. Nie znalazłam tylko koszulki...
-zapewne gdy mnie zabijał była cała we krwi... Bluza nie jest ubrudzona, skarpetki i dresy też nie.. bluza pewnie dlatego, że zdjęłam ją wtedy, bo było mi za gorąco, ale dlaczego ani skarpetki ani dresy nie są, to nie wiem...
Zignorowałam te myśli i zabrałam się za strojenie pokoju i ustawianie rzeczy tam gdzie chciałam.
Po 2 godzinach, skończyłam, popatrzyłam na zegarek. Była 23.30. Położyłam sie na łóżku, przykryłam się kocem i gdy już zamykałam oczy znów zobaczyłam tego królika. Oczy otworzyłam szerzej, a on zniknął. Zignorowałam to i poszłam spać.
-------------------------------------------------------------------------
Hellow guys! Wracam po bardzo długiej przerwie, ale za to z 1054 słowami. Mam nadzieję, że się podoba.
-Anne460×