Rozdział 15.

1.9K 109 70
                                    

Camila*

Nie takiego obrotu spraw się spodziewałam. To nie tak miało wyglądać i wcale nie dziwię się że nasza córka zareagowała tak a nie inaczej. Mina Lucy kiedy zobaczyła Rorie i usłyszała z jej ust to co wykrzyczała również wcale mnie nie zaskoczyła. Ale Lauren trafiła do szpitala i wróciłyśmy tam wszystkie razem,oczywiście Lucy była nieobecna i próbowała wyciągnąć cokolwiek od dziewczyn odnośnie świadomości posiadania dziecka przeze mnie i Lauren. Te zdawały się ją ignorować i nie odpowiadały jej na nic. W szpitalu dowiedzieliśmy się że w wyniku szoku i mocnego wysiłku ona straciła przytomność i musi tutaj zostać na jakiś czas by ją skontrolować,miała wypadek x lat temu więc zapewne zaglądając w jej kartotekę wiedzą co jej dolega. Austin również siedzi w potężnym szoku i patrzy na córkę jakby widział ducha co najmniej. W między czasie dziewczyny bliżej zaczęły rozmawiać z Rorie,siedzę jak zaczarowana cała zapłakana bo nie tak miało być i nie planowałam tego w ten sposób. 

-Wróciłaś tutaj po to by przedstawić Lauren jej dziecko? Cała ta akcja z tym wszystkim miała na celu...Camila kurwa co to ma znaczyć?!-Wcale się nie dziwię jej że jest wściekła. Ale nie mam obowiązku jej się tłumaczyć i spowiadać z moich błędów prawda? 

-Lucy z całym szacunkiem do ciebie,nie mam obowiązku spowiadać ci się z tego po co wróciłam. Prawda się wydała owszem,ale prawnie to córka Michelle nie Lauren. Nie miała pojęcia o niej ponieważ zniknęłam i tyle. Teraz leży w szpitalu więc chciałabym skupić się na jej zdrowiu.

-Moja dziewczyna ma dziecko o którym nie miała pojęcia a ty karzesz mi być spokojna?! Masz pojęcie jak to namiesza nie tylko w naszym życiu? Camila zabawa w podchody była niedojrzała z twojej strony powinnaś prosto z mostu powiedzieć prawdę nim zaczęła układać sobie życie w jakikolwiek sposób.-Podniosłam się bo zaczęła przesadzać. 

Zauważyła to Ariana z Austinem i podnieśli się w naszą stronę. 

-To moja sprawa powiedziałam ci coś Lucy,nie interesuję mnie twoje życie i odczucia w tym temacie. Interesuje mnie zdanie matki mojego dziecka,to co ty postanowisz w tej sprawie nie jest moją broszką.-Nie pozwolę sobie. 

Ariana podeszła i powiedziała Lucy że nic tutaj po niej. W tym czasie Austin stanął za mną i objął mnie w geście wsparcia. Ta zaczęła drzeć się po Arianie że wiedziała o tym doskonale i nie powiedziała jej o tym nic a nic,ta ja zripostowała i powiedziała że w aktach Camili od samego początku było napisane że jest matką wystarczyło zajrzeć i tyle. Nie jest na tyle nie ogarnięta jak się jej wydawało. Spojrzała na nas i wyszła po prostu. Cudownie naprawdę jeszcze tego brakowało. Dostałam informacje od potencjalnej żony Allyson że mam się nią nie przejmować i wracać do dziewczyn i córki. Tak też zrobiłam i byłam w szoku tym że Normani wiedziała i nie była zaskoczona. Wszystkie na mnie patrzyły i powiedziały mi że teraz i tak prędzej czy później będziemy musiały porozmawiać. Mówię im że nie miałam zamiaru zrobić tego w ten sposób,jednak teraz to i tak nie ma znaczenia ponieważ Lauren wie. One wiedzą. Jedyne co mi zostało to czekać na jakikolwiek odezw z strony nieprzytomnej kobiety. Moje dziecko znosi całą tą sytuację lepiej niż ja w tym momencie. 

-Jak się trzymasz mamo?-Mam ochotę najebać się w trzy dupy dziecko drogie ale ci tego nie powiem. 

-Córeczko nie będę cię okłamywać...najbliższy czas może być mega ciężki dla mnie,nie chciałabym żebyś ty również to źle znosiła dlatego przepraszam cię za to co może potencjalnie się wydarzyć.-Ona macha na mnie tylko ręką tak samo jak DJ.

-Eeee tam mamo uwierz mi bywało gorzej. Ciocia DJ mówi że co nas nie zabije to nas wzmocni,a w razie czego można odjebać jakąś zabawną akcję.-Postawiłam oczy w tym momencie jednak sił mi zabrakło na skomentowanie tego. 

Jedyne co do mnie doszło w tym momencie to fakt że zbyt dużo czasu spędza z Dinah. Ale lekarz wyszedł do nas i powiedział że obudziła się,pozwolił nam wejść więc wtedy Austin zaproponował że zostanie z młodą. Dobrze bo nie chciałabym żeby słyszała to co może tam paść. Nie mam pojęcia jak bardzo przejebane możemy mieć w tym momencie. 

Lauren*

Mój cały świat runął jednym zdaniem. Wszystko jakby straciło na wartości,nie miałam ochoty na nic innego jak przenalizowanie tego czy ta dziewucha wiedziała o tym i zataiła to przede mną. Jestem słaba. Jestem obrzydzona tą sytuacją i zniesmaczona. Nie mam pojęcia co zrobić nawet. Wiedziały...

Wszystkie wiedziały o tym że ma dziecko i mimo to siedziały cicho,teraz zaczęłam rozumieć słowa i nienawiść Mani. Zaczęłam rozumieć nastawienie Michelle do niej. Każde słowa o tym że zniszczyła życie Michelle nie raz,nie dwa. One po prostu zagrały na moich uczuciach. Mam żal i nienawiść do nich. Wchodzą do mnie wszystkie prócz Lucy i Austina i...dziewczynki. Patrzą na mnie z żalem i rozpaczą,Camila nawet nie ma odwagi na mnie spojrzeć po tym wszystkim. Ja wiem że mój wzrok jest pusty dla nich,wiem że nic z niego nie wyczytają. Wiem też...mam dość.

-Lauren nim cokolwiek powiesz daj nam to wszystko wyjaśnić dziecinko okej? Nie miałyśmy pojęcia o tym wszystkim od razu...dopiero wtedy kiedy Mani i Ariana zaczęły szukać prawdziwego powrotu dziewczyn tutaj...ja również zaczęłam się tym interesować i...-Unoszę rękę na znak by przestała bo to zbędne. 

-Czas jest nieistotny w tym momencie nie uważacie? Nie interesuję mnie która,kiedy i w jakim czasie się dowiedziała. Boli mnie...okropnie boli mnie fakt że widząc jak zaczynam układać sobie życie którego nie miałam długo wy nic nie mówiłyście tylko patrzyłyście po prostu na wszystko z boku.-Nie mam pojęcia czemu chce mi się płakać. 

Dinah zaczęła mówić coś o tym że w tym momencie żadne tłumaczenie z żadnej strony nie będzie miało teraz sensu ponieważ jest tu za dużo emocji. Ma rację owszem ale w tym przypadku nie jest to takie proste jak się wydaję. Spojrzałam na nie i powiedziała...w zasadzie zapytałam co mam teraz zrobić z Lucy? Co mam jej powiedzieć i jak mam zacząć to wszystko? Zapytałam o dziewczynkę,wtedy Camila na mnie spojrzała. Jestem wściekła i nie potrafię na nie patrzeć. Nawet na Camilę. Zapowiedziałam że nie chce widzieć żadnej z nich dopóki nie wrócę do jakiekolwiek zdrowia psychicznego i fizycznego,poowiedziałam że moje zaufanie do każdej z nich upadło i nie interesuję mnie teraz nawet odbudowa tego. Nie chcę widzieć żadnej z nich. Spojrzałam na Camilę wtedy i powiedziałam jej tylko że gratuluję. Kazałam wszystkim wyjść po prostu i zostawić mnie w spokoju. Nie interesuje mnie co myślą o mnie i mojej psychice. To nie jest wcale takie proste. Nie da się tak po prostu udawać że jest wszystko git. Bo nie jest i nie będzie. Opuszczają mój pokój bez żadnego słowa i wtedy zaczynam płakać w niebogłosy do poduszki. Dlaczego kurwa mać to mnie spotkało? Michelle ty jebana szmato. 

Miłego Czytanka^^ 

Ten krótki bo rozdziały nie będą miały jednakowej długości. Liczę że zmienna budowa bardziej zachęci was do czytania. Akcja ma się rozkręcać na zmianę. 

"Liar" // CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz