Usłyszałam muzyke z mojego telefonu i odrazu dzień stał sie lepszy.
Piękna dźwięczna melodia o nazwie budzik. Czujecie to? Gdy cholerny telefon przerywa wam najpiękniejszy sen z waszym przyszłym mężem.Niewiem jak ale podniosłam sie z mojego ciepłego łoża aby zderzyć sie z szarą rzeczywistością. Cholera. Nienawidze szkoły ale chodze tam z jednego.. No dobra dwóch powodów jakimi są ładni chłopcy i moja przyjaciółka Kira. To z nią zawsze wypatruje swoje nowe obiekty westchnień. Wolnym krokiem podeszłam do szafy przecierając oczy i patrząc przez okno będące obok mojej dużej białej komody z bielizną.
Wzięłam ogólną część garderoby i skierowałam sie do szafy z ubraniami. Wyciągnęłam z niej białą bluzke z jakimś nadrugiem różowego kwiata i czarne spodnie wiązane w pasie. Będąc już w łazience która leży tuż przy moim pokoju zaczęłam przygotowania.
Włosy tylko rozczesałam bo nie chce już chodzić w związanych. Ciągle miałam kuzyki, koki a czasem nawet warkocze różnych rodzajów.Wyszłam z łazienki przypominając sobie że nie jestem spakowana ani nauczona na biologie z której będzie dziś pytać. Fuck. Szybkim krokiem powędrowałam w strone mojego pokoju i gdy znalazłam sie w środku okazało sie że moja mama mnie spakowała. Dzięki bogu za taką matke.
- Hej Mamo - powiedziałam zmęczonym głosem ale wymusiłam uśmiech. - co tu robisz?
- spakowałam cie do szkoły bo Holland znowu by mi gadała na dyżurze że nie masz książek i że nie jesteś przygotowana.
Moja mama to nauczycielka Angielskiego więc często w szkole jestem kontrolowana przez nauczycieli aby potem szli skarżyć sie mojej matce. Przytuliłam ją a następnie poszłam po swój plecak i telefon. Wychodząc moja mama powiedziała do mnie coś o nowym uczniu ale już jej nie słuchałam bo byłam za pokojem.Będąc przed domem Kiry wysłałam wiadomość do mamy aby przyniosła mi do szkoły śniadanie którego nie zjadłam bo moja kochana przyjaciółka kazała mi wypieprzać ponad godzine przed pierwszym dzwonkiem tylko dlatego bo ma jakiegoś zajebistego newsa dla mnie. Zawsze gdy tak mówi potem dowiaduje sie czegoś co już wiem więc jakoś sie nie jaram.
Zobaczyłm jak dziewczyna zbiega po schodach i z piskiem rusza w moją strone machając rękoma.
- Jezu Kira nie krzycz tak prosze.. - powiedziałam błagającym tonem.
- Przepraszam ale jestem taka podekscytowana że zaraz wybuchne! - krzyknęła. Pomimo że prosiłam aby tak nie robiła.
- Czym? - powiedziałam już szczerze znudzonym tonem.
- Jezu dobra, wdech i wydech wdech i wydech wdech i..
- Oco chodzi?! - warknęłam w jej strone.
- Do naszej szkoły dochodzi jakiś chłopak! - wykrzyczała mi to prosto w twarz.
- Krzyknij głośniej, tam cie jeszcze nie słyszeli. - powiedziałam wskazując na dom który stoi na samym końcu ulicy.
- Ha ha ale jesteś zabawna. - odpowiedziała z przymrużonymi oczami.
- A co do tego "nowego" to wiem. Mama mi mówiła coś że jakiś Gilbert..
- Gilbert?! Ale piękne imie! Musze go poznać! Musze! - wykrzyczała po raz kolejny Kira.Gdy stałyśmy pod budynkiem szkoły Kira powiedziała coś co mnie lekko zdziwiło ale to jest w jej stylu.
- Diana..
- Hm?
- Obiecaj że ten chłopak nie zniszczy naszej przyjaźni. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
- Jezu Kira..
- Obiecaj - wyciągnęła w moją strone mały paluszek.
- Obiecuje. A teraz chodź wariatko bo przez ciebie nie zdam za te nieobecności. Powiedziałam a po chwili byłyśmy jż na korytarzu. Zdałyśmy sobie sprawe że już po dzwonku więc zaczęłyśmy biec jak poparzone do szafek aby schować kurtki. Gdy stałyśmy przed klasą ustalałyśmy wymówke dla pana Harrisa aby nie wstawił nam uwag za spóźnienie.
- Dobra co mówimy? - zapytała mnie Kira.
- Może że bus nie przyjechał? - odpowiedziałam trzymając już klamke.
- Nie to tandetne już jest.
- to sama coś wymyśl.
Nagle drzwi od klasy historycznej sie otworzyły a w nich stał nauczyciel.
- No no, teraz wam już żadna wymówka nie pomoże. Prosze do klasy. - powiedział pokazując ręką że mamy wejść do klasy. Wchodząc zauważyłam jakiegoś chłopaka na środku ale nie zapatrzyłam sie w niego aż tak bardzo jak moja przyjaciółka. Ona zjadała go wzrokiem.
Usiadłyśmy na samym końcu ale za długo to nie potrwało bo nauczyciel odrazu nas rozsadził. Kira jeszcze dyskutowała pewnie dlatego aby ten chłopak ją zauważył ale wkońcu ruszyła na ławke po drugiej stronie klasy. Nauczyciel go przedstawił i jak sie okazało. Gilbert chodzi ze mną do klasy. Nie powiem nawet przystojny ale nie w moim typie, za to bardzo w typie Kiry. Każdy chłopak z naszego rocznika jest w jej typie. Chłopak powiedział o sobie to co zapewne kazał mu Harris i zaczął szukać miejsca w sali. Rozglądał sie chwile aż wkońcu wzrok zatrzymał sie na mojej przyjaciółce. Widać uzyskała oczekiwany efekt jej wojny słów z nauczycielem. Chłopak kierował sie w jej strone i usiadł obok niej skanując ją przy tym wzrokiem. Dziwnie.
Poczułam sie strasznie dziwnie ale olałam to i uważałam na lekcji. Wkońcu jestem w pierwszej liceum od nierównych trzech miesięcy. Co prawda chodziłam tu do gimnazjum ale teraz mam już 16 lat. Czuje sie doroślej. Pewniej.
Lekcja minęła, jakoś wsumie to nie uważałam na niej tak jak sobie obiecałam bo mój wzrok wlepiony był w Gilberta i Kire.
Wszystkie przerwy spędziłam z Kirą która obgadywała "Gilbusia" na każdym kroku. Co chwile słyszałam jaki on nie jest przystojny, seksowny, mądry, zabawny, uroczy, chojny, rozsądny, pociągający, no ogólnie mówiła że to miłość życia bo pożyczył jej długopis. A ja tylko pogratulowałam sobie takiej intyligentnej przyjaciółki.
Gdy wracałyśmy do domu też zaczęł o nim gadać ale przerwała mówiąc wsumie bardziej interesującą rzecz niż Blythe.
- A i musimy iść na impreze do Davis'a.
- Spoko. Kiedy jest?
- W piątek. - skierowała swoją twarz w moją strone z bananem na twarzy.
- Piąteczek. - Odpowiedziałam równierz uśmiechając sie.
- Piątunio!! - krzyknęłyśmy razem na całe osiedle nie zważając na to ile ludzi uważa nas teraz za debilki. Odprowadziłam ją pod dom i poszłam w strone swojego. Usłyszałam jak ktoś za mną idzie więc przyśpieszyłam kroku bojąc sie że to jakiś pedofil.
Gdy usłyszałam je obok siebie podskoczyłam odwracając sie w strone szybko idącej osoby. To była tylko jakaś pani która po prostu sie spieszyła ale spojrzała w moją strone niezrozumiale a ja tylko przybiłam sobie piątke w myślach. Po chwili usłyszałam za sobą śmiech jakiegoś chłopaka i odwróciłam sie.
- Przed czym tak uciekasz? - podniósł brew do góry a na jego usta wkradł sie nie małych rozmiarów uśmiech.
- Blythe. - warknęłam w strone chłopaka.
- Tak sie nazywam. - zaśmiał sie.
- Daruj sobie. - powiedziałam odchodząc od Gilberta.
- Okej to spotkamy sie później! - krzyknął zza moich pleców.
Co to wogule było. Jest biały dzień a ja zesrana jak cholera wie co boje sie każdego kto sie do mnie zbliży. Co ze mną nie tak.Wróciłam do domu i uśmiechnęłam sie na myśl że wystraszyłam sie nie groźnego Blythe'a. Niewiem jak długo sie uśmiechałam ale zauważył to moja mama i zainterweniowała w tej sprawie.
- Chłopak? - zapytała z uśmieszkiem.
- Co jaki chłopak?- zapytałam niezrozumiale.
- Dziewczyna? - odrazu spowarzniała i podniosła brwi do góry.
- Co?! Nie! Nie jestem homo! Mamo!
Oburzona weszłam na góre po czym zaczęłam sie szczerzyć jak głupi do sera na myśl o tym co sie przed chwilą stało.
Kręcąc głową w rytm muzyki blackpink podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej piżame. Następnie poszłam do łazienki aby wziąć prysznic i pójść spać. Ale gdy leżałam gotowa aby pójść spać jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Gadał ze mną jakbyśmy znali sie od zawsze. Dlaczego? Teraz będe sie z nim przyjaźnić? Będziemy gadać? Co powie na to Kira? Tyle pytań zero odpowiedzi. Gdy uznałam że nie zasne włączyłam sobie losowy serial i oglądałam go do pierwszej w nocy ale gdy skończyłam pierwszy sezon uznałam że jestem śpiąca więc podniosłam sie z pozycji leżącej aby odłożyć laptopa na biórko i pójść spać. Ciekawe czy przyśni mi sie Zac Efron...
CZYTASZ
Nie Możesz Nawet Na Niego Patrzeć
RomanceLudzie sie zakochują, tymbardziej nastolatki które czują sie odrzucone przez rodziców. Samotność już ich męczy i chcą być kochane. Lecz gdy zdają sobie sprawe że nie spotkają odrazu miłości życia i dalej będą żyć w samotności, popadają w nałogi, dep...