Kiedy rozum śpi... (Catradora/Glimmadora)

580 33 2
                                    

!NOTKA ODE MNIE!

Po nieco długiej przerwie w pisaniu, wzięło mnie na baaardzo emocjonalnego oneshota w odrobinę mrocznym klimacie 😏 

Miłego czytanka, VioletShell03 💕

*** 

- Dokąd to się wybierasz?

Nie zdążyłam zrobić nawet kroku. Silne szarpnięcie za włosy, utrata równowagi, a w końcu bolesny upadek na twardą posadzkę. Moje zduszone okrzyki przemieszane z cichym szlochem i niemą prośbą, by to się już skończyło... Jej dłoń zaciskająca się na moim gardle, gorący oddech owiewający policzek...

- Gdzie się podziali twoi przyjaciele? Czyżby o tobie zapomnieli? - wysyczała mi do ucha, po czym obdarzyła tryumfalnym spojrzeniem.

- Z-Zostaw mnie - powiedziałam słabo, starając się oderwać zakończone ostrymi pazurami palce od szyi. Bez skutku.

- Och, Adorko, zostawić cię? Tak, jak ty zostawiłaś mnie?

Uchwyt na gardle wzmocnił się, przez co zaczęłam się krztusić. Czy ona naprawdę zamierzała...

- C-Catra... - Łzy bezradności popłynęły po mojej twarzy.

Nie poznawałam jej. Nie poznawałam dziewczyny, przy której boku dorastałam, z którą jako dziecko, a później nastolatka, dzieliłam niezliczone smutki i radości. Dawniej byłyśmy sobie wyjątkowo bliskie, a teraz... Teraz miałam wrażenie, jakby czerń, która pokryła połowę twarzy wraz z niebieskim okiem Catry, wniknęła również do jej serca.

- Taka wyjątkowa... Zawsze uważałaś się za lepszą ode mnie - ciągnęła przypominającym zwierzęcy warkot tonem. - Miałam być dla ciebie jedynie marnym tłem. No i popatrz, dokąd cię to przeświadczenie zaprowadziło. Jak nisko upadłaś. Żałosne, Adoro...

Wiesz, że to nieprawda, chciałam krzyknąć. Nigdy nie zależało mi na tym, by być lepszą od ciebie.

Sądziłam, że Catra rzeczywiście cieszy się moich sukcesów, tak jak ja cieszyłam się z jej. Niestety się myliłam. Przez te wszystkie lata może i widziała we mnie przyjaciółkę, ale jednocześnie nie potrafiła zwalczyć zazdrości, powoli kiełkującej w jej sercu. Czuła się nie doceniana, odsuwana na dalszy plan... A ja tego nie dostrzegałam i nieświadomie pchnęłam ją na ściężkę, z której być może nie było powrotu.

- C-Catra - wycharczałam, patrząc prosto w jej oczy. Rozpaczliwie szukałam w nich potwierdzenia, że jeszcze nie jest za późno... że zdołam ją ocalić. - Nie jesteś p-potworem...

Nachyliła się bliżej, a na jej wargi wypłynął upiorny uśmiech.

W pewnej chwili mój wzrok się zamazał i poczułam się, jakbym spadała w ciemną otchłań. Dopiero wtedy brunetka mnie puściła, dzięki czemu zaczerpnęłam gwałtownie tchu.

- Oj, chyba nie myślałaś, że zamierzam cię zabić...? - wymruczała zmysłowym tonem, kompletnie nie pasującym do tej irracjonalnej sytuacji.

Nadal dysząc ciężko, powoli podniosłam oczy na siedzącą na mnie okrakiem Catrę. Wyglądała na bardzo zadowoloną z tego, do jakiego stanu mnie doprowadziła. Zupełnie jak kot, który pastwi się nad ofiarą, nim zada ostateczny cios. Na myśl o tym dopadły mnie mdłości.

- Nie jesteś potworem - powtórzyłam cicho, ale stanowczo, przełykając słone łzy i paskudną gorycz podchodzącej mi do gardła wydzieliny. - Wiem, że możesz walczyć z tą ciemnością, która tobą zawładnęła...

- Och, tak uważasz...? - Ułożyła ręce po bokach mojego ciała i naparła na mnie, tak że uderzyłam głową o posadzkę.

Moje serce zabiło szybciej. Jej usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich warg, przez co aż wstrzymałam oddech. W jej oczach dostrzegłam przebłysk czegoś znajomego, ciepłego, prawie czułego... Zgasł on jednak równie szybko, jak się pojawił.

- Powinnaś przestać żyć złudzeniami, Adoro.

Przeszyła mnie wręcz obłąkańczym spojrzeniem, po czym zagłębiła pazury w mojej klatce piersiowej, aż chrupnęły kości...

Zerwałam się z krzykiem i uderzyłam kolanem w coś... albo raczej kogoś.

- Auuu! Adora, co ty wy... - Glimmer urwała, kiedy dostrzegła szklące się w moich oczach łzy.

Z wahaniem otoczyła mnie ramionami, by potem zacząć łagodnie gładzić mnie po plecach. Bezskutecznie próbowałam walczyć z drżeniem, które ogarnęło całe moje ciało.

- Hej... już dobrze, Adoro... Jestem tutaj... - wyszeptała pocieszająco, przenosząc dłoń na moje włosy. - To był tylko koszmar, nic więcej...

Koszmar tak realistyczny, że wciąż czułam silny ból w wielu miejscach... Ale nie sam ból był najgorszy, lecz przygniatające poczucie winy i beznadziei. Poczucie, że znowu nie zdołałam ocalić Catry przed stoczeniem się w otchłań szaleństwa, jak już raz miało to miejsce w tamtej pokręconej rzeczywistości, stworzonej przez portal Hordaka...

- Chcesz... chcesz o tym porozmawiać?

Przeniosłam wilgotne oczy na zmartwioną twarz Glimmer, oświetloną lekko światłem księżyców, które wpadało do jej komnaty. Od czasu tamtych wydarzeń... tego bałaganu z portalem i odejściem Angelli, przyjaciółka stała się dla mnie nieocenionym oparciem. Tylko dzięki niej jeszcze nie zwariowałam, dręczona przez ciągłe koszmary, urywki wspomnień i wyrzuty sumienia.

- Niezbyt jest o czym rozmawiać - mruknęłam cicho po dłuższej chwili, jaką zajęło mi uspokojenie się. - Zresztą, chyba już dość się o tym nasłuchałaś...

Wtuliłam twarz w jej szyję i poczułam, jak Glimmer lekko przytakuje. Byłam jej wdzięczna za to, że nie próbuje niczego ze mnie wyciągać na siłę.

Sny nie różniły się bardzo od siebie. Brutalność, słowa ostre niczym odłamki szkła... no i oczywiście Catra. Element, który pozostawał niezmienny. Wciąż tak samo okrutna, czerpiąca przyjemność z widoku mojego cierpienia, a jednocześnie... w pewnym sensie pociągająca. Może dlatego, że tak umiejętnie prowadziła tą swoją wyrafinowaną grę? Do końca pozwalała mi wierzyć, że gdzieś tam tli się w niej iskierka dobra, by potem tą iskrę perfidnie zgasić...? A ja za każdym razem dziecinnie się na to nabierałam.

- Może przynieść ci wody, hmm...? - W głosie różowowłosej zabrzmiała wyraźna troska.

Pokręciłam przecząco głową i opadłam znowu na łóżko, przykrywając się kołdrą aż pod szyję. Mimo że gardło miałam potwornie wysuszone, wolałam to, niż zostanie samej w pogrążonej w ciszy komnacie. Glimmer musiała wyczuć mój niepokój, bo zaraz położyła się obok i przyciągnęła bliżej siebie. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w rytmiczne bicie jej serca... Jednak moje myśli mimowolnie pomknęły ku innej dziewczynie, która przebywała daleko od Bright Moon... Czy sypiała równie źle, co ja? Żałowała czasem tych strasznych rzeczy, których się dopuściła? A może raczej wspominała nasze wspólne dzieciństwo, nastoletnie zauroczenie... pierwszy pocałunek? Czy tęskniła i miała nadzieję, że te dobre dla nas czasy kiedyś jeszcze powrócą...?

Westchnęłam głęboko, kiedy Glimmer delikatnie otarła kciukiem łzę z mojego policzka. Ostatnia - powiedziałam sobie. - To ostatnia łza, jaką tobie poświęcam, Catro.

Wiedziałam, że i tak nie dotrzymam słowa.

Warriors: She-Ra Universe StoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz