Witamy w Kolonii

24 2 0
                                    

Konwój minął zewnętrzny pierścień i przekroczył bramę wewnętrznego pierścienia w którym stał zamek magnatów. Gomez już czekał na transport.

- No nareszcie! Ile można na was czekać?! - Krzyknął zirytowany Magnat. Powoli zbliżał się wieczór, jego komnaty nie były wysprzątane. Spojrzał na blondynkę gdy ta schodziła z wozu. Chwycił ją za skrępowane za plecami ręce i szarpnął nią mało delikatnie. Na twarzy mężczyzny pojawił się paskudny uśmiech. - Całkiem niezła. Masz szczęście dziewczyno, że trafiłaś właśnie do nas. Bądź miła i posłuszna moim rozkazom, a będzie ci się tu dobrze żyć. - Stwierdził i niemal siłą zaciągnął Serafię na piętro do swoich komnat.

Serafia była pierwszą kobietą, którą zrzucono za Barierę. Już pierwszego wieczora została upodlona przez Magnata i zmuszona do usługiwania mu. Ale posprzątała komnaty na błysk. Potem jednak zaczął się dla niej kilkugodzinny koszmar, podczas którego Gomez postanowił wziąć ją w swoje posiadanie. A na następny dzień zaczęła się prawdziwa gehenna. Odkąd znalazła się na łasce i niełasce Gomeza minęło może z pięć miesięcy, jednak w zamku nie planowała zabawić więcej czasu niż tyle ile zdążyła już zmarnować. Traktowała w końcu Stary Obóz jako chwilową przeszkodę, przystanek na dalszej drodze. Dni kurtyzany były monotonne, każdy wyglądał w zasadzie tak samo.

A więc tak miało wyglądać jej życie w Kolonii Górniczej...

Serafia wstawała wcześnie rano, sprzątała salę tronową przed przyjściem Gomeza, nakrywała do stołu, żeby inni magnaci również czuli się komfortowo. Potem kiedy przychodził Gomez, wachlowała go przez wiele godzin, gdy ten podejmował się rozmów z mieszkańcami Obozu. W tym czasie druga z kochanek grała na lutni. Zdarzały się też takie dni, kiedy jakiś mężczyzna zaczepiał ją lub inne dziewczyny. Serafia wtedy patrzyła na mężczyzn z politowaniem, a na jej wargach pojawiał się wymuszony uśmiech.

- Odejdź, nie wolno ci ze mną rozmawiać. - Powtarzała niczym mantrę, za każdym razem, kiedy znalazł się odważny do próby nawiązania z nią rozmowy, a mimo to oni dalej nie chcieli się nauczyć tak prostej czynności, jak omijanie jej osoby szerokim łukiem co prowadziło do tego, że Gomez się wściekał i na chwilę wstawał ze swojego miejsca tylko po to, by dać bogu ducha winnemu nauczkę.

- Hej ty! - Wskazywał swoim palcem na nieszczęśnika. - Łapy precz od moich dziewczyn! - Właśnie to zdanie najczęściej padało z ust magnata, a potem było już tylko słychać krzyki bitych mężczyzn.

Wieczory zaś wyglądały bardzo podobnie. Serafia wracała przed Gomezem do jego komnat, aby je wysprzątać, a kiedy to uczyniła, brała odświeżającą kąpiel w bali, po której kładła się na łóżku Magnata. Kiedy pojawiał się sam zainteresowany zaczynało się dla niej najgorsze kilka godzin, gdyż Gomez nie potrafił sprawić by osiągała spełnienie. Zdawała sobie jednak sprawę, że to nie ona ma być usatysfakcjonowana tym co działo się w komnatach, ale mężczyzna, który co wieczór brał ją w swoje posiadanie, dlatego też starała się zawsze pokazywać, iż jest w pełni zadowolona z tego co z nią robi, gdyż nie chciała wiedzieć, co mogło by się zdarzyć w wypadku, gdyby Gomez odkrył, że jest inaczej.

Czas mijał, a czara goryczy, która kumulowała się w dziewczynie, w końcu osiągnęła punkt krytyczny, a Serafia powiedziała sobie dość. To właśnie wtedy w jej głowie zaczął rodzić się plan ucieczki, jednak nie była na tyle odważna, aby samoistnie i bez wsparcia wcielić go w życie.

Fanatyczka w okowach BarieryWhere stories live. Discover now