Rozdział 5

1.2K 41 19
                                    

Diana POV

Po przebudzeniu się i otwarciu oczu, przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć gdzie się znajduję. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że znajduję się w jednym z pokoi w moim hotelu. Przecierając dłonią oczy, wstałam z łóżka i podeszłam do walizki aby wyjąć z niej ubrania na dzisiaj. Wybrałam białą elegancką bluzkę na grubych ramiączkach z przyjemnie śliskiego materiału, granatową ołówkową spódnicę przed kolano i granatowe lakierowane szpilki. Wzięłam jeszcze bieliznę i przybory do mycia, po czym poszłam pod prysznic. Po ogarnięciu się zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z pokoju idąc w kierunku schodów, a przynajmniej tak myślałam, bo z końca tego korytarza widziałam jedynie fragment czarnej barierki. Na szczęście już po chwili zobaczyłam schody ale dopiero po nich schodząc uświadomiłam sobie po czym idę i po czym szłam przed chwilą. To był cholerny czerwony dywan. I w tym momencie przypomniałam sobie o czym miałam porozmawiać z Tomkiem.
Od razu mój humor zmienił się diametralnie. Jakim debilem trzeba być, aby przez trzy lata nie załatwić wymaganego dywanu? Jeśli okaże się, że ten idiota jeszcze czegoś nie dopilnował, to poważnie zastanowię się nad jego pracą tutaj. Nie po to zatrudniłam asystenta, żeby nie wykonywał moich poleceń.

— Pani Diano! Pani Diano! — krzyczał Tomek z drugiego końca holu.

~ O wilku mowa ~ pomyślałam.

— Nie krzycz tak, jesteś w hotelu, a nie w zoo — skarciłam go, gdy tylko do mnie dotarł.

— Przepraszam bardzo — wysapał.

— Nie przepraszaj tylko mów o co chodzi — przewróciłam dyskretnie oczami.

— Tak, tak. Więc pomyślałem sobie, że może chciałaby Pani zobaczyć cały hotel i wprowadzić jakieś zmiany gdyby coś było nie tak jak trzeba.

— Do oficjalnego otwarcia zastały dwa dni, jak niby miałabym coś w tym czasie zmienić? Jak chociażby te dywany? — spiorunowałam go wzrokiem.

— No tak, to rzeczywiście mało czasu ale jakby nie spodobały się Pani chociażby doniczki to zawsze można je zmienić lub coś — dokończył niepewnie, zapewne widząc mój wzrok.

— Przejdźmy się i zobaczymy czy jest coś do poprawy, chociaż nie ukrywam, że liczę na to, iż dopilnowałeś reszty i nie spieprzyłeś tego jak z tymi dywanami — powiedziałam.

