9

1.3K 90 51
                                    


Od tego czasu Tom dał mi spokój. Przestał być nachalny, nie ładował mi się do łóżka, skończyły się całuski na dobranoc czy choćby te, które miały pomóc zamknąć mi buzię gdy protestowałem. Przestał mnie przytulać, przestał mi gotować. Owszem, wciąż czochrał mi włosy i pstrykał mnie w uszy i żartowaliśmy razem ale to już nie było to samo. Od kąd wyzdrowiałem, jego zachowanie znów wróciło do normalności.

Brakowało mi tego. Broniłem się przed tym. Analizowałem wszystko godzinami. Moją tęsknotę usprawiedliwiałem tym, że gdy Tom robił te wszystkie rzeczy, czułem się komuś potrzebny, czułem się kochany i podobało mi się, że ktoś jest mną po prostu zainteresowany, jestem w  centrum uwagi. Wmawiałem to siebie mimo, iż do tej pory nie wiem czy to prawda czy tylko kłamstwo.

Nie mam odwagi go oto zapytać. Czemu przestał to robić i czy znów zacznie? Dla czego to robił i czy podobało mu się? Nie mogłem zapytać, wyszedł bym na..no właśnie, na kogo bym wyszedł? Pedała, uległą ciote.

Nie chcę aby Tom lub ktokolwiek postrzegał mnie w ten sposób. Co jeśli ten czarnooki gównojad mnie podpuszczał z tymi czułościami? Wyjdzie na to, że mi zależy a ja po prostu tęsknię.

Po kolejnym nie udanym zimowym dniu marzyłem już tylko o tym aby usiąść w wannie pełnej gorącej wody. Tak jak pomyślałem, tak zrobiłem. Naszykowałem sobie ubrania na zmianę, ręcznik i ruszyłem w stronę łazienki. Będąc na korytarzu usłyszałem Toma i Edda siedzących prawdopodobnie w kuchni. Odłożyłem ubrania i ręcznik na pralkę po czym zajrzałem do kuchni.

-O, Tord, dobrze, że jesteś. Już miałem cię wołać na leki-Edd uśmiechnął się i otworzył szafkę nad blatem, trzymaliśmy w niej plastry, wodę utlenioną itp.

-Jakie leki?-od razu się zdziwiłem. Przecież skończyłem brać antybiotyk.

-Na odporność-uśmiechnął się Tom. - Żeby nasza dzidzia nie chorowała

-Nie chcemy żebyś się czymś zaraził skoro jesteś świerzo po chorobie-odpowiedział Edd.

-Dzięki za troskę-uśmiechnąłem się.

-Jaką troskę? Robię to z przymusu. Nie chcę leżeć z gorączką gdy przyniesiesz jakiegoś syfilisu do domu-zielonooki podał mi tabletkę do rozpuszczenia z wodą a drugą do popicia.

-No dzięki-wywróciłem oczkami. Nie mam pojęcia czmeu ale w głębi siebie chciałem usłyszeć jak Tom mówi, że się martwi, zaopiekuje się mną czy coś w tym stylu. Albo podejdzie i podniesie mnie na ręce jak małe dziecko mimo, że jestem tylko parę centymetrów niższy. Lecz tak się nie stało. Czarnooki poszedł w swoją stronę a zielonek w swoją. Zostałem sam z moimi myślami, które znów przyćmiły m mój umysł jak chury przyćmiewają słońce na niebie.

𝔽𝕖𝕧𝕖𝕣/𝚃𝚘𝚖𝚝𝚘𝚛𝚍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz