Do domu Agnieszki pojechałyśmy taksówką. Powiedziała, że nie lubi komunikacji miejskiej. Wiedziałam, że zdania nie zmieni , więc nawet nie próbowałam jej namawiać.
Jechałyśmy dwadzieścia minut. Taksówka zatrzymała się. Agnieszka wyszła z auta , a ja zaraz za nią. Rozejrzałam się po okolicy i nagle stanęłam jak wryta. Przede mną stał wielki dom. Willa. Pałac. Nie wiem jak to nazwać, ale było wielkie. I drogie. Po chwilowym szoku zaśmiałam się:
- Nie wiedziałam, że lubisz żartować.
- Co ? - spojrzała na mnie zdziwiona Agnieszka.
- No jak to co ? Nie rób sobie jaj, tylko idźmy do Twojego prawdziwego domu - odpowiedziałam.
- Jak chcesz - rzuciła Agnieszka.
Wiedziałam, że tu nie mieszka, ale przyznam , że jej się udało, bo przez chwilę uwierzyłam, że ten Biały Dom faktycznie jest jej.
Nagle Agnieszka ruszyła przed siebie wprost do furtki.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- No idę do mojego " prawdziwego domu ", tak jak chciałaś. - odpowiedziała Agnieszka tym swoim obojętnym tonem.
Byłam przekonana, że dalej żartuje, kiedy nagle wpisała kod w domofonie, a furtka otworzyła się. Stałam i patrzyłam się tylko.
- No idziesz czy będziesz tak stała? - zapytała Agnieszka.
Ruszyłam za nią, dalej nie mogąc się otrząsnąć. Ma tak drogi dom , że jej rodzice chyba okradli wszystkie banki w mieście, a sama ubiera się tak... skromnie. Nie do końca rozumiałam. Większość bogatych ludzi chodzi ubranych , jak na wręczenie Oscarów, tym czasem Agnieszka nosi wytarte spodnie i starą bluzę. Założę się , że gdyby chciała , mogłaby mieć prywatnego projektanta.
Weszłyśmy do domu. Było tam tak pięknie, że bałam się czegokolwiek dotknąć , żeby nic nie popsuć. Agnieszka zaprowadziła mnie do kuchni.
- Chcesz coś do picia ? - zapytała.
- Nie , dzięki. - odpowiedziałam.
Boże jaka wielka kuchnia. Co oni tu robią? Kręcą MasterChefa?
Agnieszka usiadła na krześle barowym przy wyspie kuchennej. Poszłam w jej ślady.
- Zdziwiona? - zapytała trochę zawstydzona.
Chyba moja otwarta z zachwytu buzia lekko ją peszyła.
- Trochę - przyznałam w końcu dochodząc do siebie.
Nie wiem czy bardziej byłam zdziwiona tym , że dom może być tak ogromny, czy tym , że był to dom Agnieszki. Po prostu nie spodziewałam się tego. Bogatych widać z daleka, a Agnieszka...
- Nie chcę , żeby ludzie wiedzieli jak mieszkam. Nie chcę , żeby zadawali się ze mną tylko ze względu na pieniądze... - przerwała ciszę Agnieszka.
- Więc...czemu mnie do siebie zaprosiłaś? - zapytałam , nie do końca świadoma, że moje słowa mogły ją urazić.
- Bo Ty próbowałaś mnie poznać nie wiedząc , że jestem ...
- Bogata ? - dokończyłam.
- Ta ...
- Nie lubisz się tym chwalić, co ?
- Nie za bardzo. Wcale nie potrzebuję tego wszystkiego do szczęścia.
- W takim razie czego potrzebujesz?
- Rodziców, przyjaciół... - powiedziała smutna dodając po chwili:
- Pieniądze niekorzystnie wpływają na relacje między ludźmi. Ci co pieniądze mają - gonią po więcej ,zapominając o bliskich. Ci co nie mają - zazdroszczą tym , którym powodzi się lepiej. Ciężko poznać kogoś , kto nie ocenia ludzi po zarobkach , a po tym , jacy są.
No tak. To niestety prawda...
Agnieszka jest bardzo mądra i dojrzała. A może to ja jestem dziecinna ? W każdym razie czułam się ,jakbym rozmawiała z dorosłym. Bardzo smutnym dorosłym. Nie wiem , jak udało jej się wyrosnąć bez rodziców na tak mądrą dziewczynę. Nie pytałam. Kiedy uzna , że warto, opowie mi o tym. Ale jednego byłam pewna - muszę ją bliżej poznać.**********
Hejka! Jestem bardzo ciekawa waszej opinii i czy w ogóle warto pisać dalej.😅 Możecie dać znać w komentarzach. 😀

CZYTASZ
My - niezniszczalni
Short StoryKasia zaczyna pierwszą klasę liceum. Musi wyjechać ze wsi i zamieszkać w mieście. Nie zna tam nikogo , oprócz kobiety , u której będzie mieszkała. Kolejne tygodnie w mieście przynoszą tylko same rozczarowania. Mimo tego młoda dziewczyna nie poddaje...