Tomek zaczął chodzić i mi coś opowiadać ale nie słuchałam za bardzo, tylko rozglądałam się podziwiając wystrój. Naprzeciwko głównego wejścia były śliczne, białe, marmurowe schody z czarnymi barierkami na których były jakieś zawijasy. Były szerokie i na szczęście nie były strome. Były zbudowane w prostej lini i łączyły się prostopadle z korytarzami, na których były pokoje. W holu po prawej stronie od wejścia była recepcja, oddzielona ladą, również wykonaną z marmuru i z ozdobnym blatem . Od głównego wejścia, w lini prostej pod schody leżał piękny dywan w krwistoczerwonym kolorze. Z tego co udało mi się zobaczyć, to znajdował się on również na samych schodach i piętrach. Po lewej stronie natomiast znajdowało się duże lobby z dwoma białymi, skórzanymi, ośmioosobowymi narożnikami oraz czterema fotelami w tym samym stylu. Między narożnikami znajdowała się duża ława ze szklanym blatem, na której znajdowały się różnego rodzaju czasopisma, foldery informacyjne z atrakcjami miasta Kraków, miska pełna cukierków i woda mineralna w butelkach. Podchodząc bliżej recepcji zauważyłam coś co mnie bardzo zadowoliło. Na ścianie za recepcją wisiała elektroniczna tablica, na której wyświetlał się cennik wraz z dodatkowymi usługami jakie oferował nasz hotel i zdjęciami ciekawych miejsc w budynku, np. siłownia. Uśmiechnęłam się do siebie, bo dokładnie o to mi chodziło. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego w innych hotelach, dlatego jestem niesamowicie szczęśliwa, bo miałam nadzieję, że dzięki temu ten hotel jakoś wyróżni się na tle innych. Oprócz tego znajdował się tu także telefon, komputer dla pracowników, klucznica, foldery informacyjne, mapy miasta oraz okolic, rozkłady jazdy komunikacji miejskiej (pociągi, tramwaje i autobusy), regulamin, jakieś notesy i długopisy. Oczywiście klucznica była w miejscu niewidocznym i niedostępnym dla gości.
Całość prezentowała się bardzo elegancko ale nie była przesadzona. Tomek poprowadził mnie dalej za schody, gdzie za szklanymi drzwiami znajdywała się hotelowa restauracja. Wyglądała całkiem inaczej niż reszta hotelu, a to sprawiało wrażenie jakby wchodziło się do innego świata. Ciemnobrązowe płytki pokrywały podłogę, a dwie z trzech ścian również były w tym kolorze, co wraz z czerwienią trzeciej ściany dawało nie powtarzalny klimat. Oprócz tego obrazy, które na nich się znajdowały sprawiały, że to pomieszczenie było dużo radośniejsze. Ostatnia ściana była zrobiona całkiem ze szkła i to również tam znajdowały się drzwi, przez które przeszliśmy. Idąc cały czas prosto zbliżaliśmy się do baru i kasy, a otaczające nas stoliki z ciemnego drewna z czerwonymi obrusami i kwiatami w małych wazonach sprawiały, że aż chciało się tutaj siedzieć, nawet dla samego klimatu tego miejsca. Na ladzie znajdowała się kasa, notesy dla kelnerów wraz z długopisami i karty menu. Za nią natomiast znajdowały się półki z ogromną ilością alkoholu. Kątem oka zobaczyłam kuchnię ale nie było tam nic ciekawego. Białe płytki na ścianach i podłodze oraz różne sprzęty kuchenne typu dwie duże lodówki czy trzy zmywarki. Stoliki były różnej wielkości: dwuosobowe, czteroosobowe i sześcio a nawet ośmioosobowe. Było ich sporo ale w żadnym wypadku nie były ściśnięte. Wychodząc z tego pomieszczenia zauważyłam, że na zewnątrz znajduje się ogródek gdzie również były stoliki, a on był odgrodzony od ogromnego ogrodu, czarnymi barierkami. Dalej była siłownia, spa, sala taneczna, sala gier, a w dodatkowym skrzydle był basen. Korytarze raczej się niczym nie różniły od holu. Białe ściany, marmurowe podłogi, czerwone dywany i drzwi z ciemnego drewna. Cyferki na drzwiach oraz różne wykończenia w hotelu, jak np. klamki, były w kolorze złotym. Na korytarzach znajdowały się również różnego rodzaju rośliny i dopiero teraz zauważyłam windę.

~ Ja to jestem ślepa, naprawdę ~ pomyślałam.

Na zewnątrz hotel prezentował się równie bogato i elegancko jak w środku. Okrągły biały podjazd z fontanną na środku, sprawiał wrażenie, że to nie hotel tylko jakaś willa. Czarna masywna brama, która narazie była zamknięta dawała poczucie bezpieczeństwa, a zadbane i kolorowe ogrody, porośnięte rozmaitymi gatunkami drzew, krzewów i kwiatów sprawiały, że aż chciało się w nich przesiadywać. Budynek hotelu był ogromny. Efekt jaki prezentowała całość był oszałamiający.
Byłam z siebie dumna. Dumna iż udało mi się tyle osiągnąć, mimo osób które mówiły, że mi się nie uda.

Ponieważ jeśli wierzysz w coś całym sercem, to nie bój się po to sięgać. Żyj wiarą, a nie strachem, że się nie uda. Bo jeśli ty w to nie uwierzysz, to nikt nie zrobi tego za ciebie...

***
Długo nie mogłam dokończyć tego rozdziału ale jest! Przepraszam, że tyle czekaliście ale tyle spraw się na siebie nałożyło, że nie mogłam znaleźć chwili żeby coś napisać, a jak już ją miałam to wena udawała się na wycieczkę z dala ode mnie...
Od następnego rozdziału maraton! Mam nadzieję, że choć trochę się cieszycie!

Oczywiście jeśli zauważycie jakieś błędy śmiało piszcie. Jak nie w komentarzach, to w wiadomościach prywatnych.

Pozdrawiam was kochani i życzę dużo siły na ten okres zdalnego nauczania, zdalnej pracy i zdalnego życia...
❤️🧡💛💚💙💜

Hey Brother | PORZUCONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz