- Co teraz mamy? - pytam - Lekcje. - odpowiada Mad. - Ale jaką? - dopytuje. - Nie fajną. - Czyyyli? - dopytuje - Jak się zacznie to zobaczysz. - Zawsze taka jesteś? - Jak? - Taka wkurzająca. - Ja jestem wkurzająca? - Taak. Poszła sobie. Okeeeej. - Współczuję stary. - mówi Lukas. - O co ci chodzi? - Znając ją nie odezwie się do ciebie przez cały tydzień i zrobi ci jakiś przekręt. - Skąd to wiesz? - Mieszkałem z nią większą część życia. - Racja. Mam przejebane. Lekcje minęły dość szybko. I tak jak Lukas powiedział tak też się stało. Madison nie odezwała się do mnie ani razu. Zajebiście. - Madison. - cisza - Dziewczyno no odezwij się. - cisza. - Ej no. - Przytuliłem ją od tyłu. - No bardzo bardzo proszę odezwij się. - pokiwała przecząco głową. - Czemu? Podciągnęła rękaw i pokazała napis na nadgarstku ,,Bo gówno pojechało do Śremu" - Przygotowana na wszystko. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu. Znowu nie odezwała się ani razu. Dziewczyna poszła do swojego pokoju. - To żeś się wkopał. - Taa zajebiście. Idzie ja jakoś udobruchać? - A czemu pytasz? - A temu, bo siedzę z nią na każdej lekcji i nie mam z kim gadać. Ponieważ Daniel jest pochłonięty rozmową z Nathanem i na odwrót. - Nie da się. - To mam przesrane.
Tydzień później:
Madison POV
Nie odzywam się do Nikodema ani słówkiem przez cały tydzień. A, że jeszcze brakowało psikusa zrobiłam go wczoraj. No przykro mi Nikodem. Taka porada na przyszłość. Nie zostawiaj się szamponów na wierzchu, gdy jestem na ciebie zła. Zrobiłam delikatny makijaż, włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Gotowa zbiegłam po schodach. Zjadłam śniadanie i poszłam do szkoły. Nie chce mi się czekać na chłopaków. Znając ich szczęście przyjdą pod koniec przerwy.
Lukas POV
Gotowy zbiegłem na dół. Wchodzę do kuchni, a w oczy rzuca mi się mała karteczka. ,,Uwaga na Nikodema. Może być dziś odrobinę wściekły" Czyżby Madison wypełniła swój rytuał całkowicie? Ciekawe co wymyśliła. Po chwili schodzi reszta chłopaków. No oprócz Nikodema to jest nasza śpiąca królewna. - Ej a Madison nie miała przypadkiem zrobić śpiącej królewnie jakiegoś kawału? - pyta Daniel. Podałem mu kartkę, którą przeczytał na głos. Po chwili do kuchni zbiegł Nikodem. - A ty co taki wkurwiony? - pyta Nathan. - A temu. - mówi ściągając kaptur. O cholera. Cała czwórka popadła w śmiech, a on patrzył się na nas jak na idiotów.
Nikodem POV
Gdy rano przejrzałem się w lustrze i zobaczyłem swoje włosy myślałem, że zejdę na zawał. Taaa doigrałem się. Dolała mi czegoś do szamponu i teraz moje włosy są fioletowe. Ale przyznam pasuje mi ten kolor. Teraz jedziemy już do szkoły. Od razu kierujemy się do swoich klas wiedząc, że za nie całą minutę zadzwoni dzwonek. - I jak tam nowa fryzura? - pyta Madison siadając obok. Po chwili do sali wchodzi nauczyciel. - Szczerze? To nawet pasuje mi ten kolor. - Wiem, specjalnie brałam taki, żeby pasował, inaczej miałabym zjebke, że zrobiłam Lukasowi z kumpla klauna.
Lekcja minęła dość szybko. - No prooszę. - od dobrych kilkunastu minut Mad próbuje mnie namówić, żebym pokazał te fioletowe włosy. O nie. Tak łatwo nie będzie. - O co ona cię tak błaga? - Ma zdjąć kaptur. - Nie ma tak łatwo. Trzeba sobie zasłużyć. - odpowiedziałem. - A mam się znowu fochnąć? - Nie. - To zdejmij kaptur. - Mam jeden warunek. - mówię chytrze się przy tym uśmiechając. - Mam się bać? Logan, Nathan, Lukas i Daniel pokiwali twierdząco głowami. - Przeżyje to nie? - Zależy. A teraz chodź. - mówię do Mad - A wy - pokazuje na chłopaków - zostajecie tu. Pobiegliśmy do starych szatni. - Ja się na serio zaczyna bać. - mówi gdy jesteśmy na miejscu. - No przecież cię nie zabiję. - śmieje się. - Mam na dzieję. No to co chcesz? - A buziaka. O tu. - mówię pokazując na swoje wargi. - Tylko? - pyta podejrzliwie. - Tylko. - Mały idiota. Najpierw kaptur. - Nie. Najpierw ty tu chodż, żebym wiedział, że nie spierdolisz.
Madison POV
- Mały idiota. Najpierw kaptur. - Nie. Najpierw ty tu chodż, żebym wiedział, że nie spierdolisz. - jednak głupi nie jest. Podeszłam do chłopaka, a ten ułożył swoje dłonie na mojej tali. Zsunełam kaptur z jego głowy. - Wyglądasz słodko z tym kolorem. - powiedziałam. - To dobrze. A teraz buziaczek, bo inaczej założę kaptur z powrotem. Chciałam złożyć przelotnego buziaka, ale chłopak przysunął mnie bliżej siebie łącząc nasz usta w pocałunku. - Zaliczone. - szepcze mi na ucho. - Ha,ha - mówię ironicznie. - Nikomu ani słowa. - Jasne. A i to ty wyglądasz słodko. - mówi uśmiechając się. - Nie zapędzają się kochanie. - mówię i pcham go wskazującym palcem w klatkę piersiową. Wracamy do chłopaków którzy chodzą w kółko. - Ty żyjesz! - krzyknął mój brat podchodząc do mnie. - Nawet nie miałem zamiaru jej zabić. Przez myśl mi to nie przeszło. - mówi Nikodem. - No mam na dzieje. - Nikodem co ci się stało? Co ty masz na głowie. Wyglądasz jak... jak... Brak mi słów. - Wygląda jak chce wyglądać. No przykro mi Tori. - Współczuję twoim rodzicom. Musieli wychować takie coś. - wskazała na mnie. Pociągnęłam ją za rękę w kierunku starych szatni. Ze mną się nie igra. Przyszczypiłam ją do ściany. - Zamkniesz się suko? - Nie. - odpowiedziała. - Stul ten ryj bo nie ręczę za siebie. - Poprawczak chętnie cię przyjmie. - Stul dziób. - syknęłam - Bo co mi zrobisz. Uderzysz? - Oj kochana zrobię coś znacznie gorszego. - powiedziałam powoli wyciągając pistolet z paska. - A co niby? - prycha. - A to. - w zabujczym tempie przyłożyłam jej broń do skroni. - i co już nie jesteś taka mądra. - W końcu błoga cisza. - Jeżeli powiesz komu kolwiek słówko o tym co się tu stało nie zakończy się na ostrzeżeniu. A ty wylądujesz w szpitalu. Zrozumiano? - Tak - cicho szepnęła - I dobrze. Papatki. - powiedziałam i wyszłam na korytarz. Uprzednio chowając broń w poprzednie miejsce. - Żyje? - pyta Lukas - Tak. Więc się ciesz. Nie wyląduje za kratkami. No chyba, że powie o słowo za dużo.