Powrót na Zeffo zleciał zbyt szybko. Usiadłam sobie w kokpicie z załogą, pomimo poczucia tego dziwnego, niezrozumiałego odrzucenia przez Cere. Z jej rozmowy z pilotem dało się wywnioskować, że lubował się on w hazardzie. Nie no, kto co lubi, nie miałam zamiaru ani go potępiać, ani nawet wypytywać o przeszłość z tym związaną. Wspomnieli coś o tym, że był ścigany przez jakieś Pomioty Haxionu, czy coś, i chociaż nie brzmiało to groźnie miałam nadzieję, że się na nich nie natkniemy.
Rozpoczęło się lądowanie. Chwyciłam się oparcia fotela, na którym siedział Cal, by nie zaliczyć kolejnej już gleby, a gdy tylko statek bezpiecznie spoczął na ziemi, puściłam się go i odeszłam na parę kroków. Byliśmy z powrotem na tej dziwnej, pełnej szturmowców i koziołków planecie, w celu odnalezienia kolejnego dziwnego grobowca, pewnie daleko stąd. Fakt, chciałam więcej adrenaliny, ale gdy tylko moje myśli schodziły na te tory, wszystko, co związane z Zeffo, przypominały mi się też trasy, jakie będzie nam dane przemierzyć.
Okej, dasz sobie radę. Jesteś wojowniczką, nie poddajesz się, musisz pokonać swój lęk.
Odetchnęłam głęboko. To było żałosne, w końcu jako Jedi przemierzałam kosmos, walczyłam z Imperium, robiłam tyle szalonych, wspaniałych rzeczy, a zdawałam sobie sprawę, że jedna zbyt wysoka platforma bez barierki mogłaby mnie zgubić. Nie wiedziałam dokładnie jak udawało mi się do tej pory. Grunt, że działało. Okej, nie myśl o tym.
— Poradzisz sobie — usłyszałam głos byłej Jedi skierowany do mojego towarzysza, przyprawiający mnie w tym momencie o ból głowy i zgrzytanie zębów. Kestis jakby już wiedział, co nadchodziło, zerknął w moją stronę niepewnie. Oj tak, jednak nie miałam zamiaru odkładać tego na później.
— Co zrobiłam?
Ona też na mnie popatrzyła, a wraz z nią jeszcze zainteresowany Greez, więc teraz cała trójka gapiła się prosto na mnie, przerywając cokolwiek tam oni robili. Dostrzegłam, jak rudy układa ręce po bokach, tak jak to miał ostatnio w zwyczaju, a sama stałam sztywno, podchodząc jedynie o krok do kobiety.
— Co zrobiłam, że tak bardzo mną gardzisz? — powiedziałam zaciskając szczękę, choć nie chciałam wyjść na wściekłego szczeniaka proszącego się o danie mu w pysk. Po prostu puściły mi nerwy.
— To nieprawda — zaprzeczyła od razu, unosząc głowę i pokazując tym swoją wyższość nade mną. Podeszłam jeszcze bliżej, gapiąc się na nią z dołu w oczekiwaniu na prawdę.
— Bzdura, nawet oni nie są na tyle ślepi, by tego nie zauważyć — chaotycznie wskazałam ręką na męską część załogi. Zacisnęli usta, jakby naprawdę bardzo nie chcieli brać udziału w tej rozmowie. Nie dziwiłam się. — Po co w ogóle mi wtedy pomogłaś, po co wzięłaś mnie na ten statek i wyznaczyłaś zadanie, które według ciebie tylko on z naszej dwójki jest w stanie wykonać?
— Nie twierdzę tak — odparła nieco ciszej, wreszcie po tak długim czasie patrząc mi prosto w oczy.
— Chcę wiedzieć, Cere — domagałam się szczerej odpowiedzi. — Co ci takiego zrobiłam? No śmiało, proszę, i tak nie jesteśmy przyjaciółkami, możesz powiedzieć mi to prosto w twarz. Oczywiście jeśli masz odwagę — dodałam bez zająknięcia.
— Nie powinnaś drążyć, mamy mało czasu.
— To wymówka, wiesz, że zdążymy.

CZYTASZ
TRUST ONLY IN THE FORCE ➵ fallen order fanfiction
Fanfiction❝Trilla, zamknij mordę❞ Dwójka młodych Jedi musi stawić czoło lasce emo, tej drugiej rodzaju męsko-żeńskiego i całej reszcie Imperium. A gburowata załoga w postaci Laterończyka i wymagającej babki z wytrzeszczem wozi ich po kosmosie mając nadzieję n...