PROLOG

23 3 0
                                    

15 lat wcześniej...

-Niedługo się zacznie, czuje to...- rzekł mężczyzna sam do siebie, zapominając że nie jest sam w pomieszczeniu.

-Ale co się stanie panie Laing?- zapytał zdezorientowany młody chłopak.

-Lang, a poza tym i tak nie zrozumiesz... Muszę wyjść, zaczyna się...- mężczyzna szybkim krokiem wyszedł z labolatorium i samochodem wyjechał z parkingu, by udać się do szpitala.

Wszedł na salę, gdzie leżała kobieta, która od dziesięciu lat była jego żoną, a obok niej piątka jego nowo narodzonych dzieci. Mężczyzna stanął jakby ktoś rzucił na niego magiczne zaklęcie, bądź zamroził lub zamienił w kamienny posąg.

Nikt nie chciał zdradzić ilości narodzonych dzieci. Nie przerażała go myśl o piątce pociech, ale o przepowiedni którą usłyszał od jednego ze starców pięć lat temu.

Zapamiętał tą, jak wtedy myślał bujdę, bo była niezwykła i nierealna. A przepowiednia mówiła, że gdy za pięć lat urodzą się pięcioraczki, idealnie za pięć lat w żadnym innym dniu, nastanie apokalipsa, wojna. Złe siły przybędą z kosmosu i zniszczą planetę Ziemię. 

Profesor Lang wyjął notes i przekartkował kilkadziesiąt zapełnionych niestarannym pismem mężczyzny stron, aż w końcu znalazł notatkę oznaczoną czerwonym kolorem.

22 listopada 2043 rok

A po chwili wypadła karteczka. Mężczyzna schylił się po przeżółkły papier i delikatnie, by nie podrzeć karteczki rozłożył ją.

MUSZĄ PRZEŻYĆ, JEDYNA NADZIEJA, TAJEMNA PLANETA

Mimo iż pan Lang nigdy nie widział tej karteczki, doskonale wiedział co znaczą te słowa. 

-Chodź- powiedział do swojej żony i pomógł jej usiąść na wózku. Podał jej dzieci i wywiózł ze szpitala, by następnie pakować ich w samochód i odjechać.


-Błagam szybciej- rzekł do wykończonej porodem żony. 

Gdy wszystko było już gotowe, dzieci z matką zapakowane do statku kosmicznego, wszystko przyszykowane do od dawna planowanej podróży. 

Pan Lang zerknął przez okno, z którego widać było jego brata, który dopracowywał ostatnie szczegóły lotu. Mężczyzna spojrzał nerwowo na zegarek, po czym znowu przeniósł wzrok za okno. 

Nie zdąży. Wiedział to.

Machnął gwałtownie ręką na znak, że ma wsiadać. Jednak on zrobił to, czego pan Lang najbardziej się obawiał i nie chciał przyjąć to wiadomości. Otóż jego rodzony brat machnął mu ostatni raz na pożegnanie i wcisnął guzik, przez który maszyna zaczęła się unosić.

-Nie!- pan Lang, opanowany, spokojny, zawsze wiedzący co robić mężczyzna, teraz latał w te i wewte, panikując i nie wiedząc co robić. Chciał rozbić szybę, zatrzymać nieuniknione. Jego brat nie przeżyje, gdy zostanie na Ziemi. 

Jednak nic nie mógł zrobić. 

Po prostu było za późno.


Nasz Nowy ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz