Rodział I

95 3 0
                                    

~ Taehyung ~

Obudziłem się z samego rana, pełen energii i chęci do życia. A tak poważnie. Zerwał mnie najgorszy na świecie dźwięk - budzik.

Ostro zdenerwowany zwlekłem się z łóżka, zabrałem ubrania i zniknąłem na pół godziny w łazience. Koniec końców ubrałem na siebie jasnoniebieskie jeansy i białą bluzę.

Po opuszczeniu pomieszczenia wziąłem swoją torbę, ubrałem buty i chwyciłem pierwsze lepsze jabłko wybiegając z domu. Do szkoły w prawdzie nie miałem daleko, ale sam fakt, że musiałem tam iść po feriach był wystarczającym usprawiedliwieniem mojego ponurego nastroju.

Niechętnie wszedłem do budynku kierując się pod salę matematyczną na czwartym pietrze...cudownie. Jedynym pocieszeniem było spotkanie znajomej twarzy na korytarzu.

~ Jungkook ~

Pomijając serię ,,niekulturalnych" słów, które opuściły moje usta po usłyszeniu budzika, można by powiedzieć, że wstałem w milczeniu.

Nie miałem ochoty stroić się idąc do tego zoo. Założyłem tylko czarne jeansy i czarną bluzę na znak żałoby po skończonych feriach. Nie dbając nawet o jakiekolwiek śniadanie wybiegłem z domu. Szkoła była dość blisko mojego domu, o czym oczywiście znowu zapomniałem i byłem na miejscu prawie pół godziny przed czasem. Świetnie.

Powolnym krokiem wydrapałem się na czwarte piętro opierając sie o parapet i zakładając słuchawki na uszy i zwyczajnie czekając na lekcje. Jednak w pewnym momencie dostrzegłem znajomą twarz i po raz pierwszy tego dnia uśmiechnąłem się.

Odłożyłem urządzenie i pomachałem przyjacielowi, który zaraz podszedł:
- Siema Jeon - zaczął stając obok - dawno się nie widzieliśmy,
- Nie widzieliśmy się, bo wielki pan Taehyung jak zawsze musi się ,,uczyć" - wywróciłem oczami,
- Nie wytykaj mi tego. Też byś czasem się nauczył na lekcje - oburzył się,
- Może jeszcze mam po konkursach biegać? Sory, ale nie. A ty mi wynagrodzisz te dwa tygodnie i to jeszcze dziś - uśmiechnąłem się,
- Niby jak? - spytał,
- Wbijasz do mnie wieczorem i zagramy, a potem obejrzymy horror,
- Chętnie cię znowu ogram - uśmiechnął się - a co do filmu to...ok, ale odprowadzasz mnie do domu,
- Dobra, niech ci będzie - w tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka oznaczający matematykę.

~ Taehyung ~

Możemy pominąć ten beznadziejny dzień, prawda? W końcu jednak wybiła godzina 17.00. Stałem pod domem Jeona, waląc w drzwi od pięciu minut...bezskutecznie. Po chwili jednak pan łaskawy pozwolił mi wejść do środka.

Wszystko było przygotowane, więc zająłem swoje stałe miejsce na kanapie i czekałem na gospodarza. Z Jungkookiem znamy się zasadniczo od piaskownicy. Dosłownie. Dzień, w którym poznałem tego imbecyla i całą resztę mojej paczki idiotów stanowi jedyny dzień z przedszkola, który pamiętam...i nigdy nie zapomnę. Po nim zaczęliśmy się jakoś spotykać częściej, aż się całkiem wszyscy zaprzyjaźniliśmy. Byliśmy w tych samych szkołach od zawsze i razem spuszczaliśmy łomot komu trzeba było. A co do Jeona? Nigdy się na nim nie zawiodłem, chociaż wkurzał mnie czasem jak nikt inny.

Nie musiałem długo czekać. Brunet zaraz usiadł obok podając mi jeden kontroler, a sam wziął ten drugi i tak zaczął się pojedynek, jednak nie oszukujmy się, jestem lepszy:
- Taehyung! Ty oszukujesz! - wypalił Jeon,
- Nie moja wina, że nie umiesz grać - zaśmiałem się,
- Pff ja przynajmniej nie panikuje na horrorach jak mała dziewczynka - wystawił mi język,
- Tak? To dawaj.

Szybko pożałowałem tej decyzji. Znaczy w sumie mało zapamiętałem z tego filmu...to wcale nie tak, że siedziałem cały czas z kocem na głowie zamykając przy tym oczy!

,,Between enemies"|TaeKook/VKook|j.jk x k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz