2

659 43 36
                                    

DEKU

*w akademiku*

Dzisiaj zapowiadał się fajny dzień, bo jak tylko rano się obudziłem to mama obiecała mi, że jak tylko skończę lekcje to pójdzie ze mną na lodowisko. Co prawda ona też tam będzie, ale i tak się cieszę, bo spędzanie czasu z bliskimi jest dla mnie bardzo ważne.

Jak tylko zaczęły się lekcje to dostałem załamania. Kacchan mój "przyjaciel" powiedział, że przeze mnie dostał ochrzan w domu, bo nie był pierwszym uczniem z naszej starej szkoły który dostał się do U.A więc po lekcjach mnie zbije. Oczywiście mu nie uwierzyłem, bi zawsze tak mówi.

*po lekcjacjach*

Kiedy wracałem po lekcjach do domu coś mnie wepchnęło w ciemny zaułek. Kiedy chciałem z niego wyjść zobaczyłem go... Czerwone ślepa patrzyły się na mnie. Jego szyderczy uśmiech uśmiechał się złowrogo. Z rąk strzelały mu iskry... Tak to był Kacchan... Naprawdę chciał mnie zbić. Nawet nie wiem kiedy on mnie uderzył, ale po minucie byłem poobijany, a wiedziałem, że dopiero się rozkręca...

*5 minut później*

TODOROKI

Wracałem do domu kiedy usłyszałem krzyki. To był Deku, ale... Nie był sam. Zobaczyłem jak Bakugo bije Ręku. Od razu pobiegłem mu pomóc. Zamroziłem go tak żeby nie mógł się ruszyć. I wtedy pomogłem Deku.

Był on cały poobijany i z ust mu leciała krew. Miałem nadzieję, że przeżyje, bo... Ja chyba coś do niego czułem.

-Hej... Wszystko gra?- zapytałem- Wiesz co nic nie mów. Zabite cię na pogotowie

-NIC NIE RÓC. SAM POYRAFIĘ SOBIE PORADZIĆ-wykrzyczał i wtedy zaczął płakać. Przytuliłem go.

-Znaczy nic mi nie jest.- powiedział po jakimś czasie- W końcu to nie pierwszy raz kiedy Kacchan mnie bije. Robi to od dzieciństwa.

-Czekaj co?- zapytałem zdziwiony- Dobra nie ważne idziemy na pogotowie.

I wtedy wziołem go jak pannę młodą.

-Hej puszczaj-krzyczał Deku, ale ja nie zamierzałem tego zrobić.

*w szpitalu*

-Pacjent nie jest w dobrym stanie- oznajmił doktor- jest posiniaczony i ma połamane kości. Zna może pan jakąś jego bliska osobę?

-Niestety nie-odpowiedziełem- s kości to łamie sobie przez jego moc. Najwidoczniej się bronił...

-Czy pan jest jego narzeczonym, albo kimś blizkim- zapytał lekarz?

-Co takiego? NIE! Z nad panu to przyszło do głowy?

-Panjent cały czas mamrocze "nie przestaje go kochać jest taki opiekuńczy" albo "mój Todoś on będzie mój"

Czyli on mnie kocha. Słodziaczek... Aj. Todoroki o czym ty myślisz nie wolno tak. Mehhhh... Czemu to nie jest takie łatwe?

*następnego dnia*

URARAKA

-Todoroki? Widziałeś Deku? Nigdzie nie mogę go znaleść

-Deku?- powiedział Todoroki- on jest w szpitalu, bo Bakugo go zbił.

-BAKUGO GO POBIŁ??? IDĘ GO WYSŁEĆ W KOSMOS- zaczęłam się drzeć

No co? Ja kocham Ręku i nic tego nie zmieni. Ah... On jest cudowny.

-BAKUGO!!! GDZIE JESTEŚ!?!?!? CHCESZ ZOBACZYĆ JAK WYGLĄDA KOSMOS!?!? JAŚLI NIE CHCE TO I TAK GO ZOBACZYSZ!!! BAAAAKUUUUGOOOO- darłam się w niebogłosy.

TodoDeku | BnhaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz