V

196 14 82
                                    


Po tamtych dwóch dłuugich rozdziałach, przed nami seria krótkich.

Ten rozdział zamyka coś, co można nazwać "pierwszą częścią".


Zawiera MOCNIEJSZĄ scenę między Parysem i Heleną. Nie wiem do końca jak ją sklasyfikować, bo nie jest niewinna, ale chyba nie jest też 18+... w każdym razie niektóre książki w bibliotekach w moim gimnazjum i liceum - takie jak Jutro, Czarownica Phlippy Gregory albo Arabska żona - zawierały znacznie bardziej dosadne opisy, a większość uczniów jednak nie ma osiemnastu lat...

Mam nadzieję, że nikogo nie zrażę; bardzo rzadko piszę takie sceny i raczej nie musicie się spodziewać powtórki w dalszej części książki, ale wydawało mi się konieczne podkreślenie namiętności między głównymi bohaterami i myślę, że aż tak tragicznie nie wyszło ;).




"Niektórzy mówią, że konnica, inni że piechota

a jeszcze inni, że flota okrętów

jest najpiękniejszym widokiem

na tym mrocznym świecie; ale dla mnie

piękne jest to, czego pragniemy


i łatwo to pojąć każdemu;

Nawet Helena, przewyższając inne w piękności, porzuciła swego małżonka - najdzielniejszego z mężczyzn

i popłynęła daleko do Troi, nie oglądając się na swoje dziecko ani drogich rodziców,

zawierzając jedynie pragnieniu, które ją ogarnęło" 

- Safona, Do Anaktorii

(moje tłumaczenie angielskiego przekładu Josephine Balmer; polskie tłumaczenie istnieje, ale go nie lubię, bo mówi o zniszczeniu Troi przez Menelaosa, o czym nie ma ani słowa w żadnej angielskiej wersji)




Słońce w Heraklejonie świeciło tak mocno, że głowa rozbolała mnie zaledwie kwadrans po zejściu do portu. Mrużąc oczy, powiodłam wzrokiem po pełnym statków nabrzeżu, a następnie po rozciągających się przede mną budynkach, między którymi biegły dość szerokie uliczki. Ściany domów wyglądały inaczej niż w Lakonii – Parys wyjaśnił mi wcześniej, że gdy w mojej ojczyźnie dominuje kamień, tu wznosi się je z cegły mułowej. Przez to ściany były mniej trwałe, ale powstawały szybciej, co stanowiło duże ułatwienie w tym gorącym i wilgotnym klimacie, gdzie wszelka praca fizyczna za dnia zakrawała na katorgę.

Choć ludność w porcie była swoistym przykładem mieszanki kulturowej i tak w oczy najbardziej rzucały mi się egzotyczne egipskie stroje. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety – przynajmniej ci średnio zamożni i bogatsi – nosili naszyjniki z połączonych złotych części oraz paciorki wpięte we włosy lub niezwykle popularne peruki o równych brzegach, które u dam były krótsze niż u ich mężów.

Intrygował mnie ten zwyczaj zakładania sztucznych włosów – nie wierzyłam, by wszyscy golili głowy, a przeważnie mające czarny kolor peruki wprowadzały ogromną monotonię, nie dało się nawet stwierdzić, jak duży jest odsetek jasnowłosych mieszkańców. Przypuszczałam, że stanowią mniejszość, ale może ja i Parys nie wyróżnialibyśmy się wcale aż tak bardzo?

Helena z Troi. PoczątekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz