rozdział 5

104 5 4
                                    

Halo czy rozmawiam z Kim YongSun?

-Hallo? Tak, o co chodzi?

-Z przykrością informujemy, że pani rodzina zginęła w wypadku samochodowym.

Rok później

-Dzien Dobry Sunny!-zawołała kobieta , uśmiechając się czule.-Śniadanie gotowe, siadaj.

-Dzien Dobry-skłoniłam się i posłusznie usiadłam na swoim miejscu. Czułam się niespokojnie. Wiedziałam, że dzisiaj wraca on i znowu będę musiała ukrywać się po kątach, aby na niego nie natrafić.

-O której dzisiaj kończysz Suji?-spytał mężczyzna patrząc w gazetę.

-O 15 Proszę pana.-odpowiedziałam. Spojrzał na mnie z nad rąbka gazety, delikatnie marszcząc brwi.

-Możesz się do mnie zwracać wujku. Wiesz przecież.

-Oczywiscie Proszę P.... Wujku.-poprawiłam się w ostatniej chwili. Mężczyzna pokręcił jedynie głową i wrócił do czytania. Wzięłam tosta i zamyślona zaczęłam go powoli przeżuwać. Byłam tak zajęta swoimi myślami, że nawet nie zauważyłam jak zadzwonił mój telefon. Z transu wyciągnął mnie dźwięk tostera. Zaskoczona odebrałam w ostatniej chwili.

-Suji, nie wiem jak ty, ale ja nie chcę mieć kolejnego spóźnienia, więc proszę rusz swoje 4 litery,bo odjadę bez ciebie.-zaskoczona spojrzałam na zegarek i prawie zadławiłam się chlebem. Szybko złapałam za plecak i krzyknęłam krótkie "do później" za nim wybiegłam przez drzwi. Wskoczyłam do auta, a przyjaciółką od razu ruszyła do przodu, łamiąc przy tym przynajmniej 5 zakazów poruszania się po jezdni.

Na miejsce dotarłyśmy w niecałe 3 min. Gdy zachamowała uderzyłam głową o deskę rozdzielczą.

-Cholera Elli. Mogłaś mnie uprzedzić-powiedziałam rozmasowując bolące czoło. Pod spodem zaczął tworzyć się siniak. Spojrzałam do lusterka-No super... Tego mi jeszcze trzeba było.-westchnęłam ciężko.

-Trzeba było wstać wcześniej.- powiedziała wychodząc. Elli byłą przepiękną latynoską. Do Korei przeprowadziła się 10 lat temu, ale temperament w niej pozostał. Otworzyłam drzwi i szybkim krokiem udałam się do kawiarni, gdzie czekał już na nas szef, patrzący na zegarek.

- Zostało wam 10 sekund. Jeszcze chwila, a  spóźniłybyście się już 4 raz w tym tygodniu. Gratuluję, dzisiaj jeszcze nie wylecicie.-odwrócił się i odszedł do swojego biura. Spojrzałyśmy na siebie z Elli i wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Widziałaś jakiego zgrywał twardziela?- zachichotałam.

- I tak wiemy, że nas kocha-zasmiała się, wchodząc za lade.- Dzisiaj ja robię za barmankę. Ciebie czeka fartuszek-rzuciła w moim kierunku biały materiał, który od razu związałam w talli.

-Super. Znowu będę musiała się do wszystkich sztucznie uśmiechać.-zrobiłam sztuczną podkówkę. Przyjaciółka parsknęła widząc moją udawają reakcje.

- I tak zawsze uśmiechasz się do wszystkich, jak głupi do seta.-rzuciłam w nią ścierką, a ona próbując uniknąć odstrzału, strąciła prawie blender do mleka.

Znowu wybuchnęłyśmy śmiechem, który przerwał klient dzwoniący w dzwoneczek. Szybko opanowałyśmy się i zajęłyśmy się pracą. Ona przyjęła zamówienie, a ja zaczęłam wycierać stoliki. Gdy odszedł od lady, Elli przywołała mnie gestem ręki.

-Widziałaś tego przystojniaka?-spytała zagryzając wargę.- Jak myślisz, napisac mu mój numer telefonu na kubku?

-Ale wiesz, że jak obrudzisz szklankę markerem to wtedy na pewno nas szef wyleje?-spytałam z ironicznym uśmiechem. Dziewczyna spojrzala na mnie złowrogo.

-On chcę kawę na wynos-przewróciła oczami i znowu z utęsknieniem zaczęła spoglądać, na siedzącego na końcu sali chłopaka, z zaciągniętym na głowę, kapturze. Miał ładnie rozbudowane ramiona i zgraną budowę.

-Jak chcesz-wzruszylam ramionami.-Pójde wymienić filtr do kawy.

-Okej. Przypilnujesz chwilę baru? Muszę iść do łazienki

-Jasne- Odwróciłam się i zaczęłam szperać przy expresie. Nagle za sobą usłyszałam znajomy głos.

-Jak tam z moją kawą?-zamarłam. Przez moje ramiona przebiegł zimny dreszcz.

-Zaraz będzie-starałam się to powiedzieć jak najszybciej, aby nie mógł poznać mojego głosu.

-Dobrze poczekam-odpwowiedział. Czułam się jakbym miała zaraz dostać zawału. Cały czas tyłem, zaczęłam przemieszczać się w stronę kuchni.

-Suji. Co ty wyrabiasz?-spytała zaskoczona Elli.- Wracaj zaraz na salę, bo klienci czekają.

W myślach błagałam Boga aby mi pomógł, ale najwyraźniej znowu mnie olał. Bo za sobą zaczęłam słyszeć wołania klientów.Postanowiłam się poddać i z hardą miną (przynajmniej mi się tak zdawało) odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę pierwszego stolika.

-Suji?-uslyszalam za sobą, ale postanowiłam iść dalej, przyspieszając. -Ej poczekaj- usłyszałam i po chwili poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Odwróciłam się powoli że sztucznym uśmiechem.

-Cześć, Yoongi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Trust MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz