Dzisiaj bardzo krótki rozdział. Postaram się w przyszłym tygodniu wrócić do dłuższych rozdziałów. Jak wam mijają wakacje?
***
Kładąc się spać nie wiedziałam, gdzie się obudzę. Równie dobrze, gdyby Kapitan mnie wydał, mogłabym zostać uśpiona i przewieziona do Stark Tower lub na najbliższą komendę. W nocy miałam problemy ze snem. Miałam koszmary i wolę ich nawet nie wspominać. Rano powoli otworzyłam oczy. Ku mojej uldze dalej znajdowałam się w swoim apartamencie. Uśmiechnęłam się na myśl, że Steve mnie nie wydał. Mimo, że nie darzyłam sympatią członków Avengers, to on wydał mi się miły. Zebrałam się z łóżka i ruszyłam w stronę kuchni, po drodze zahaczając o salon i włączając telewizor. W wiadomościach dalej mówili o mnie. Tym razem na temat mojej sprawy wypowiadał się przez wszystkich kochany Tony Stark. Mówił coś o postępie w poszukiwaniach. Wywróciłam oczami, gdyż było jasne, że ściemnia. Oprócz Kapitana nikt nawet nie wpadł na mój trop. Zrobiłam sobie kawę i zaczęłam przeglądać telefon. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie nieznany numer.
- Tak, słucham?
Po drugiej stronie nikt się nie odezwał. Pomyślałam, że to jakiś żart i nie przejęłam się tym zbytnio, jednak po paru minutach dostałam wiadomość od tego numeru.
"Obserwujemy cię."
Nie miałam pojęcia o co może chodzić. Szybko rozejrzałam się po mieszkaniu. Później postanowiłam sprawdzić widok z okien. Nie zauważyłam niczego podejrzanego, mimo to postanowiłam przez jakiś czas uważnie obserwować moje otoczenie.
228 słów
CZYTASZ
Walka o życie | Steve Rogers | w trakcie edycji
Fanfic!!! W TRAKCIE EDYCJI - ROZDZIAŁY MOGĄ SIĘ ZE SOBĄ NIE ŁĄCZYĆ !!! Doświadczona przez życie dziewczyna decyduje się na ucieczkę z domu. Pewnego dnia dostaje dziwną wiadomość, która doprowadza do kolejnych, niezbyt przyjemnych wydarzeń. Tajemnice, cią...