Ucieczka

21 2 0
                                    

Cierpliwość młodej dziewczyny została jednak nagrodzona. W końcu nadszedł dzień, w którym los Serafii miał się niespodziewanie odmienić. Kiedy otworzyła oczy, była przekonana, że czeka ją kolejny, rutynowy dla wszystkich kobiet, dzień i bynajmniej taki właśnie był do momentu, aż nie weszli strażnicy i nie poinformowali Gomeza o nadchodzącym transporcie. W ich raporcie padła również informacja, iż magnat ma się spodziewać audiencji Guru z Obozu na bagnie. Sądząc po reakcji strażnika, ludzie z bagna byli dość ważnymi osobistościami w Kolonii. W końcu przybył transport od króla z towarami, pośród których siedziały trzy przestraszone kobiety, niepewne swojego losu. Kiedy były wprowadzane przed oblicze Gomeza, Serafia akurat nakrywała do stołu na przybycie Jaśnie Oświeconego i jego świty, a gdy skończyła, zameldowała magnatowi wykonanie zadania. Gomez uśmiechnął dość wymuszenie gdyż wiedział przecież doskonale, że Serafia nie robiła tego bo chciała, tylko dlatego, że takie były jej obowiązki. Kobieta westchnęła jedynie cicho po czym podeszła do nowo przybyłych niewolnic. Spojrzała na nie pobłażliwie i uśmiechnęła się mimochodem. Była od nich nie tylko starsza, ale również spędziła z Gomezem dostatecznie dużo czasu by poznać jego gust. Wiedziała jednak z własnego doświadczenia, że nie będą miały z nim dobrze.

- Jak was zwą? - Spytała ciekawie. Chciała wiedzieć kogo sprowadzili do zamku konwojenci. - Nie wstydźcie się. Jestem przecież niewolnicą, tak jak wy wszystkie. - Zauważyła.

- J ja nazywam się Maya. A to są Amanda i Elisabeth. - Wyjaśniła brunetka na co Serafia przytaknęła głową ze zrozumieniem.

- Miło mi was poznać, ja mam na imię Serafia. - Przedstawiła się krótko. - Pewnie zastanawiacie się jakie będą wasze obowiązki, prawda? - Spytała na co pozostałe niewolnice skinęły głowami. - Tak więc do obowiązków każdej z was będzie codzienne porządkowanie zamku, wachlowanie magnatów, przygrywanie im na lutni oraz nakrywanie do stołu. To jest ta... Przyjemniejsza część. Do tej mniej przyjemnej części należy zaspokajanie łóżkowych życzeń Gomeza. Niestety, przez ten „chrzest" musicie przejść wszystkie. - Wyjaśniła jeszcze.

W końcu w sali tronowej pojawili się mieszkańcy Obozu na bagnie. Gomez zaprosił przybyłych, gestem wskazując, aby usiedli przy stole, przy którym on sam siedział, i tak po środku usiadł sam Y'Berion, po jego prawej Baal Cadar, zaś po lewej Baal Orun. Goście magnata przybyli do Starego Obozu, aby ustalić nowe warunki umowy o dostawę bagiennego ziela i handel przedmiotami magicznymi. Natomiast obok Gomeza, po przeciwnej stronie stołu usiedli Kruk - prawa ręka przywódcy Obozu oraz Bartholo, który odpowiadał za handel między obozami jak i za handel ze światem zewnętrznym. Mistrz Y'Berion od razu zauważył Serafię gdy tylko znaleźli się w sali tronowej, mimo to starał się po sobie nie pokazywać zainteresowania jedną z dziewcząt Gomeza, w końcu cała Kolonia Karna wiedziała o porywczej naturze Magnata. Tym czasem Serafia usługiwała wszystkim mężczyznom w czasie ich pertraktacji więc jak na razie mógł nacieszyć oczy jej widokiem.

- Dobrze, dogadaliśmy się już w sprawie dostaw bagiennego ziela z naszego Obozu. Będziecie otrzymywać od nas 100 skrętów z każdego rodzaju i będzie je dostarczał Baal Parvez, tak jak do tej pory. Będziecie od nas otrzymywać również mikstury i zwoje. - Odparł Orun gdy wreszcie osiągnęli z magnatami jakiś konsensus.

- Ze swojej strony możemy wam również zagwarantować wszystko czego będziecie od nas żądać, co tylko zechcecie. - Zapewnił Bartholo, który w przypływie wesołości nieudolnie próbował zmusić Velayę by usiadła mu na kolanach, oczywiście siedzący w sali magnaci byli w nie lepszym stanie niż sam Bartholo, ale mimo to najbardziej upojony winem, produkowanym na bagnie, był sam Gomez. Serafia słuchała przez cały ten czas wszystkich rozmów i była nie tylko wyraźnie zniesmaczona zachowaniem swoich przełożonych, ale również żywo zainteresowana Y'Berionem jak i samym Obozem Sekty. Nie mogła się powstrzymać i co jakiś czas rzucała krótkie spojrzenie w stronę magnatów, mając nadzieję, że zostanie zauważona. Jej ukradkowe spojrzenia nie przeszły bez echa, z tą różnicą, że to nie magnaci zwrócili na nią uwagę, tylko zrobił to sam Jaśnie Oświecony.

- Powiedzieliście, że możemy zażądać od was wszystkiego, czego będziemy chcieli. - Zauważył Mistrz Y'Berion, na co Bartholo skinął głową na potwierdzenie i dolał sobie jeszcze wina do kielicha. – A więc sprzedajcie nam jedną z waszych kobiet. – Odparł pewnym tonem, wskazując na stojące pomiędzy nimi kobiety, w szczególności na Serafię, która najbardziej przyciągała jego uwagę.

- Jest to bardzo ciekawa propozycja, zważywszy na to, że miałem zamiar sprzedać jedną ze swoich kobiet. Dzisiaj otrzymałem kolejny transport od króla, także masz prawo wybrać sobie jedną z tych, które są w tej sali. Dowolną. - Zaznaczył Gomez i ruchem ręki wskazał na cztery znajdujące się w sali tronowej kobiety, w tym także na Serafię. Y'Berion rozejrzał się po kobietach, patrzył uważnie, zupełnie jakby porównywał je wszystkie, w końcu wybrał Serafię, na co Gomez prychnął z nieukrywaną pogardą.

- Jak chcesz... - Warknął pogardliwie. - Ostrzegam jednak, że kochanką nie jest dobrą, ale nie mnie oceniać twoje gusta Y'Berionie, jednak moim skromnym zdaniem ona w ogóle nie sprawdza się w swojej roli. Oczekuję jednak za to dodatkowej dostawy waszego ziela, a więc zamiast planowanej dostawy 100 sztuk z każdego rodzaju, oczekuję 200 sztuk. Kobieta zostanie wam dostarczona przez jednego z moich Cieni, jak tylko otrzymam moją zapłatę, jednak zastrzegam, że to ja wybiorę tego, który ją wam przyprowadzi. - Odparł surowo patrząc na Guru.

- Doskonale. – Mruknął Jaśnie Oświecony. – Niech będzie tak jak rzekłeś. - Odparł zgadzając się na postawione warunki.

Na twarzy Serafii zagościł delikatny uśmiech. Co prawda plan opuszczenia Starego Obozu chciała obmyślić sama, ale postanowiła skorzystać z okazji, którą dostała od życia.

Fanatyczka w okowach BarieryWhere stories live. Discover now