69

939 29 15
                                    

Siedział sam. Wiedział ze zawinił, że to jego wina i że to tylko przez niego Olivi nie ma.
Był realistą. Czuł to.
W tym samym czasie Mads jechała do nich.
Była zbyt roztrzęsiona żeby prowadzić, a jedyną osoba która mogła ja zawieść był Jaden. Wiedziała ze gdzie w głębi nie chciał jej śmierci, ale to ze się tam pojawi zwołuje wszystkich jeszcze bardziej. Jednak nie miała wyboru. Musiała.
Jej telefon zaczął dzwonić. Drżącą ręka wyjęła go z plecaka. Cynthia. W duchu wierzyła ze powie jej ze żyje, że ma się dobrze. Wypuściła wstrzymywane powietrze i odebrała.
Przez chwile żadna z nich nic nie mówiła.
-jedziesz? Potrzebuje Cię...-wyszeptała pomiędzy płaczem Cynthia.
-za chwile bede...-Mads czuła obowiązek być przy niej.
-niech da nam jebane 10 minut-westchnął Jaden uderzając w kierownice kiedy stanęli na światłach.
Cynthia odrazu usłyszała głos Hosslera. Była na niego znieczulona, rozpoznałam go spośród innych 15 głosów.
-onn...jest z tobą...-zająknęła się i wytarła łzy które spłynęły po jej policzkach.
-Cynthia...-Mads wiedziała że ją zawiodła.
-nie przyjeżdżaj-ostro powiedziała i się rozłączyła.
Za późno. Już byli.
-wyjść z tobą?-zapytał Jaden, Mads jedynie pokiwala głowa i wyszła z samochodu.
Przed Chase'em nie udało się ukryc wysokiego chłopaka wysiadającego z samochodu.
Nie będzie ukrywał, zazdrościł mu-mógł robić co chce a i tak go nikt nie obwiniał, robił to co chciał, miał to o czym marzył. On raz zawinił i stracił wszystko co miał. Stracił swoje największe szczęście.
Wstał z ławki na której siedział i szybkim krokiem podszedł do dwójki znajomych.
-co on tu robi?!-krzyknął, Mads odrazu stanęła miedzy nimi,wiedziała że może dojść do niezbyt miłych zdarzeń, które mogły jeszcze bardziej pogorszyć sytuacje.
-przyszedł ze mną-starała się go uspokoić.
-już za dużo zrobił!-krzyknął.
-Chase...daj spokój...moge do niej wejść?-zapytała, odgarneła spadające włosy z twarzy i delikatnie się uśmiechnęła.
-ty tak-warknął i odszedł od dwójki. W tym samym czasie wynosili Olivie, nie było widać jej twarzy, nie było widać ciała, gdyby nie okoliczności Chase nie wiedziałby że to jego największy skarb. Spojrzał na zaplakanymi rodziców i Cynthie.
-powiedz że żyje!-krzyknął do Cynthi i podbiegł do niej. Dziewczyna usiadła na schodku przed domem.
-nie ma jej...-powiedziała pomiędzy płaczem. Chase, usiadł obok niej, blondynka odrazu mocno go przytuliła.
Każdy z nich stracił cząstkę siebie.
Każdy z nich stracił swój skarb.
Każdy z nich stracił swoje szczęście.
Każdy z nich stracił cudowna osobę.
Każdy z nich stracił Olivie.
Żaden z nich nie wiedział co dalej z nimi będzie.





/tym o to sposobem, trochę smutnym (przyznam się że pisząc ostanie rozdziały płakałam) kończę książkę. Mam nadzieje że wam się podobała, i że do niej wrócicie.
Dziękuje za każdy komentarz,gwiazdki i oczywiście poświęcony czas. Mam nadzieje że zobaczymy się w innych moich książkach.
Może kiedyś napisze drugą cześć z punktu widzenia np.Chase.

Czy jest szansa? |Chase Hudson|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz